LIST: „Zakochałam się w facecie poznanym w Sieci. Okazało się, że porusza się na wózku!”

Kasia nie potrafi się odnaleźć w zupełnie nowej sytuacji.
LIST: „Zakochałam się w facecie poznanym w Sieci. Okazało się, że porusza się na wózku!”
12.11.2013

Drogie Papilotki!

Dlaczego zdecydowałam się opisać, to co mi się zdarzyło? Bardzo potrzebuję spojrzenia z zewnątrz, bo sama zaczynam się gubić w moich uczuciach. Podobno miłość i zdrowy rozsądek rzadko idą w parze i tak właśnie jest w moim przypadku. Pokochałam kogoś, kto zupełnie nie pasuje do tego, co kiedyś sobie wymarzyłam. I teraz dziwnie się z tym czuję. Z jednej strony jest ogromne zauroczenie, a z drugiej – strach. Tylko o co? Sama się nad tym zastanawiam... Chyba przed tym, co powiedzą inni, przed przyszłością, że za bardzo się różnimy. Albo to wcale nie jest miłość?

Wiele razy słyszałam, że prawdziwe uczucie rządzi się swoimi prawami. Jeśli już pokochasz, cała reszta się nie liczy. Robisz wszystko, by odnaleźć w drugiej osobie same pozytywne rzeczy. Nawet jeśli jest z nią coś nie tak, wtedy zupełnie traci to na znaczeniu. Ze mną jest trochę inaczej. Kiedy dowiedziałam się, z kim naprawdę mam do czynienia, wtedy wcale nie podskoczyłam z radości. Przestraszyłam się i jest mi z tego powodu wstyd. Chyba jestem złą osobą, skoro tak myślę.

 

Umówiliśmy się w sobotę w restauracji. Wcześniej wypadło mi coś niespodziewanego, więc poprosiłam, żeby zaczekał już w środku. Kiedy tylko tam weszłam, od razu go wypatrzyłam. Siedział i przeglądał menu. Szybko do niego podbiegłam. Zdziwiłam się, że nie wstał na powitanie, ale byłam tak zaaferowana, że w ogóle nie kontaktowałam. Wtedy zorientowałam się, co jest grane. Siedział tak jakoś dziwnie z boku. Już wiedziałam dlaczego... Porusza się na wózku inwalidzkim. Wtedy przypomniałam sobie te wszystkie dziwne aluzje, które robił, a których dotąd nie rozumiałam. Próbował mi to jakoś powiedzieć, ale nie potrafił wprost.

Co miałam zrobić? Udałam, że to żaden problem i w ogóle tego nie zauważam. W głowie milion myśli. Czy naprawdę powinnam z nim tu teraz siedzieć? Jak się zachować, żeby go nie urazić? Na szczęście jakoś ochłonęłam i dalej spotkanie potoczyło się samo. Rozmawialiśmy tak długo, że zostaliśmy w lokalu sami. Musieliśmy już wychodzić, a ja nie wiedziałam co robić. Niech jedzie sam na tym wózku? A może powinnam go popchać? Jak on wróci do domu? Zaproponował, że mnie odwiezie. Zadzwonił po taksówkę i wsiedliśmy. Ja na normalny fotel, on trochę z tyłu, razem z wózkiem. To było naprawdę dziwne uczucie.

Pożegnałam go pocałunkiem, obiecałam kolejne spotkanie. Zapewniałam, że było wspaniale. Bo tak naprawdę było. Jego niepełnosprawność stała się tylko drobnym szczegółem, który zupełnie nie miał znaczenia. Ale tylko przez chwilę... Później zaczęłam rozmyślać, jak wyglądałoby życie z kimś takim. Na pewno nie byłoby proste. Problemy z najprostszymi czynnościami, pewnego rodzaju uzależnienie jego od mojej pomocy, dziwne spojrzenia rodziny, znajomych. Zamiast cieszyć się tym, że ktoś tak wartościowy ma ochotę spędzać ze mną czas, ja myślałam tylko o przeszkodach, które wydawały mi się nie do przeskoczenia.

I dalej tak to wygląda. Wciąż rozmawiamy przez telefon, ale na wszelki wypadek trzymam go na dystans. Sama już nie wiem, czy warto utrzymywać tę znajomość i robić mu nadzieję. Chyba jestem tak zła, że nie podołam temu wyzwaniu. Wstydzę się samej siebie. Myślałam, że potrafię się zachować w każdej sytuacji, że niepełnosprawni to tacy sami ludzie, jak my i że miłość jest najważniejsza. Łatwo się mówi, ale to mnie przerosło.

Nie znam żadnej pary tego typu i nie wiem, czy to się może udać. Przez chwilę chcę zrobić wszystko, by mieć go przy sobie, potem wątpliwości, czy sama dam sobie radę. Jest mi wstyd. On dopiero ma trudno, a jednak stara się normalnie żyć i wierzy w ludzi. Ja jestem zdrowa, mogę wszystko i przestaję wierzyć w samą siebie. Zastanawiam się, czy w ogóle warto próbować, skoro tak dziwnie o tym wszystkim myślę.

Tu nawet nie chodzi o tolerancję, bo nie mam problemu z tym, że porusza się na wózku. Nie wiem tylko, czy jestem gotowa na tyle nowych wyzwań, które za tym idą. A może wcale nie jestem taka dobroduszna i przestraszyłam się jego odmienności? Naprawdę nie wiem, co robić. Nikt nie może zdecydować za mnie, ale chyba potrzebuję spojrzenia z zewnątrz na to wszystko.

Kasia

love

Nigdy w życiu nie byłam w poważnym związku. Raz zdarzyło mi się powiedzieć, że kogoś kocham, ale to było chyba tylko życzenie. Byliśmy blisko, to prawda, ale jakoś nie potrafiłam sobie wyobrazić naszej wspólnej przyszłości. Najpierw fascynacja, a później zwykłe przyzwyczajenie. Byłam z nim dość długo, ale z czasem nabierałam pewności, że to jednak nie ten. Rozstaliśmy się i później trochę tego żałowałam. Bałam się, że zmarnowałam jedyną szansę, bo skąd mogę mieć pewność, że jeszcze kogoś sobie znajdę?

Pojawiło się dwóch kolejnych, ale to także były związki bez specjalnej chemii. Chciałam mieć kogoś u boku, więc próbowałam. Nic z tego nie wyszło. Przez ostatnie 2 lata byłam sama jak palec. Straciłam już nadzieję, że ułożę sobie życie z mężczyzną. Odpowiednich kandydatów nie było na horyzoncie. Wtedy zalogowałam się do portalu randkowego, o czym nikomu się nie pochwaliłam. Dla mnie to był szczyt desperacji, a nie powód do dumy. Poznałam Rafała i znowu odzyskałam wiarę! Nie na długo...

love

Stąd też wynikają moje wątpliwości. To nie on mnie zaczepił. Sama do niego napisałam. To jakieś zrządzenie losu... Przeglądałam od niechcenia różne profile, aż wreszcie trafiłam na niego. Na zdjęciu bardzo atrakcyjny facet, mogłam zobaczyć jego twarz. W opisie kilka zdań o sobie. Cała reszta wypisuje bzdury (szukają seksu, gustują w dużych biustach itp.), a on naprawdę się do tego przyłożył. Poczułam, że mam do czynienia z normalnym facetem, który nie ma żadnego ciśnienia na tym punkcie. Szuka pokrewnej duszy. Tylko tyle i aż tyle.

Przez chwilę myślałam, że będzie to dziwnie wyglądało i nie wypada, aby kobieta pierwsza nawiązywała kontakt, ale przesłałam do niego wiadomość. Nic konkretnego, chciałam tylko sprawdzić, czy w ogóle na mnie zareaguje. Odpisał bardzo szybko. Aż podskoczyłam z wrażenia! Taki fajny facet, a znajduje chwilę, żeby się do mnie odezwać. Znajomość zaczęła się mocno rozwijać. Zaczęliśmy się poznawać, wymieniać opiniami, pisać o swoich marzeniach, ulubionych filmach, planach... Wtedy poczułam, że po drugiej stronie jest ktoś naprawdę wyjątkowy.

Każdego kolejnego dnia było to samo – rano dostawałam wiadomość. Życzył mi miłego dnia, przesyłał pozdrowienia. Po pracy biegłam do domu, żeby znowu z nim pogadać. Potrafiliśmy wymieniać się wiadomościami przez wiele godzin. Rozmawialiśmy o wszystkim. Bez żadnego skrępowania, tak jakbyśmy znali się od lat. Może to dziwne, ale zaufałam komuś, kogo nigdy nie spotkałam. Później wymiana telefonów. Dobrze pamiętam pierwszą rozmowę... Kiedy usłyszałam jego głos, dosłownie zabrakło mi tchu. Męski, przyjemny, dojrzały. Było jeszcze lepiej, niż wtedy, kiedy do siebie pisaliśmy.

Nasz kontakt przeniósł się już zupełnie na telefon. Ciągle było mi mało. Ktoś wreszcie mnie rozumiał i miał dla mnie czas. Po 3 miesiącach zaproponowałam mu spotkanie. Zgodził się. Ustaliliśmy termin na weekend, żeby mieć dla siebie dużo czasu. Zdawałam sobie sprawę, że to już zupełnie co innego. Może w cztery oczy nie będziemy już tacy rozmowni? Może mu się nie spodobam? Uznałam jednak, że co ma być, to będzie. Musimy spróbować. Wtedy usłyszałam od niego, że „nie jest taki, jak inni”, że boi się mojej reakcji... Zapytałam dla żartów, o co mu chodzi. Może ma na głowie trzecią rękę? Przyznał, że nie. Na to odparłam, że „w takim razie wszystko inne przełknę”. Chyba nie przełknęłam.

Polecane wideo

Komentarze (70)
Ocena: 5 / 5
Doma (Ocena: 5) 18.11.2013 07:33
Kasiu,ja znam taką parę. Chłopak w wyniku wypadku został przykłuty do wózka na resztę życia. W ubiegłym roku wziął ślub z najfajniejszą dziewczyną jaką zam. Dla nich niepełnosprawność nie jest problemem. Jeżeli dobrze czujesz się przy Rafale,jest dla Ciebie kimś ważnym i czujesz sie przy nim kobietą to zaryzykuj. Coś czuję,że Rafał Cię jeszcze zaskoczy :) trzymam kciuki i powodzenia! :)
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 16.11.2013 18:07
Jesteś głupią, tępą pipą i nic dziwnego, że całe życie byłaś i prawdopodobnie będziesz sama. Facet widać, że jest skarbem, ale na jego nieszczęście trafił na kretynkę, którą obchodzi tylko powierzchowność i wygoda. Nie, nie będzie łatwo i co z tego? A jak by był zdrowy i podczas trwania związku TY byś uległa wypadkowi i musiała poruszać się na wózku? Idąc Twoim tokiem myślenie powinien uciec wtedy gdzie pieprz rośnie, bo życie z taką osobą jest trudne, no i "te spojrzenia rodziny i znajomych". Idź być tępą gdzie indziej.
zobacz odpowiedzi (2)
Anonim (Ocena: 5) 15.11.2013 17:15
A mi się właśnie wydaje, że trafiłaś na prawdziwy skarb. Tacy ludzie - mężczyźni, potrafią prawdziwie kochać, okazywać uczucia, właśnie tacy są chyba tymi najwartościowszymi. Według nie powinnaś chociaż spróbować. Wiadomo, masz obawy, chyba każda z nas by miała, ale sama mówisz, że gdyby nie ten jeden drobny szczegół, byłoby wspaniale. Zaryzykuj.
odpowiedz
Magda (Ocena: 5) 14.11.2013 16:50
Moje zdanie jest takie - jeśli to naprawdę wartościowy chłopak, to warto spróbować. Oczywiście uprzednio rozmawiając z nim, że nie będzie Ci łatwo i nie wiesz czy cokolwiek z tego wyjdzie i że możecie spróbować, ale niczego mu nie obiecujesz. Sama osobiście nie znam pary, w której jedna z osób jest niepełnosprawna, ale słyszałam o takich związkach i sa one bardzo udane. Moim zdaniem osoby niepełnosprawne potrafią kochać tak naprawdę. Bardziej im zależy, bo mają w życiu ciężej taka prawda. Więc przemyśl sobie wszystkie za i przeciw i posłuchaj własnego serca ;)
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 14.11.2013 12:48
Nie panikuj! Co Cię obchodzi zdanie ludzi na ulicy i krzywe spojrzenia rodziny? Ważne żebyście byli szczęśliwi. Jak zobaczyłam nagłówek to myślałam, że napisała to jakaś tępa dzida, ale po przeczytaniu listu zobaczyłam, że jesteś normalną kobietą, która ma wątpliwości i otwarcie o tym mówi. Spotykaj się z nim, jak się zakochasz i zobaczysz jaki jest samodzielny to wątpliwości znikną. Na pewno w końcu się przyzwyczaisz, a jak teraz spanikujesz i dasz mu kosza to możesz stracić wspaniałego faceta. Może jest niepełnosprawny fizycznie, ale założę się, że jest dużo bardziej dojrzały emocjonalnie niż w pełni sprawne osoby. Powodzenia! ;)
odpowiedz

Polecane dla Ciebie