Już sama nie wiem co mam robić. Odkąd podrosłam i zaczęłam świadomie o sobie decydować mam wrażenie, że mogę więcej, ale tak naprawdę ciągle coś mnie blokuje. Albo raczej ktoś... Ale zacznę od początku. Mój Ojciec zmarł kiedy miałam 4 lata, więc go nie pamiętam. Mama dość późno mnie urodziła, więc między moją siostrą i mną jest kilkanaście lat różnicy. Kiedy byłam dzieckiem potrafiła ze mną rozmawiać i ogólnie dobrze nam się spędzało ze sobą czas. Jednak w wieku 12-13 lat zaczęłam rozumieć, że nie wszystko jest tak, jak powinno.
Zauważyłam, że ona nie zachowuje się tak jak wszyscy znani mi ludzie albo starsze siostry moich koleżanek. Wiem, że każdy jest inny i w ogóle, ale to nie jest jakaś „normalna inność”. Czasami mam wrażenie, że moja siostra po prostu chce się z własnej woli odizolować od całego świata, ale jednocześnie być jego przysłowiowym pępkiem! Od przeszło 2 lat mam chłopaka. Jestem, o ile można to tak nazwać, w dość poważnym związku. Ale jedynie do pełni szczęścia brakuje mi tego, żeby ona chociaż przy jakiejś okazji z nim zamieniła kilka zdań i tyle. Ale nawet tego nie mogę od niej oczekiwać.
Pomyślałam, że fajnie byłoby gdybyśmy spędzili go u mnie. Mamy nie będzie, a bez problemu by się zgodziła, bo mi ufa i wie jacy są moi znajomi. No ale, jak zawsze coś. Chciałam być z moim chłopakiem i parą znajomych. Powiedziałam, że jeśli miałoby być głośno, to najwyżej do północy, a później to już tak byśmy sobie gadali i siedzieli w miarę cicho. Ale mama nie, bo siostra w domu, bo jej to będzie przeszkadzało, bo ostatnio się źle czuła, to tym bardziej idźcie sobie gdzie indziej.
Czasami myślę, że tylko ja nie dałam się wkręcić w to wszystko i umiem spojrzeć na nią obiektywnie, a nie jak na najbliższą rodzinę. Pozostało mi chyba tylko czekać aż będę miała możliwość wyprowadzki. Mamę i tak będę odwiedzać tak często jak tylko się da, ale mam nadzieję, że moje myśli i nerwy się uspokoją i nie będę miał zepsutego dnia, kiedy tylko zobaczę siostrę...
Sandra, 16 lat
Wiem, że też denerwuje ją to jej zachowanie, ciągłe odburkiwanie i niezadowolenie ze wszystkiego co ma. Ale jeśli przychodzi co do czego, to „moja kochana córunia, ja wszystko zrobię, a ty sobie siedź”. Czasami mam wrażenie, że jestem bardziej dojrzała i gotowa do samodzielnego życia, niż moja siostra. Chociaż patrząc na różnicę wieku powinno być zupełnie odwrotnie. Potrafię gotować i sprawia mi to ogromną przyjemność, posprzątać dobrze umiem, wychodzę z psem, robię właściwie wszystko co mogę, żeby mamę odciążyć, bo wiem ile się w swoim życiu już napracowała.
Chcę żeby ktoś ją w końcu docenił. No i chyba robię to za nas dwie, ale mama tego nie widzi albo nie chce widzieć. Siostra przychodzi z pracy to mama już leci do kuchni i podstawia jej obiad. Coś się zepsuje w domu, to zawsze jest tak: tobie się to zrobiło czy jej? Wiem, że kolejność nie ma znaczenia, ale nie wiedzieć czemu mnie boli to, że mnie wymienia pierwszą, kiedy chodzi o coś złego. Co tam, że ostatnio kiedy się coś popsuło nie było mnie w domu.. I tak musiała to powiedzieć. Ostatnio była rozmowa na temat Sylwestra...
Sama nie ma partnera, ponieważ jak to powiedziała mi mama, uważa, że ona nikogo nie potrzebuje i tyle. No ale dobra, niech jej tam będzie. Jej cykl dnia to właściwie tylko pójście do pracy, siedzenie w domu, a czasem jakieś zakupy. Nam z mamą nie jest z tym jakoś szczególnie źle, ale wiadomo, przydałoby się czasem trochę więcej pomocy. Np. niekiedy mamie nie chce się iść do bankomatu, a plastikowych pieniędzy nie uznaje, to prosi siostrę, żeby jej teraz dała gotówkę, a jak pójdzie bo bankomatu to jej odda. Zawsze tylko słyszy: nie mam, albo ja też potrzebuję. Wszystko powiedziane takim tonem, że aż się człowiekowi żyć odechciewa. Jednak ogólnie dobrze nam się żyje. Z wyjątkiem, oczywiście, mojej siostry...
Ona nie żyje z nami, tylko obok nas. No, ale mieszkania sobie nie znajdzie, bo po co, skoro tutaj ma wszystko i nie musi robić nic. Jeszcze miała do mamy pretensje, że jej nie kupiła mieszkania, bo twierdzi, że przecież jej się należy. I tutaj pojawia się kolejna kwestia, mianowicie: MAMA.
Zaproponowałam żeby poszła z nią i znowu to samo: wiesz przecież jak jest itd. Tak, mamo, niestety wiem. Odnoszę wrażenie, że ona tak umie manipulować ludźmi, że może sobie robić i mówić co chce, a oni i tak będą o tym zapominać i jej usługiwać. Bo przecież ona „taka” jest.. Wiem, że nigdy nie powinnam tak mówić, ale przez siostrę po prostu nie potrafię się do końca wyluzować i normalnie patrzeć na to, co robi i mówi.