LIST: „Pozwoliłam nieletniej córce zamieszkać z chłopakiem. I co w tym złego?!”

Mamie Natalii zarzuca się, że nie panuje nad własnym dzieckiem i popełniła wychowawczy błąd.
LIST: „Pozwoliłam nieletniej córce zamieszkać z chłopakiem. I co w tym złego?!”
Fot. Thinkstock
24.02.2016

Witajcie,

jestem panią w pewnym wieku, matką, kobietą po rozwodzie. Życie ułożyło się tak, a nie inaczej, ale wszystko wynagrodziło mi istnienie mojej córki. Natalia za chwilę skończy 17 lat, uczy się w liceum i jest wyjątkowo dojrzała, jak na swój wiek. Przez wiele lat żyłyśmy we dwójkę i chociaż bywało różnie, to zawsze dawałyśmy sobie radę. To nie była tylko moja zasługa. Ona nie sprawiała żadnych problemów, a to było spore ułatwienie. Dalej nie sprawia, ale niektórzy twierdzą, że tym razem to ja oszalałam. Bo pozwoliłam jej mieszkać z chłopakiem, chociaż nie jest pełnoletnia.

To wszystko prawda – rzeczywiście mieszka z nim i nie ma jeszcze osiemnastu lat, ale dla mnie to nie ma większego znaczenia. Uważam, że nie popełniłam błędu i jakoś mnie nie przekonują te wszystkie czarne wizje o których słyszę. Jak kogoś teraz spotykam, to ciągle są pytania, czy Natka już rzuciła szkołę i czy przypadkiem nie zaszła w ciążę. Nie wiem, ludzie chyba oceniają wszystkich swoją miarą. Ja takich obaw nie mam, bo jej ufam. Mam ją podejrzewać na zapas, bo rolą matki jest szukanie dziury w całym? Zgodziłam się na to wspólne mieszkanie i nie widzę powodu, bym się teraz z tego wycofała.

 

 

mieszkanie z chłopakiem

fot. Thinkstock

Ja wiem jak to brzmi. W sumie to ona ma dopiero 16 lat rocznikowo. 17 za chwilę, do pełnoletności wciąż daleko. W takim wieku powinna siedzieć nad książkami, nie myśleć o chłopakach i podlegać wyłącznie mojej opiece. Teoretycznie wszystko się zgadza, ale uwierzcie, że to wszystko naprawdę wspaniale działa. Kibicuję jej związkowi, lubię jej chłopaka, czuję szacunek ze strony jego rodziców. Dzisiaj nie mam już żadnych obaw i po prostu cieszę się jej szczęściem.

Czy zasłużyłam na nazywanie mnie złą, lekkomyślną i nieodpowiedzialną matką? Czy trzeba mnie straszyć opieką społeczną i sądami rodzinnymi? Jak ktoś ma klapki na oczach, to widocznie tak...

Nie mam sobie nic do zarzucenia. I na pewno nie myślę, że to norma i teraz każda nastolatka powinna się usamodzielniać. Widocznie moja córka jest wyjątkowa.

Mama

 

mieszkanie z chłopakiem

fot. Thinkstock

Temat pojawił się na przełomie października i listopada. Już po wakacjach, które spędzili razem. Chłopak córki ma 23 lata, więc jest od niej trochę starszy. Na początku patrzyłam na ten związek sceptycznie, ale co ja mogłam? Zakazy nie działają w takiej sytuacji. Znienawidziłaby mnie, a i tak by się z nim widywała. Wbrew wszystkim ja nie widziałam w nim młodocianego pedofila, ale rozsądnego chłopca. Są ze sobą od ponad roku, a tegoroczne wakacje spędzili razem. Najpierw w czasie wyjazdu za granicę, a potem pomieszkiwali u jego rodziców, kiedy dom był wolny.

Czy ja byłam z tego powodu szczęśliwa? Nie, jak każda mama obawiałam się, że on ją skrzywdzi albo zmusi do czegoś, na co córka nie ma ochoty. Nic takiego się nie stało. Zamiast tego ciągle wysłuchuję od niej, a mówi to ze łzami w oczach, że strasznie go kocha i on jej daje mnóstwo siły. Głębokie jak na niepełnoletnią dziewczynę, która zdaniem społeczeństwa jest jeszcze za głupia na podejmowanie poważnych kroków. No i kilka miesięcy temu rodzice wynajęli mu mieszkanie i jakoś tak naturalnie wyszło, że chcieliby tam żyć razem.

 

mieszkanie z chłopakiem

fot. Thinkstock

Zareagowałam typowo – po moim trupie, jesteś za młoda, co ludzie powiedzą i tak dalej. Ale tak mnie urabiali przez kolejne tygodnie, że wreszcie zgodziłam się na wspólny weekend, potem kilka dni więcej i wreszcie całkiem się do niego przeprowadziła. To nie jest kwestia mojego wygodnictwa lub tego, że miałam jej dość i było mi to na rękę. Wręcz przeciwnie – ciężko mi się żyje samej w czterech ścianach, ale jestem szczęśliwa, że córce jest dobrze. Nie uważam tego za lekkomyślność czy inny młodzieńczy bunt. Oni zachowują się bardzo dorośle!

W takich historiach zazwyczaj kończy się na tym, że starszy chłopak odcina dziewczynę od jej rodziny i robi się bardzo nieprzyjemnie. A tutaj? Regularnie jestem do nich zapraszana na obiadki lub inne kolacje. Sami chętnie do mnie wpadają. Zdarzyło się, że jechałam z nimi na działkę jego rodziców i obcowaliśmy tam ze sobą jak rodzina przez cały weekend. To jest poważna relacja dwóch młodych, może nawet bardzo młodych ludzi, którzy mają sporo oleju w głowach. Kibicuję im, bo sama mogłam pomarzyć o takim związku.

 
mieszkanie z chłopakiem

fot. Thinkstock

Nie wydarzyło się przez tych kilka miesięcy nic niepokojącego. Córka nie rzuciła szkoły, ani nie opuściła się w nauce. Wciąż chodzę do niej na wywiadówki i uczy się tak samo dobrze, jak do tej pory. W ciążę nie zaszła. Nie przyszła z płaczem, że on ją do czegoś zmusza lub czegoś zabrania. Zamiast tego są telefony i rozmowy, że dzień minął jej wspaniale i tak dalej. Zdarza się, że jej chłopak się odezwie, żeby zaproponować pomoc w przewiezieniu ciężkich zakupów albo naprawieniu czegoś. Moja córka jest młodą dziewczyną, ale ten ich związek nie jest w żadnym stopniu niedojrzały.

Niestety, ludzie z zewnątrz nie potrafią tego zrozumieć. Nawet moje najbliższe koleżanki twierdzą, że zachowałam się lekkomyślnie pozwalając na to. Że szybko tego pożałuję. To znaczy kiedy? Na razie jest sielanka, zdążyłam już poznać chłopaka i jego rodzinę. Niczego się z ich strony nie obawiam. Ogólnie wychodzi na to, że nie panuję nad własnym dzieckiem, a to, że się zgodziłam na jej wyprowadzkę, to było trochę z wygody. Bo teraz żyję sobie sama i nie mam żadnych obowiązków.

 

mieszkanie z chłopakiem

fot. Thinkstock

To jest absurdalny zarzut, bo chętnie bym jej robiła dalej śniadania do szkoły, podawała obiady, sprzątała i goniła do lekcji. Ale wiecie co? Mam pewność, że robi to teraz ktoś inny, a ona przez kilka miesięcy nauczyła się niesamowitej samodzielności. To już nie jest niezdarna i leniwa licealistka, ale młoda kobieta z głową na karku.

Innego zdania jest mój były  mąż, który regularnie straszy, że doniesie na mnie do opieki społecznej. Jego zdaniem pozbyłam się dziecka z domu dla własnej wygody i nie wypełniam swoich rodzicielskich obowiązków. Widocznie jest ślepy i odreagowuje własne przewinienia. Przez kilka lat w ogóle nie uczestniczył w naszym życiu.

Jestem pewna, że ani on, ani ja nie mam się czego obawiać. Córka jest bezpieczna, kochana i na pewno nie zmarnuje sobie życia.

 

Polecane wideo

Komentarze (86)
Ocena: 4.79 / 5
Gabriela (Ocena: 5) 07.11.2018 11:26
Ja mam 17 lat. Mieszkam z chłopakiem, który ma 28 lat. Nasza historia była taka, że zeszły się nasze drogi na ziemi Lubelskiej w małej miejscowości 12-tysiecznej. Więc nie dziwne, że moja matka musiała wyjechać za granicę, bo było nam bardzo ciężko. Mam dwie siostry. Ojciec odszedł, wybrał alkohol... Opiekowała się mną starsza o dwa lata siostra, wtedy miałam 15 (druga, mająca 19 lat wyjechała na studia do Szczecina), lecz i ona osiągając pełnoletniość stwierdziła, że nie może się mną dłużej opiekować, bo również poznała chłopaka, z którym chciała ułożyć sobie życie po swojemu. Zatem opiekę przejęła babcia, mieszkająca naprzeciwko mojego bloku. Los niestety ciągle robił mi pod górkę i babcia zachorowała na raka piersi z przerzutami na wątrobę i płuca, umarła... W mojej mieścinie zostałam sama, tylko że wsparciem mojego chłopaka. Moja ciotka podrzuciła pomysł, abym przeprowadziła się do Szczecina (również w nim mieszka) do mojej najstarszej siostry. Na co ja powiedziałam, że bez mojej miłości nigdzie się nie ruszę. Czyż nie za dużo przeżyłam, by jeszcze ubolewać nad rozstaniem? Na szczęście wszyscy się na to zgodzili, by luby mieszkał razem ze mną, siostrą i jej chłopakiem. Owszem, przez wszystkie te wydarzenia opuściłam się w nauce, a nawet nie zdałam rok. Bardzo próbowałam się podnieść po śmierci ukochanej babci, bezskutecznie... Dzięki niemu wzięłam się w garść. Dziś już wiem, że zawalając rok pogorszyłam swoją sytuację, ale teraz, kiedy uporałam się z żalem chcę zostać perfekcyjnym kucharzem. Dobrze mi idzie, mam o niebo lepsze oceny oraz frekwencję. Na początku moja mama również podeszła do tego związku sceptycznie. Nigdy nie miałam chłopaka, a tu nagle, wtedy jeszcze 27-latek pojawia się w życiu jej "maleńkiej córki". Ludzie też gadali - "jak tak można, zaraz w ciążę zajdzie, szkołę rzuci etc. etc." Wszystko się zmieniło, kiedy moja kochana mama poznała bliżej mojego lubego. Znaleźli wspólny język, z czego bardzo się cieszę. Nie zaszłam w ciążę i nie zmierzam rzucić szkoły - wręcz przeciwnie, chcę zrobić dodatkowe dwa lata, by mieć lepszy tytuł. Nie wiem, czemu ludzie żyją stereotypami i raczej nigdy tego nie zrozumiem. Wiem tylko tyle, że nigdy nie powinno się słuchać, co gadają, bo co człowiek, to historia. Życzę szczęścia pani córce i jej partnerowi, niech im się układa oraz niech żyją aż po grób!
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 29.02.2016 15:08
Boże się pisze przez "ż"
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 26.02.2016 07:12
Ja zamieszkałam ze swoim wtedy jeszcze chłopakiem kilka miesięcy po 18 urodzinach. Oczywiście ploty, że pewno dziecka się szybko dorobimy były na porządku dziennym. Wzięliśmy ślub dosyć wcześnie, bo w wieku prawie 21 lat, ale pracowaliśmy, nie polegaliśmy na rodzicach. Do wszystkiego doszliśmy własnym wysiłkiem. Jest moim pierwszym i nadal nie żałuję tego, że w tak młodym wieku rozpoczęliśmy wspólne życie. W tym roku mija 22 rocznica ślubu. ;) I owszem widzę różnicę między mieszkaniem z chłopakiem osoby pełnoletniej a niepełnoletniej.
odpowiedz
k. (Ocena: 5) 25.02.2016 12:06
Bardzo miło czyta się ten list. Rozumiem,że napisanie go było potrzebą podzielenia się tą historią z innymi, a nie tylko w "swoim" gronie, które chyba niestety nadal żyje stereotypami. Jeśli jesteś pewna ,ze córka nie zrobi nic głupiego i z tego,co widzę masz z nią kontakt.. super. Proponowałabym tylko żeby raz na jakiś weekend spała u Ciebie bez chłopaka, bo takie babskie matko-córkowe relacje są potrzebne i z perspektywy lat pewnie będzie żałować trochę,że jak spędzałyście czas wspólnie to tylko z jej partnerem. Kibicuję im bardzo, a Ciebie podziwiam jako matkę, bo z Twojej strony to nie wygodnictwo,a poświęcenie :) Dobrze,że pozwalasz jej kochać i być kochaną nie tylko przez rodzinę i posiadać to, czego niestety Tobie zabrakło w relacji z byłym mężem. Pozdrawiam :)
odpowiedz
ona (Ocena: 5) 25.02.2016 09:38
Wszystko pięknie do momentu jak dziewczyna nie zrozumie, że minęły jej lata idealne na wybawienie się i zacznie nadrabiać gdzieś na boku. :)
zobacz odpowiedzi (1)

Polecane dla Ciebie