Drogie Papilotki,
piszę do Was z nadzieją, że mi pomożecie. Mam na imię Magda, mam 21 lat. Ostatnio dowiedziałam się, że jestem chora... Oczywiście nie pomyślcie, że była to moja pierwsza wizyta u ginekologa. Wcześniej też chodziłam na wizyty kontrolne, ale ostatnio zauważyłam wiele niepokojących objawów, m.in. nadmierne owłosienie w miejscach, w których nie powinno go być, wypadające włosy, miesiączki bezowulacyjne. Wyrok zapadł: zespół policystycznych jajników. Jest to po prostu pewnego rodzaju bezpłodność.
Pani doktor powiedziała, że w moim przypadku nie jest jeszcze tak źle. Na razie mam 70 proc. szans na to, że zostanę biologiczną matką. Ale lekarka zaznaczyła też, że z każdym rokiem te szanse maleją i najlepiej by było, gdybym zaszła w ciążę zanim skończę 25 lat. Bo wiadomo, potem moje szanse na posiadanie własnego dziecka będą niskie, a poza tym mogłoby urodzić się z wadami.
Jestem jeszcze młoda. Chciałabym poszaleć, korzystać z życia... Jak pojawi się dziecko, już nie potańczę w klubach i na dyskotekach. Szkoda mi trochę tego sielankowego życia, ale jestem w stanie z niego zrezygnować, bo bardzo chcę mieć chociaż jedno swoje dziecko. Nosić je pod swoim sercem, urodzić. Wiadomo, chcę poczuć smak prawdziwego macierzyństwa. Nie pomyślcie tylko o mnie źle... Mogłabym też adoptować dziecko, ale to już nie to samo. Nie przeżywa się tego tak, jak w stanie błogosławionym.
Ale przejdźmy do sedna sprawy. Otóż chodzi o mojego partnera, Fabiana. Jestem z nim już niecałe 2 lata. Fabian ma 25 lat, pochodzi z małego miasteczka, mieszka ze swoimi rodzicami na gospodarstwie i pomaga tam. Ma też pewien dochód z tego, ale nie są to jakieś wielkie pieniądze, a gospodarstwo odziedziczyła jego starsza siostra Ewelina i jej przyszły mąż.
Jak dowiedziałam się o chorobie, podzieliłam się tą informacją z Fabianem. On oczywiście zadeklarował, że bardzo mnie kocha i nie zostawi mnie z tego powodu. Dodał, że chciałby mieć ze mną dzieci. Ale nic w tym kierunku nie robi… Tak jakby wcale ta informacja do niego nie dotarła. Mam wrażenie, że on nie chce być ze mną i nie myśli o mnie poważnie. Ja już chciałabym powoli starać się o dziecko, a tymczasem ciągle stoimy w miejscu.
On mówi, że jestem jeszcze młoda i mam czas... Że to jeszcze za wcześnie. Ciągle powtarza, że nawet nie jesteśmy zaręczeni, a ja już planuję dziecko. To ja mam mu się oświadczyć???
Na dodatek Fabian tłumaczy się tym, że sytuacja finansowa nie jest najlepsza. Tu mu przyznam rację, faktycznie tak jest. Rodzice moi spłacają kredyt za mieszkanie. Ja nie mam pracy, ponieważ studiuję zaocznie i przeważnie słyszę odmowy typu: nie przyjmiemy pani, bo potrzebujemy osoby nie uczącej się. Niedługo kończę jednak studia i myślę, że w końcu uda mi się znaleźć zatrudnienie.
Gdyby Fabian się do mnie wprowadził i też pracował, to nie byłoby źle. Moglibyśmy odłożyć parę groszy dla siebie na przyszłość. Ale jemu nie podoba się ten pomysł.
Jak on to sobie wyobraża? Nie wiem. Najlepiej to odłożyłby wszystko na przyszłość. Tylko że on ma na wszystko czas, a ja niestety nie. Teraz często się o to kłócimy. Nie wiem, co mam myśleć i robić. Jak to wszystko poukładać? Mam wrażenie, że przez to wszystko wali się nasz związek. Już nie jest tak jak wcześniej…
Czuję się zawiedziona i jest mi strasznie przykro. Bardzo go kocham i nie chcę się z nim rozstawać. Tylko dlaczego on ciągle uświadamia mnie w tym, że w jego przypadku tak nie jest? Mówi, że mnie kocha, ale to tylko słowa. A gdzie czyny..?
Nie wiem, co robić. Doradźcie mi, dziewczyny.
Magda
Na Wasze listy czekamy pod adresem redakcja(at)papilot.pl.