Drogie Czytelniczki,
Do napisania tego listu namówiła mnie moja młodsza koleżanka z pracy. Na początku byłam bardzo sceptyczna, trochę boję się słów krytyki, a widzę, że w komentarzach na tym portalu niektórzy potrafią wylewać swój jad. W końcu jednak pomyślałam sobie, że przecież nie mam nic do stracenia i bardzo przyda mi się obiektywne spojrzenie na całą sprawę.
Moim największym zmartwieniem, problemem, który spędza mi sen z powiek jest... moja 14-letnia córka. Kompletnie sobie z nią nie radzę. Nie wiem, co ostatnio wstąpiło w tą dziewczynę. Chyba jakiś diabeł!
Zanim poszła do gimnazjum była takim słodkim dzieckiem. Trzymała się tylko spódnicy mamusi. Nawet nie chciała za bardzo wychodzić z domu. Wolała spędzać ze mną czas. Oglądałyśmy razem telewizję, gotowałyśmy w kuchni. Było naprawdę fajnie.
To, co się teraz z nią dzieje przechodzi ludzkie pojęcie. Dagmara chodzi dopiero do drugiej klasy gimnazjum, a zachowuje się tak jakby była nie wiadomo jak dorosła. Rozumiem, że nastolatki tak mają, że to wszystko przez dojrzewanie i w ogóle. Ja jednak zaczynam się już o nią poważnie martwić.
Moja córka kompletnie się mnie nie słucha. Nawet jak jej nie pozwalam iść do koleżanki albo na dyskotekę to ona i tak wychodzi z domu bez pozwolenia. Później oczywiście nie odbiera telefonu, a jak wraca podpita to tylko coś mi odburknie i trzaskając drzwiami zamyka się w pokoju.
Oczywiście szkoła kompletnie ją nie interesuje. Na szczęście, jest w miarę zdolna więc przynajmniej na razie nie łapie samych jedynek. Ale i tak nauczycielka zwracała mi już kilka razy uwagę na jej zachowanie. Skarżyła się, że Dagmara przychodzi strasznie wymalowana do szkoły, że jest opryskliwa dla nauczycieli. Raz nawet pani szatniarka przyłapała ją jak całowała się z chłopakiem. Na szczęście powiedziała tylko wychowawczyni, a ta zgodziła się nie mówić o niczym dyrektorowi, tylko od razu zadzwoniła do mnie.
Strasznie martwię się o moją córkę. Zdaję sobie sprawę, że pewnie z czasem jej przejdzie, ale i tak boję się, że może zrobić jakieś głupstwo, którego później będzie żałowała do końca życia. Najgorzej przeraża mnie myśl, że jak tak chodzi po nocach na imprezy to przecież ktoś może ją zgwałcić albo zajdzie w ciążę z jakimś przypadkowym chłopakiem.
Przecież za to wszystko ja poniosłabym prawne konsekwencje! Nie mówiąc już o tym, że to pewnie na mnie spadłby obowiązek opiekowania się dzieckiem, a ja pracuję codziennie ponad 8 godzin i kompletnie nie miałabym na to czasu.
Tyle się teraz słyszy o ciężarnych nastolatkach. Nie chcę, żeby to spotkało moją córkę. Jak ja mam do niej dotrzeć? Jak jej to wszystko powiedzieć? A może to przeze mnie? Może ja źle ją wychowałam? To wszystko jest takie przytłaczające...
Małgosia, 35 lat
Na Wasze listy czekamy pod adresem redakcja(at)papilot.pl.