Cześć,
Zdecydowałam się napisać do Papilota, bo potrzebuję szczerej porady. Gadałam już o tym z kilkoma koleżankami, ale czuję, że one nie mówią mi do końca tego, co naprawdę myślą. Może nie chcą mnie urazić? Fakt jest jednak taki, że mam spory dylemat.
Spotykam się właśnie z chłopakiem, który jest ode mnie młodszy o prawie 10 lat! Nigdy wcześniej nawet bym nie przypuszczała, że mogę związać się z takim małolatem. To chyba było przeznaczenie...
Pracuję razem z jego mamą w urzędzie skarbowym (ona jednak siedzi w innym pokoju). Nigdy wcześniej go nie widziałam. Aż tu pewnego dnia przyjechał po nią do biura, a że musiała trochę dłużej zostać, więc czekał u niej w pokoju. Jak weszłam tam po jakieś papiery, matka Antka od razu nas sobie przedstawiła. Powiedziała, że skoro Antek już na nią czeka to może zobaczy mój komputer (bo ostatnio cały czas mi się zawieszał).
Antek zgodził się, ale widać było, że trochę mu się nie chce. Bez słowa usiadł przy moim kompie, a ja, żeby nie było niezręcznej ciszy zaczęłam go zagadywać. I tak od słowa do słowa rozkręcał się coraz bardziej. Opowiadał o szkole, o tym, że ma w tym roku maturę, że chce iść na informatykę. Słuchałam go z zaciekawieniem, bo kiedyś chodziłam do tego samego liceum co on teraz. Wypytywałam go trochę o nauczycieli i takie tam..
Antek oczywiście też dużo nie pił. Znajomi nawet pytali się go, czemu jest taki spokojny. Widać było, że nie wiedział jak się zachować. Z jednej strony zgrywał przy mnie dorosłego, a z drugiej widać było, że chętnie skusiłby się na ostry melanż.
No i właśnie w tym jest cały problem. Boję się, że skrzywdzę tego chłopaka. On mnie oczywiście zapewnia, że jest cudownie i wcale go nie ograniczam. Niby jak jesteśmy sami to nie czuć tej różnicy wieku, ale ja i tak ciągle się zastanawiam, czy ten związek ma w ogóle sens.
Do tego jeszcze cały czas boję się, co na to wszystko powiedzą ludzie. Pochodzę z dosyć małego miasta. Na pewno już teraz wszyscy o nas plotkują. Wiem też, że jego matka nie jest zbyt zadowolona z naszej znajomości. W pracy cały czas mnie unika.
Co mam z tym wszystkim zrobić? Iść na żywioł? Czy raczej w porę to wszystko zakończyć? A co będzie jeżeli on rzuci mnie po kilku latach? Będę przecież wtedy grubo po trzydziestce i wtedy to już na pewno nikogo sobie nie znajdę...
Kasia, 28 lat
Na Wasze listy czekamy pod adresem redakcja(at)papilot.pl.
Dopiero Antek obudził mnie do życia. Od tego dnia, kiedy przyszedł pierwszy raz do mnie do domu minęły trzy miesiące. To wszystko działo się tak szybko. Najpierw on zaczął dzwonić do mnie i przychodzić pod różnymi pretekstami (że niby coś jeszcze musi zrobić w komputerze albo pożyczyć mi jakąś płytę).
W końcu jednak przestaliśmy udawać, że jesteśmy sobie obojętni. Zaczęliśmy umawiać się na randki, wieczorami oglądaliśmy razem filmy. W pokoju, po ciemku działy się różne rzeczy. Antek jest świetny w te klocki, niby taki młody, a wie co robić. Seks z nim jest po prostu boski. Chociaż jestem od niego tyle starsza czuję się jakaś taka niedoświadczona...
Gdyby nie ta różnica wieku, byłoby naprawdę idealnie. Niestety, ja doskonale zdaję sobie sprawę, że Antek ma jeszcze przed sobą całe imprezowe życie, a ja już się raczej wyszalałam. Zresztą on przecież jeszcze chodzi do szkoły... to zupełnie inny świat.
Raz wyciągnął mnie na imprezę do znajomych. Długo się opierałam, bo nie wiedziałam jak odnajdę się w towarzystwie takich młodych ludzi. Wreszcie się zgodziłam, w sumie nie było tak źle, ale i tak tam nie pasowałam.
Kiedy tam dotarliśmy, wszyscy byli już nieźle wstawieni. Wódka lała się strumieniami, dużo osób paliło trawę, a ja tylko myślałam o tym, że jak wypiję za dużo to jutro rano będę się źle czuła. Czasy takich ostrych imprez mam już po prostu za sobą...
Na koniec wymieniliśmy się numerami telefonu, bo Antek zaoferował się, że może również naprawić mi domowy laptop (narzekałam mu, że chyba mam jakiegoś wirusa). No i tak właśnie zaczęła się nasza znajomość...
Umówiliśmy się SMS-ami, że przyjdzie do mnie w weekend, żeby zobaczyć ten komputer. Był punktualnie na 19. Nigdy nie zapomnę spojrzenia moich rodziców (jestem jedynaczką i mieszkam cały czas razem z nimi). Od razu sobie pomyśleli, że to jakiś amant do mnie.
Wytłumaczyłam im, że to kolega i przyszedł naprawiać laptop, po czym zamknęliśmy się w moim pokoju. Nie wiem czemu, ale cały czas czułam jakieś dreszcze jak na niego patrzyłam. Antek wglądał bardzo męsko, był dosyć wyrośnięty jak na swoje prawie 19 lat. I do tego ta jego mocno zarysowana żuchwa... A ja tak dawno nie miałam żadnego chłopaka...
Spotykałam się z takim jednym jeszcze liceum, ale czułam, że to nie jest to. Później na studiach były jakieś przelotne znajomości, ale nic poważnego. A jak wróciłam do swojego rodzinnego miasta i zaczęłam pracować w urzędzie to już całkiem zasiedziałam się w domu.