LIST: Mąż zarabia na dom, ja wydaję kasę. Dla nas to układ idealny, ale bliscy mówią, że jestem nierobem!

Marlena dziwi się, że rodzina i przyjaciele namawiają ją do znalezienia pracy.
LIST: Mąż zarabia na dom, ja wydaję kasę. Dla nas to układ idealny, ale bliscy mówią, że jestem nierobem!
19.02.2013

Witam serdecznie,

piszę ten list, bo chciałabym poruszyć problem bezrobocia. Nie zamierzam tu jednak narzekać, jaki mój los jest straszny, bo nie pracuję. Wręcz przeciwnie. Taki stan rzeczy bardzo mi odpowiada! Na utrzymanie domu zarabia mój mąż, a że jego firma świetnie prosperuje, biedy nie klepiemy.

Stać nas na zagraniczne wakacje, mamy 3-pokojowe mieszkanie, a ja regularnie odwiedzam kosmetyczkę, fryzjera i centra handlowe. Mężowi nie przeszkadza, że wydaję pieniądze na swoje zachcianki. Zawsze podkreśla, że jest szczęśliwy, kiedy i ja jestem szczęśliwa. Mamy wspólne konto, więc nigdy nie muszę go prosić o „kieszonkowe”.

Dla mnie to układ idealny, dla mojego Marka też. Kiedy wraca z pracy, czeka na niego gorący obiad i kochająca, zadbana żona. Dzieci nie mamy, bo jesteśmy dopiero 4 lata po ślubie, ale kiedy w końcu zaczniemy myśleć o powiększeniu rodziny, bez problemu zajmę się domem, bo nie jestem typem karierowiczki.

Tak naprawdę to nigdy nie pracowałam. Studiowałam dziennikarstwo, a wiadomo jak dzisiaj trudno znaleźć zatrudnienie po kierunkach humanistycznych. Na piątym roku wyszłam za Marka, który jest ode mnie starszy o 8 lat. 

W dniu naszego ślubu powiedział mi, że się mną zaopiekuje i że jeśli nie będę chciała, to nie muszę pracować. Wtedy nie brałam jego słów na poważnie, wiecie jak to jest. Zamierzałam zarabiać i dokładać się do rachunków. Po skończeniu studiów wysłałam nawet kilka CV, ale nikt się do mnie nie odezwał i nie zaprosił na rozmowę kwalifikacyjną. Mijały miesiące i w końcu doszłam do wniosku, że nic na siłę. Marek zajmie się zarabianiem pieniędzy, a ja zadbam o domowe ognisko. Ten układ sprawdza się doskonale od 4 lat, a ja i mój mąż jesteśmy naprawdę szczęśliwi.

Niestety, ani moja rodzina, ani moi znajomi nie rozumieją, dlaczego dobrowolnie chcę być „utrzymanką”. Dlaczego nie mam ambicji i bez oporów wydaję pieniądze zarobione przez Marka. Ale skoro on chce się mną opiekować, a ja odwdzięczam mu się swoją bezgraniczną miłością, to chyba nie ma w tym nic złego? Zresztą tak właśnie wygląda tradycyjny model rodziny: mężczyzna w pracy, kobieta w domu.

Szczerze mówiąc, to mam już dość tej całej nagonki na mnie. Teściowa w czasie jednej z kłótni nazwała mnie nawet „nierobem”. Jakim nierobem, ja się pytam, skoro sprzątam dom, piorę, prasuję i gotuję? Moglibyśmy mieć służącą, bo nas stać, ale po co? Chcę sama dbać o dom i męża, a że regularnie chodzę na zakupy i do salonów piękności to świadczy tylko o tym, że chcę się podobać Markowi.

Wypisałam sobie nawet na kartce plusy i minusy bycia bezrobotnym. Minus był tylko jeden, tzn.: brak własnych zarobków. Plusów za to było znacznie więcej. 

Przede wszystkim nie stresuję się gderliwym szefem, nie tracę czasu na dojazdy, mogę się wysypiać, ile chcę, mam czas dla siebie i dla męża, kiedyś będę miała czas dla naszych dzieci. Dlaczego moi bliscy nie potrafią tego zrozumieć i zaakceptować? Przecież każdy ma prawo żyć tak, jak chce. Gdyby Marek zarzucił mi, że jestem nierobem, to co innego. Wtedy pewnie rozejrzałabym się za jakąś pracą. Ale skoro on sam namawia mnie do tego, żebym się nie przemęczała, to co to obchodzi jego matkę, moją matkę, czy naszych wspólnych przyjaciół? Niech każdy żyje tak, jak mu się podoba!

Powiedzcie mi, kto ma rację? Naprawdę tak źle to o mnie świadczy, że dobrze się czuję jako bezrobotna żona? A może ta cała nagonka mojej rodziny wynika z tego, że mi zazdroszczą? Sama już nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć…

Marlena 

Polecane wideo

Komentarze (321)
Ocena: 5 / 5
gość (Ocena: 5) 19.07.2017 21:32
A ja cie doskonale rozumiem i popieram . ja narazie nie pracuję, bo jestem z dzieckiem i z drugim w ciąży, ale jak znam życie to będę musiała iść do pracy. Mój mąż niestety nie zarabia wystarczająco dużo, masę pieniędzy chłonie remont domu i dlatego wyjścia innego nie mamy. Chyba,że wygramy na loterii, albo mąż dostanie awans w pracy. Sam powiedział, że wolalby żebym była w domu z dziećmi i miała względnie czas dla siebie, mniej stresu jeszcze dodatkowego z pracą. Ale życie kosztuje.. W moim zawodzie konkurencja ogromna i ciężko znaleźć zdalnie zlecenia niestety,nawet z kilku branży jakimi się zajmuję.
odpowiedz
Adriana (Ocena: 5) 28.04.2013 16:32
Witam, szukam do programu telewizyjnego par w których partnerka wydaje pieniądze swojego faceta bez pytania na nie potrzebne rzeczy. Jeżeli jesteś w takiej sytuacji i masz ochotę wziąć udział w naszym programie, to podaj mi swój nr na maila [email protected] a ja do Ciebie zadzwonię. Rozmowa ze mną nie zobowiązuje do niczego a Twojego nr nie przekażę dalej. Pozdrawiam
odpowiedz
Magda (Ocena: 5) 04.04.2013 01:05
Przecież sprzątanie, gotowanie, pranie to też praca. Nie wiem dlaczego się utarło, że kobieta i mężczyzna muszą pracować + kobieta jeszcze w domu. Halo. Fajnie masz, na pewno 3/4 Ci zazdrości. Układ idealny. Tylko pomyśl o tym, co by było gdyby np. Cię zostawił lub stracił pracę? Wtedy zostajecie na lodzie i on wtedy by Ci wytknął to Twoje nieróbstwo. Taka natura facetów.. chociaż mogę się mylić. Podobno po świecie chodzą ideały, a Ty trafiłaś na jeden z nich. Powodzenia !
odpowiedz
ona (Ocena: 5) 03.04.2013 17:23
oni sa zazdrosni tez bym byla jak by moja siostra czy ktos tak mial takze nie przejmuj sie tym wgl
odpowiedz
:) (Ocena: 5) 25.02.2013 09:37
Wiesz też możesz mieć robotę nie wychodząc z domu,możesz pisać reportaże do portali albo np jak macie stronę internetową miasta lub miejscowości w której mieszkasz? Może potrzebują tam takich ludzi jak ty?
odpowiedz

Polecane dla Ciebie