Cześć!
Jestem sobie Kamila, mam 27 lat, mieszkam w Katowicach. Może nie wszystko mi w życiu wyszło, ale jestem i tak szczęśliwa. Czuję, że jestem fajną kobietką i staram się to oczywiście podkreślać. Uważam, że mam swój własny styl. Lubię go, bo inaczej już dawno bym się zmieniła, a chodzę tak od wielu lat. Nie boję się nietypowych połączeń, bo nie mam zamiaru się ukrywać. Niech ludzie mnie widzą. Życie jest za krótkie, żeby się wszystkiego i wszystkich bać.
Trudno mnie nie zauważyć na ulicy i ja sobie zdaję z tego sprawę. Robię to, bo lubię wyraźne rzeczy, ale też chcę podkreślić soją odwagę. Nawet jak nie za bardzo w siebie wierzę i mam gorszy dzień, to mi nie przeszkadza, żeby założyć na siebie bluzkę w panterkę albo neonowe adidasy. Nie mam zamiaru się tak łatwo poddawać, a wiem jak niektórzy na to patrzą.
Zdarzają się głupie komentarze. Zazwyczaj anonimowe w Internecie i nie za bardzo to rozumiem. Co ja komu zrobiłam, że tak się mnie czepiają?
Do tej pory może nie miałam szczęścia w miłości, ale nie wierzę, że to wina mojego stylu. Że niby faceci widzą kogoś wyzywającego, to żaden normalny się nie zainteresuje, a podejdą sami desperaci? Słyszałam takie teorie. Nie boli mnie to, ale zwyczajnie śmieszy. Dziwne rzeczy ludzie wymyślają, żeby innym popsuć humor. To nie moja panterka i neonowe kolory są problemem, ale oni po prostu boją się odpowiedzialności. Wiedzą, że mam dziecko.
Wyżaliłam się trochę, bo pewnie nie jestem jedyna w takiej sytuacji. Bo jak dziewczyna jest matką i ma swoje lata, to zaraz ma wyglądać jak ciotka klotka. Chyba bym umarła z nudów. Dopiero wtedy bym się wstydziła!
Widzicie jakiś problem w moim podejściu?
Kamila
Przyznam się bez bicia, że mam 5-letniego synka, którego wychowuję sama. Pomagają mi rodzice, z którymi mieszkamy. Moje życie nie ułożyło się jakoś super, bo nie tak miało być. Pierwsze większe uczucie i tak się zdarzyło. Próbowaliśmy być razem, on się do nas wprowadził, ale wytrzymaliśmy miesiąc razem. Drażnił mnie, moich rodziców, nawet dziecko źle na niego reagowało. Wywalczyłam skromne alimenty i tak zostało.
Według niektórych przegrałam życie i nie powinnam się teraz tak lansować. Kolorowe ciuszki i panterki mam zostawić młodszym i bez zobowiązań. Ja jestem w końcu prostą dziewczyną, która wpadła i teraz mam być mamą, a nie żadną modnisią. Nie zgadzam się na takie myślenie, bo myślę, że jeszcze wiele przede mną. Z dzieckiem, czy bez, moje życie powinno wyglądać dokładnie tak samo.
Nie mam zamiaru się ograniczać. Lubię taki styl i będę się go trzymała. Bo niby czemu nie?
Mam „swoje lata”, ale też bez przesady. Aktualnie 27 lat, w lipcu 28. Do tego dziecko. Dla niektórych to już wyrok... Nie mam zamiaru się załamywać. Chcę się podobać i kogoś wreszcie poznać. Potrzebuję miłości, a mojemu synowi też się przyda męski przykład. Co ja takiego złego robię, że przyklejono mi łatkę – mówiąc wprost – idiotki?
Uwielbiam panterkę i noszę ją codziennie. Mam różne rzeczy tego typu. Bluzki, obcisłe sukienki, nawet botki, a ostatnio kupiłam adidasy z takim motywem. Torebki też mam w zwierzęcy wzór, chociaż bardziej lubię skórzane i w ostrzejszych kolorach. Nie mam problemu, żeby do sukienki w panterkę i czarnej ramoneski założyć różową torbę we wściekłym odcieniu. To wszystko pasuje do moich rudych włosów, które mam od kilku dobrych lat.
Wyróżniam się z tłumu i nie bardzo rozumiem, o co tyle hałasu. Jak patrzę w lustro, to uważam, że wyglądam stylowo i faceci też się za mną oglądają!
To prawda, że nie jestem nastolatką, a zdarzyło mi się usłyszeć, że na siłę się odmładzam. Bez przesady, bo starą babą też przecież nie jestem! Jestem młodą kobietą, która lubi się bawić modą, wizerunkiem i niczego się nie boi. Niektórych to strasznie uwiera, bo wiadomo jak jest w Polsce. Ktoś się tylko trochę wyróżnia, to od razu dopadają go frustraci. Podobno to wszystko z troski o mnie, żebym się już tak nie ośmieszała...
Przepraszam bardzo, ale kto tu się ośmiesza! Ja, lubiąca odważne ciuchy i młodzieżowy styl, czy ci wszyscy ludzie, którzy mają z tym jakiś problem? Boże, ja się jakoś nie zastanawiam, co jedna z drugą na siebie zakłada. Może mi się coś nie podobać, ale olewam to i nie komentuję. Każdy ma się czuć dobrze we własnej skórze.
Podobno jestem zbyt wyzywająca, a w „mojej sytuacji” to wręcz oburzające. Wiem, co mają na myśli, ale nie widzę tu problemu. Mam dziecko i co z tego?
Mam się koniecznie zmienić? Nie chcę tego bardzo, bo źle się czuję w innym stylu. Mam nagle założyć zwykłe jeansy, białą koszulę i czarne spodnie? To już nie będę ja. Jestem matką, ale chcę jeszcze korzystać z młodości. Jakoś trzeba facetom zaimponować. Lubię wyglądać wyzywająco i sexy. Czasami rodzice się burzą, że wychodzę w obcisłej sukience z dekoltem, ale co ich to obchodzi?
Źle w tym nie wyglądam, bo natura dała mi bioderka, biust, pupę. Na grzeczniejsze rzeczy przyjdzie czas za kilka lat. Jak się pokłóciłam z jedną dziewczyną na Facebooku, to mi napisała, że wyglądam jak lafirynda bez gustu. Przez ludzi przemawia chyba zazdrość, bo inaczej sobie tego nie potrafię wytłumaczyć.
Tak – na ulicy zazwyczaj widać mnie z daleka, ale taki mam charakter. Lubię, jak się na mnie zwraca uwagę. Inaczej zostanę sama na zawsze, a nie chcę tego dla siebie i mojego synka.