Dziewczyny,
W przyszłym tygodniu matura, a ja kompletnie nic nie umiem. Obiecuję Wam – to nie tak, że ja się cackam i tylko tak gadam jak większość moich koleżanek. Chodzi o to, że ja naprawdę zawaliłam sprawę i czuję, że nie zdam. Pewnie jako jedyna w klasie. Najgorsze jest to, że zrobiłam to przez faceta. Miałam wielkie plany, chciałam iść na socjologię, w końcu wyrwać się z tej dziury, w której mieszkam. A teraz mogę się pożegnać z nowym życiem, czeka mnie kolejny rok tutaj. W dodatku moi rodzice się naprawdę wściekną. I znowu będzie, że jestem gorsza od mojej siostry, która zdawała maturę 2 lata temu, oczywiście najlepiej w całej szkole i poszła na prawo do stolicy.
Nie myślcie, że jestem jakimś tępakiem. Ok., może z matmy wybitna nie jestem, ale z humanów jakoś mi zawsze szło. Jak poszłam do liceum, nawet zainteresowałam się historią, mieliśmy świetną nauczycielkę, ale odeszła w mojej drugiej i mój zapał tez nagle zniknął. W dodatku wiecie jak to jest w ogólniaku. Miałam świetną klasę, ciągle jakieś imprezy. Nikt nie przejmował się maturą na samym wstępie, w sumie wszyscy zaczęli mieć ciśnienie tak po studniówce. Jakieś korki, kursy przedmaturalne.
A ja nie miałam czasu na naukę. Był przecież Rafał. A najgorsze jest to, że teraz nie ma ani jego, ani matury. Pobawił się mną i zwiał po niecałym roku do swojej byłej dziewczyny. Tak naprawdę wciąż ją kochał, ja byłam tylko na chwilę, a i tak równocześnie dążył do bycia z nią. A ja, głupia, spędzałam z nim każdą wolną chwilę, kłóciłam się o niego z całą rodziną, na całe ferie zimowe wyjechałam z nim z miasta. Najgorsze jest to, że moi rodzice wiedzą jak było i jak nie zdam, nie będę nic miała na usprawiedliwienie. Oni przecież proponowali mi korki, chcieli opłacać angielski. Ale jak o tym myśleć, gdy masz przy sobie miłość swojego życia?? Albo gdy on Cię zostawia z dnia na dzień, bo jednak kocha swoją byłą?
Ja tak nie potrafiłam. Gdy kocham, to całą sobą. Na maksa. Nie liczy się dla mnie nic. Ale zostałam z niczym. Nie zrobiłam żadnej powtórki do żadnego przedmiotu. Myślałam o tym miesiąc temu, ale gdy masz taki ogrom materiału i tylko cztery tygodnie do przyswojenia tego, jest CIĘŻKO. Stwierdziłam, że żadna nauka nie ma sensu, bo I TAK NIE ZDĄŻĘ. A teraz zupełnie nie ma o czym mówić. Angielski pewnie jakoś zdam, polski mam nadzieję też. Ale z geografii i matmy nie ma szans. Mówię to naprawdę obiektywnie. Zresztą moja nauczycielka od matmy zapowiedziała, że jestem jedyną osobą w klasie, do której ma wątpliwości.
Nie wiem, nie wiem jak to wszystko poukładać. Nic nie ma sensu. Matury nie zdją przecież największe głąby, będę musiała iść do jakiejś fizycznej pracy na przezimowanie… W dodatku jeszcze jestem nie otrząsnęłam się po Rafale. Kocham go ponad życie, z nim byłoby mi na pewno łatwiej jak obleję. Ale ja jestem z tym zupełnie sama. Moja genialna siostra będzie mieć mnie w głębokiej pogardzie, tata chyba zawału dostanie, a mama będzie tylko płakać i wstydzić się sąsiadek.
Co robić? Czy jest tu ktoś w podobnej sytuacji? Może byłoby lżej, gdybym wiedziała, że ktoś przeżywa podobne katusze. Czekają mnie najgorsze dni życia. A to oczekiwanie na porażkę jest najgorsze. Ta NIEMOC. Super pogoda, majówka, wszyscy się cieszą. Tylko ja umieram ze strachu. Co będzie jak polegnę? A może jednak się uda??! Czy można zdać maturę bez nauki? BŁAGAM, pocieszcie mnie jakoś, bo naprawdę czasami mam różne myśli w głowie…
Aka_93
Na Wasze listy czekamy pod adresem redakcja(at)papilot.pl.