Drogie Dziewczyny!
Od dawna jestem czytelniczką Papilota. Czytam wszystkie listy, utożsamiam się z Waszymi historiami i staram się doradzać… Nigdy nie pomyślałabym jednak, że sama będę potrzebowała pomocy…
Wydawało mi się, że mam ułożone życie. Chłopaka, z którym było mi do niedawna cudownie, rodziców, z którymi w miarę się dogaduję i przyjaciół, na których zawsze mogę liczyć. No właśnie – wydawało mi się.
Ze swoim chłopakiem jestem od prawie dwóch lat. Jest ode mnie o kilka lat starszy, fakt że poznaliśmy się przez Internet mi nie przeszkadzał.
Na początku było idealnie. Spędzaliśmy dużo czasu razem. Mamy podobne charaktery - oboje jesteśmy pozytywnie nastawionymi do świata ludźmi, uwielbiamy się bawić oraz lubimy swoje towarzystwo. W łóżku też się układało, jeżeli można tak to nazwać. Dla nas obojga seks jest ważną sprawą w związku. Często się kochaliśmy, eksperymentowaliśmy i wszystko było jak najbardziej okej. On jest typem chłopaka, który lubi 'ostro, często'.
Ale wszystko zaczęło się psuć… Od jakiegoś czasu zaczęłam na nasz związek inaczej patrzeć. Wydaje mi się, że J. jest ze mną tylko z powodu seksu. Wcześniej nie zauważałam, że powoli przestawał okazywać uczucia, przytulać, itp. Liczył się tylko seks, a gdy się spotykaliśmy, pierwsze co, to się do mnie dobierał. Poza tym w naszą relację wkroczyła rutyna.
Większość z Was spytałaby zapewne, czemu z nim nie porozmawiam. Otóż rozmawiałam i to wiele razy. Zwracałam uwagę, że czuję się przez niego wykorzystywana. Zawsze zaprzeczał. Uświadomiłam sobie, że podczas trwania naszego związku ani razu nie byliśmy na randce, prawdziwej romantycznej kolacji we dwoje! Jedyny czuły gest z jego strony to zabranie mnie do pobliskiego kebaba. Smutne, ale prawdziwe.
A teraz druga strona medalu…
Trzy lata temu byłam związana z mężczyzną, z którym do tej pory utrzymuję kontakty. Zerwaliśmy ze sobą z byle powodu. Po prostu związaliśmy się w nieodpowiednim czasie. Nasza znajomość jest jednak i dla mnie i dla niego bardzo ważna. Często ze sobą rozmawiamy, o wszystkim i o niczym. Myślałam, że między nami jest tylko przyjaźń, ale tak naprawdę nigdy moje uczucia do niego nie wygasły. One po prostu były gdzieś uśpione na dnie serca. Niedawno jednak na nowo się we mnie obudziły.
Kiedy z moim chłopakiem przestało mi się układać, między mną a M. zaczęło iskrzyć. Coraz więcej czasu spędzałam właśnie z nim. Obecny chłopak dobrze o tym wiedział.. Nie przeszkadzało mu to, że się z nim spotykam. Z czasem przestaliśmy ze sobą sypiać. J. zaczął robić mi z tego powodu wyrzuty, obrażał się jak dziecko i nie odzywał, kiedy nie chciałam seksu.
Kilka dni temu spotkałam się z M. Było bardzo romantycznie. Siedzieliśmy nad brzegiem wody o zachodzie słońca i rozmawialiśmy, aż w końcu rozmowa przeszła na temat 'nas'. Wyznał, że nigdy nie przestał mnie kochać, przytulił i wtedy poczułam na całym ciele ciarki, jakich brakowało mi, gdy J. mnie dotykał.
Teraz nie wiem, co mam robić. Minęło kilka dni, a ja nadal tkwię w związku bez przyszłości. Nie kocham J., ale po prostu nie umiem z nim zerwać. On ma świetny kontakt z moimi rodzicami, choć inni moi faceci nigdy nie zdobyli ich przychylności. Już kilkakrotnie próbowałam go rzucić, ale za każdym razem, gdy mówiłam mu, że to koniec… płakał, a ja nie potrafiłam wtedy go zostawić.
Nie jestem szczęśliwa, cały czas w myślach mam M. Wydawałoby się, że to wszystko jest takie proste - odejść i zacząć na nowo inne życie, ale jest tyle wątpliwości. Nie wiem, co mam robić, pomóżcie proszę.
Pozdrawiam i czekam na Wasze porady,
Natalia