LIST: „Rodzice skrzywdzili mnie imieniem. Jestem Vanessa i wstydzę się przedstawiać!”

23-latka do dzisiaj nie potrafi się przyzwyczaić do swoich danych osobowych.
LIST: „Rodzice skrzywdzili mnie imieniem. Jestem Vanessa i wstydzę się przedstawiać!”
09.08.2015

Znacie to uczucie, że kiedy się przedstawiacie, za każdym razem czujecie się zażenowane? Ja tak mam od wczesnego dzieciństwa i przez lata niestety nic się nie zmieniło. Akceptowałam swoje dane osobowe może przez 6 pierwszych lat. Wystarczyło pójść do szkoły, żeby dzieci dały mi do zrozumienia, że coś jest ze mną nie tak. Od tego czasu towarzyszy mi niepewność, kiedy trzeba innym powiedzieć, jak mam na imię.

Pochodzę z niewielkiej miejscowości, nie mam żadnych powiązań z zagranicą (żadnej ciotki w Kanadzie, ani pracujących w Stanach albo Niemczech rodziców) i ogólnie jestem 100% Polką, która jest związana tylko z Polską. Ale i tak przyszło mi się nazywać Vanessa, czego nie jestem w stanie do dzisiaj pojąć. Rodzice też nie potrafią tego wytłumaczyć.

Chcieli zabłysnąć i to na pewno im się udało. Szkoda, że moim kosztem!

 

Ich cel był najprawdopodobniej jeden – dać pierworodnej córce ładne i ciekawe imię, które by się nie powtarzało. Osiągnęli, to co chcieli, bo w życiu żadnej innej Vanessy nie spotkałam. Chyba, że w jakimś zagranicznym serialu. Pewnie w ten sam sposób wpadł im ten pomysł do głowy. Coś usłyszeli w TV i bez zastanowienia wybrali mi zbyt oryginalne imię. Żałuję, że w urzędzie się na to zgodzili.

Oficjalna wersja jest taka, że urzędnik stanu cywilnego o nic nie pytał, tylko klepnął decyzję. Jakoś nie chce mi się w to wierzyć, bo urodziłam się ponad 20 lat temu i wtedy takie zachodnie imiona nie były akceptowane. Pewnie to kwestia znajomości albo udało im się kogoś przekupić. Dla mnie liczy się to, że dopięli swego.

Czy imię to mój największy problem? Nie. Jeszcze bardziej absurdalnie brzmi w połączeniu z moim nazwiskiem.

Jestem typową ofiarą pomysłowości własnych rodziców, którzy się nad tym w ogóle nie zastanowili. Mam światowe i bardzo kiczowate imię w połączeniu z typowo polskim nazwiskiem. Mam nadzieję, że nikogo nie obrażę, ale to brzmi mniej więcej tak, jakby Jessica miała na nazwisko Brzęczyszczykiewicz, a inny Bryan – Grabie.

Tak więc noszę nie tylko dziwne imię, które wzbudza wszędzie sensację, a nawet współczucie. Do tego wszystkiego jest nazwisko, które do imienia nie pasuje i razem brzmią po prostu kuriozalnie. Jak się przedstawiam, to ludzie nie za bardzo wiedzą, jak zareagować. Pierwszy odruch to zawsze głupi uśmiech. Większość gryzie się wtedy w język i udaje, że to nic takiego, ale kilka osób już parsknęło.

Wiecie, jak ja się wtedy czuję? Jak idiotka. A wszystko to dzięki ukochanym rodzicom.

Zastanawiałam się wiele razy nad zmianą imienia, ale szczerze mówiąc, to na pewno się na to nie odważę. Czułabym się jeszcze gorzej. No bo, jak to? Z dnia na dzień nazywać się zupełnie inaczej? Odciąć się od decyzji rodziców, którą podjęli wiele lat temu? Zmieniać dokumenty? Mam maturę ze starym imieniem, dowód też, a teraz nagle nosić jakieś inne? To mi się nie mieści w głowie, co wcale nie przeszkadza mi żałować, że spotkało to akurat mnie.

Jestem w szczególnie głupiej sytuacji, bo wśród ludzi w moim wieku takich przypadków po prostu nie ma. Wszystkie dziewczyny to Kasie, Justyny, Eweliny albo Agnieszki. I nagle ja – Vanessa. To trochę inaczej, niż teraz, bo małe dziewczynki noszą coraz bardziej absurdalne imiona. To nadal nic fajnego, ale rówieśnicy jakoś się do tego przyzwyczajają. W moim pokoleniu to nie przejdzie.

Niektórzy próbują sobie tłumaczyć, skąd moi rodzice mieli taki pomysł i to nie jest fajne.

Natychmiast pojawia się podejrzenie, że to wynikało z kompleksów. Na pewno to prości ludzie ze wsi, którzy chcieli się czymkolwiek wyróżnić, więc wybrali światowe imię córce. I wiecie co? Kocham swoich rodziców i nie ujęłabym tego w ten sposób, ale musi być w tym trochę prawdy. Jak ktoś szuka oryginalności na siłę, to z czegoś musi to wynikać. I raczej nie z tego, że lubi siebie, swoje pochodzenie, tradycję itd.

Problemy z imieniem miałam od szkoły podstawowej, potem gimnazjum, liceum. Chodziłam tam mniej więcej z tymi samymi ludźmi, więc jakoś przywykli. Potem poszłam na studia i tutaj jest jeszcze gorzej. Na każdych zajęciach, kiedy czytana jest lista albo trzeba się przedstawić, ja się zapadam pod ziemię.

Światowa Vanessa z prostackim nazwiskiem zapragnęła mieć wyższe wykształcenie. Wielu tak sobie pewnie myśli.

Przeraża mnie poznawanie nowych ludzi. Przez imię straciłam zupełnie pewność siebie. Przedstawiam się i spuszczam wzrok, żeby nie obserwować dziwnych min i uśmieszków. Załatwienie każdej urzędowej sprawy albo wizyta u lekarza to podobny stres. Zawsze się zastanawiam, czy moje imię zostanie głośno wypowiedziane i jak zareagują ludzie obok

Piszę o tym, bo mało kto się nad tym tematem zastanawia. Rodzice wymyślają jakieś dziwne imiona, żeby poczuć się lepiej, ale wcale nie myślą o przyszłości skrzywdzonego dziecka. Dlatego błagam – jeśli któraś z Was będzie kiedyś matką i przyjdzie Wam nadawać imię, przypomnijcie sobie o mnie.

O 23-letniej Vanessie, która wstydzi się przedstawiać.

Vanessa

Polecane wideo

Komentarze (77)
Ocena: 4.69 / 5
Maria (Ocena: 5) 21.01.2017 20:26
O, masakra... Izabela to jest tak piękne imię... dla mnie najpiękniejsze na świecie. Naprawdę. Mam koleżankę o takim imieniu i od kiedy ją poznałam, oszalałam na punkcie tego imienia. Kiedy je słyszę, to muzyka dla moich uszu. Nawet dałam sobie tak na trzecie (jeden z pozytywów bierzmowania). Nienawidzę za to swojego - Maria, z miliona powodów, dla mnie jest przede wszystkim mega staroświeckie i kiedy o nim myślę, to widzę tylko albo starą babcię w okularach, albo poczciwą Maryśkę, dziewczę ze wsi, z dwoma warkoczykami. Naprawdę ci zazdroszczę. Masz szczęście, że nazywasz się Izabela :)
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 05.02.2016 11:51
Mam córkę 8 letnią o imieniu Wanesska.To piękne imie, córce się bardzo podoba i naszej całej rodzinie.
odpowiedz
Monika (Ocena: 5) 13.08.2015 08:16
rozumiem a przynajmniej staram się bo sama miałam na studiach koleżankę o imieniu GRACJANA była Polką i oczywiście na Polskiej uczelni i każdy z nas się na początku uśmiechał słysząc to imię ale ona przywykła jak to mówiła. Teraz mieszkam zagranicą i mój mąż miał w pracy koleżankę o imieniu DELFINA i też jest Polką. Nic nie poradzisz na to że rodzice chcieli jak najlepiej :). Kochana staraj się o sobie myśleć pozytywnie to imię ale ważne jest jaka TY po prostu jesteś ciesz się życiem. Niestety ludzie są okrutni ale to przez to jak są wychowani. ŻYJ I CIESZ SIĘ Z TEGO KIM JESTEŚ NIE MA CO SIĘ PRZEJMOWAĆ WARIATAMI ;) Pozdrawiam i mam nadzieję że jeszcze nie raz będziesz się śmiać i wiele osób razem z Tobą szczerze i rzeczy które bawią was wszystkich :)
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 12.08.2015 21:50
Mam podobnie - też myślałam nad zmianą i jeśli kiedyś wyjdę za mąż, to podejrzewam, że zmienię i za jednym zamachem i imię. Tyle tylko, że z zagranicznej wersji przejdę na polską (i tak wszyscy mówią do mnie w tej polskiej wersji). Chociaż moi rodzice mieli uzasadnienie (mieszkali wtedy za granicą), to i tak wiem, że mogli wybrać imię, które funkcjonuje bez problemów w obu krajach. Przyzwyczaiłam się, że ludzie pytają "a skąd jesteś?" - chociaż jestem Polką. Wkurza mnie, że każdej nowej osobie muszę przedstawiać historię życia, a w urzędzie literować moje imię za każdym razem. Co prawda dzisiaj widzę plus - jestem przeciętna, a i tak dużo osób mnie zapamiętuje, mimo to fajnie byłby byś jakąś Kasią czy Joasią i nie budzić zbędnych sensacji czy uśmiechów. Sama poznałam Jessicę - zanim poznałam uśmiechałam się pod nosem, a dziewczyna zupełnie normalna, też mieszkała za granicą, więc imię pewnie nigdy nikogo w jej dzieciństwie nie szokowało. Prawda jest taka, że większość rodziców dających dziwne imiona dzieciom, sama ma zupełnie przeciętne, niewyróżniające się - więc nie wie, jakie problemy emocjonalne w przyszłości dla dziecka się z tym wiążą. Przede wszystkim wstyd i nieśmiałość - co sama odczuwam do dzisiaj.
odpowiedz
ghgyuy (Ocena: 1) 12.08.2015 10:41
wypierdalaj od natalii
odpowiedz

Polecane dla Ciebie