Wszyscy dookoła ekscytują się imprezą noworoczną. Lada dzień zaczną kupować alkohol, przekąski, zastanawiać się, co na siebie założyć. Na Facebooku aż roi się od postów na temat sylwestrowych domówek. Nie mogę tego znieść. Dosłownie skręca mnie na samą myśl o Nowym Roku, bo… spędzę go sama jak palec.
Jeszcze tydzień temu nic nie zapowiadało tego przykrego faktu. Miałam faceta i byłam szczęśliwa. Mniej więcej od półtora miesiąca planowałam z Michałem, że Sylwester spędzimy u Gośki, naszej wspólnej znajomej. Na domówkę zadeklarowało się około 16 osób, same pary, które oboje bardzo dobrze znamy, więc mogło być naprawdę fajnie. Niestety, już się o tym nie przekonam.
Trzy dni temu Michał ze mną zerwał. Napisałam to zdanie i nadal do mnie nie dociera, że to się naprawdę stało. Michał ze mną zerwał. Ile jeszcze razy będę musiała to sobie powtarzać, żeby wreszcie się z tym oswoić? Byliśmy ze sobą przez dwa i pół roku, a on tak po prostu mnie zostawił. Zastanawiam się teraz, czy ja kiedykolwiek coś dla niego znaczyłam, skoro tak bez emocji zakończył nasz związek.
Chodzi oczywiście o inną kobietę. Jakiś czas temu w pracy Michała pojawiła się nowa dziewczyna, którą on od początku strasznie się ekscytował. „Magda pochwaliła dziś mój krawat”, „Magda przyniosła do firmy pyszne ciasto”, „Magda mówi, że”, „Magda to i Magda tamto…”. W końcu przyznał się, że chciałby umówić się z nią na randkę. W sumie to zachował się przyzwoicie. Mógł mnie przecież zdradzić za moimi plecami i grać na dwa fronty w nieskończoność. Ale to nie w stylu Michała. Trzy dni temu przyjechał do mnie do domu i tak po prostu obwieścił mi, że nic już do mnie nie czuje. Że możemy zostać przyjaciółmi. Że zauroczył się Magdą.
W czasie tej rozmowy jakoś się trzymałam. Nie chciałam przy nim płakać, ani robić mu scen, ale kiedy wyszedł, wpadłam w histerię. Najpierw zaczęłam głośno się śmiać, a potem, nie wiadomo jak, zaczęłam strasznie beczeć. Do teraz nie mogę myśleć o tym spokojnie.
Od Gośki wiem, że Michał zamierza przyjść do niej na domówkę z nową „koleżanką”. To zatem oczywiste, że ja nie mogę się tam pojawić. Po pierwsze musiałabym tam iść z jakimś facetem, żeby nie być jedyną żałosną singielką na imprezie, a po drugie nie jestem jeszcze gotowa na to, żeby spotkać się z Michałem.
Myślałam, że sylwester spędzę ewentualnie z moją przyjaciółką, ale ona wyjeżdża na narty razem z kilkoma osobami z jej firmy. Ten wyjazd ma już opłacony, więc z niego nie zrezygnuje. Do rodziców też nie pojadę. Oni nie wiedzą jeszcze, że Michał mnie rzucił, a poza tym sami wybierają się na jakiś sylwestrowy bal. Wszystko wskazuje więc na to, że Nowy Rok spędzę zupełnie sama.
Pocieszam się, że może nie będzie tak źle. Kupię chipsy, wino i obejrzę sobie jakąś komedię. Ale potem dociera do mnie, jakie to żałosne. Wszyscy będą świętować, bawić się, składać sobie noworoczne życzenia, a ja będę pić i płakać w samotności.
Mam nadzieję, że Wy nigdy nie znajdziecie się w takiej sytuacji. Życzę Wam udanej zabawy sylwestrowej i przede wszystkim dużo miłości. Bez niej życie traci sens.
Domi