LIST: „Sugerują mi eutanazję i sterylizację. Tylko dlatego, że nie chcę mieć dzieci!”

Edyta otwarcie przyznaje, że ma inny plan na życie. Czuje się z tego powodu szykanowana.
LIST: „Sugerują mi eutanazję i sterylizację. Tylko dlatego, że nie chcę mieć dzieci!”
25.09.2013

Szanowna Redakcjo,

chciałam napisać kilka słów na temat, który jest dla mnie bardzo ważny. Nie tylko o tym myślę, ale mam potrzebę podzielić się tym z innymi. Jestem pewna, że znajdą się inne kobiety, które mają taki sam pogląd na tę sprawę. Na co dzień nie możemy jednak o tym głośno mówić. Jesteśmy piętnowane, wytykane palcami i uważane przynajmniej za „dziwne”. Ja usłyszałam nawet, że jestem chora i to wstyd, że jestem kobietą. Tylko dlatego, że mam czelność otwarcie przyznać, że nie chcę mieć potomstwa. Ani teraz, ani w najbliższej przyszłości, ani kiedykolwiek później.

Nie mówię, że „nie lubię” dzieci, bo trudno w tym przypadku lubić lub nie lubić. Zwyczajnie nie mam potrzeby zachodzenia w ciążę, rodzenia i wychowywania. Nie wiem, jaką byłabym matką, bo nawet nie biorę tego pod uwagę. Tylko z tego powodu słyszę też, że bardzo dobrze, bo ktoś taki nie powinien się w ogóle rozmnażać. Skoro nie czuję się na siłach, żeby spełnić swoją kobiecą rolę, to jestem po prostu nienormalna. A ja po prostu myślę o swojej przyszłości.

 

Po takich słowach mam wrażenie, że dla wielu kobiet dziecko to jedyne rozsądne wyjście. Mało sobą reprezentują, a kiedy mają przy sobie taką laleczkę, to od razu coś znaczą. Mówię o „laleczce”, bo tak mówią o swoich dzieciach. Podniecają się ubrankami, włoskami, rączkami. Tak, może to słodki widok, ale co dalej? Gdzie życie matki, gdzie możliwości, które możemy dać dziecku później?

Czy mam prawo mieć wątpliwości i nie eksperymentować na żywym organizmie? Słyszałam, że powinnam urodzić, to mi się odmieni. A co, jeśli nie?

Edyta

Teraz jestem jeszcze młoda. Dopiero zaczynam karierę zawodową i wszystko wskazuje na to, że będzie z tym całkiem nieźle. Znalazłam swoją pasję i ludzi, którzy chętnie mnie zatrudnili. Kiedy zdobędę większe doświadczenie, pewnie będę się rozwijać jeszcze bardziej. Sprawia mi to sporo radości, zwłaszcza że pojawiają się też coraz większe pieniądze. Gdybym nagle wpadła, to mogłabym zapomnieć o dobrym starcie. Dziecku trzeba się poświęcić, a ja nie mam na to teraz czasu.

Ktoś powie, że może potem... Nie wiem, może się zdarzyć, że faktycznie będzie taki moment, kiedy mogłabym sobie pozwolić na potomstwo, bez uszczerbku na karierze. Na dzisiaj w ogóle nie biorę tego pod uwagę. Czas i poświęcenie to jedna strona medalu, którą mogłabym jakoś przełknąć. Mnie odrzuca swego rodzaju uzależnienie od dziecka, podporządkowanie mu całego życia itd. Matki chyba wiedzą, o czym mówię.

Jakiś czas temu wpadła mi w ręce książka należąca do syna mojej koleżanki, nawet nie wiem jakiego przedmiotu dotyczyła. W podręczniku do pierwszych klas podstawówki była mowa o rolach społecznych. Był pan, który pracował, pani podawała mu obiad, potem on spotykał się z innymi kolegami i tak miało wyglądać jego życie. Pani siedziała w domu z małą istotą, karmiła dziecko, męża, sprzątała itd. Na każdym kroku podkreśla się, że kobieta ma przed sobą tylko jedną rolę. Matki i kury domowej. Nie jestem wojującą feministką, ale po prostu się na to nie godzę. Ja taka nie będę.

Mam odwagę powiedzieć, że najpierw kariera, przyjemności, a być może na dziecko w ogóle nie znajdę czasu czy ochoty. Już za to niektórzy chcieliby mnie wsadzić do klatki i pokazywać w cyrku. Co to za kobieta, która tak myśli... Przecież każda z nas urodziła się z genami matki Polki, a tu taki wybryk natury. Otóż nie – nie jestem nienormalna tylko z tego powodu, że wymyśliłam sobie inne życie. Podobno żyjemy w wolnym kraju, a moje rówieśnice i starsze kobiety zawsze wiedzą, że źle do tego podchodzę i „kiedyś zapłaczę nad swoją nieodpowiedzialnością”.

Wydaje mi się, że jestem odpowiedzialniejsza od większości z nich. Skoro nie czuję potrzeby, instynktu i nie wyobrażam sobie siebie w tej roli, to chyba dobrze, że nie myślę o potomstwie? Niektóre chciałyby, żebym zrobiła eksperyment. Na żywym człowieku. Tak właśnie szanują dzieci. Mam sobie urodzić i może się przekonam, że bycie mamą jest fajne. No tak, jeśli zmienię zdanie, to fajnie. Ale co, jeśli nie? Siebie nie posądzam o tak chorą psychikę, ale skąd się biorą potem zaniedbane i niekochane dzieci? Skąd takie Katarzyny W.?

Najlepiej niech wszystkie rodzą po kolei. Większości rola matki przypadnie do gustu, a reszta... Kto by się martwił taką małą grupą. Otóż, ja się martwię. Dziecko to żywy człowiek, któremu należy się wszystko, co najlepsze. Skoro mam wątpliwości, czy będę dla niego dobrą mamą, to wolę zrezygnować, niż męczyć siebie i jego. Przy okazji ojca malucha, bo bez niego się nie obędzie. Kto wie, może facet nadawałby się do tej roli znacznie lepiej. Później wyjdzie na to, że tylko on potrafi się zająć pociechą i kochać ją bez żadnego „ale”, a ja wyjdę na nieczułego potwora. Boję się takiego układu, bo wiem, że skrzywdzi to całą ewentualną rodzinę.

Bywają matki aktywne, które rodzą, siedzą rok w domu, oddają dziecko do żłobka i wracają do pracy. One także są wytykane, bo jak tak można... Z dzieckiem trzeba siedzieć długie lata, bo inaczej wyjdzie na to, że go nie kochasz. Nie chcę brać udziału w tej całej szopce. Nie chcę być oceniana przez pryzmat tego, jakie wymyśliłam sobie życie. Kiedy jestem sama – nikomu nic do tego. Kiedy pojawiłoby się dziecko – zaraz odezwie się cała armia pouczających mnie kobiet.

Usłyszałabym, jak się mam nim zajmować, kiedy mam prawo wrócić do pracy, jak przytulać, czym karmić, co do niego mówić. Wokół same ekspertki. Nie chcę mówić źle o kobietach, które spełniają się w tej roli. Świetnie, że są, bo dzięki nim nasz gatunek przetrwa. Martwi mnie jednak to, że większość z nich jest matkami i nikim więcej. Wszyscy pytają o jej pociechę, jak się rozwija, jakie słowa opanowało, co je, ile czasu śpi, jakie ma ubranko. Kobieta, która ją urodziła przestaje się liczyć. Jest tylko dodatkiem do bobaska.

Chyba jestem zbyt niezależna i za bardzo chcę pokazać swoje umiejętności, żeby ograniczać się tylko do tego. Nielicznym kobietom udaje się coś osiągnąć po urodzeniu dziecka. Większość odpuszcza sobie wszystko, bo trzeba się zająć maluszkiem. Zapominają o swoich marzeniach, karierze, wyglądzie, przyjemnościach. Nie przekonuje mnie, że „tak trzeba”. Mam prawo uważać, że kobiety ulegają po prostu presji i nie mają odwagi inaczej. Chcą wyjść na dobre matki, a przez to stają się bezbarwnymi kobietami.

Kiedyś opisałam swoje zdanie na forum poświęconym ciąży i wychowywaniu dzieci. Zdarzyły się wypowiedzi, że jestem po prostu odpowiedzialna. Jeśli nie wyobrażam sobie siebie w takich okolicznościach, to lepiej spełniać się w czymś innym. Większość to jednak ogromne pokłady nienawiści do mnie. Sugerowano mi eutanazję i sterylizację. Tak, żeby świat mógł być pewny, że nigdy niczego nie urodzę. Nie jestem kobietą, ale nieczułym potworem. Tylko dlatego, że nie rozczulam się nad małymi stópkami, pięknym uśmieszkiem, pierwszym słowem maluszka.

Polecane wideo

Komentarze (159)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 24.06.2014 23:08
Bardzo świadome i rozsądne podejście do sprawy. Szkoda tylko że nie piszesz ile masz lat, Bo to może mieć znaczenie.
zobacz odpowiedzi (1)
Lele (Ocena: 5) 10.10.2013 23:49
Biedna ;/ Ja też to słyszę - tylko, że w tych "pięknych, dziecięcych oczkach!
odpowiedz
Klaudia (Ocena: 5) 07.10.2013 15:04
Jestem taka sama, ale na pewno młodsza od Ciebie. Nie ekscytują mnie dzieci nie widzę siebie w roli matki. Chcę żyć swoim życiem i z niego korzystać. Nie będę czuła się spełniona przy zmienianiu pieluch, karmieniu, wstawaniu w środku nocy, chodzeniu na wywiadówki czy kłótniach z dzieckiem, kiedy próbowałabym mu wytłumaczyć, że nie ma racji... Dzieci są fajne, ale to nie dla mnie. Nie oznacza to, że jestem potworem. W pełni Cię rozumiem, ale nigdy nikt z tego powodu mnie nie obrażał. Możliwe, że dlatego, że jestem młodsza i niekoniecznie mówię o tym tak otwarcie, jak Ty. Jeżeli już, to mówią, że mi się to zmieni, ale ja wiem, że mam już do tego zbyt poważny stosunek i swoje argumenty. No cóż, ludzie są różni. Trzymaj się i powodzenia! :)
odpowiedz
M (Ocena: 5) 04.10.2013 00:58
w pełni popieram, każdy ma prawo wyboru, kierowanie się opinią ogółu do niczego dobrego nie powadzi
odpowiedz
Paolka (Ocena: 5) 27.09.2013 22:49
Mysle ze autorka mocno wierzy w swoje racje. Szczerze powiedziawszy nie tylko ma do tego prawo, ale takze racje- z takim podejsciem lepiej nie probowac. Tylko ze... Nigdy nie mow nigdy ;) Czas uplynie i sama sie przekona ze nie sama kariera zyje czlowiek. Powodzenia!
odpowiedz

Polecane dla Ciebie