LIST: „Mam 20 lat, córkę i kolejne dziecko w drodze! Faceci mnie zapładniają i znikają. Co ja robię źle?!”

Patrycja jest bardzo młodą samotną matką. Zastanawia się, dlaczego to wszystko ją spotyka...
LIST: „Mam 20 lat, córkę i kolejne dziecko w drodze! Faceci mnie zapładniają i znikają. Co ja robię źle?!”
07.08.2013

Drogie Czytelniczki,

chciałabym szczerze opisać, co mnie spotkało i jakie mam wątpliwości. Codziennie zastanawiam się, dlaczego akurat tak potoczyło mi się życie i czy może być jeszcze gorzej. Nie chodzi o użalanie się nad sobą. Chciałabym zrozumieć, co robię źle, że jest coraz bardziej beznadziejnie. Nie jestem jakimś pustakiem, ale podjęłam kilka kiepskich decyzji. Mam nawet wrażenie, że to nie były decyzje. Po prostu wszystko dzieje się za moim przyzwoleniem, ale tak jakby za moimi plecami. Mózg przestaje pracować i jest, jak jest...

Mam 20 lat, ale to niewiele znaczy. Osobę w tym wieku kojarzy się raczej z beztroską studentką, która może robić wszystko, a najważniejsze sprawy ma dopiero przed sobą. Ja tak pokierowałam swoim życiem, że niewiele mogę już zrobić. W wieku 17 lat urodziłam córkę, która niestety nie była owocem miłości. Zwykła wpadka ze starszym chłopakiem. Na pewno nie chciałam być matką. Oczywiście kocham ją nad życie, ale to nie koniec problemów.

 

smutek

Karolcia jest wspaniałym dzieckiem, które coraz więcej rozumie. Od września idzie do przedszkola i obawiam się, że spotkają ją tam przykrości. Nie mieszkamy w wielkim mieście, więc wszyscy znają moją sytuację. Dziecko w młodym wieku, mama która nie skończyła nawet liceum, a ojca nikt nigdy nie widział. Córka już zawsze będzie miała tylko mamę. Na dodatek taką, której nic nie wychodzi. Chyba nigdy nie będzie ze mnie dumna, no bo z czego?

Ojciec córki zniknął tak szybko, jak się pojawił. Nie był znajomym z miejscowości, ale przyjezdnym. Zaliczył mnie w krzakach po dyskotece, zapłodnił i uciekł. Nawet nie pamiętam dokładnie, jak wyglądał. Nie znałam jego imienia, nikt nie potrafi go wskazać. Zostawiłam tę sprawę, bo co tu teraz robić? Mam go szukać przez telewizję? Sama nigdy go nie odnajdę, bo naprawdę nie wiem o nim nic. Wpisałam, że ojciec nieznany i Karolina w końcu się o tym dowie. To może być dla niej koszmar.

Minęło tyle czasu, że nawet, gdybym go przypadkiem gdzieś spotkała i rozpoznała, przecież nic z tego nie będzie. Mogę go najwyżej pozwać o alimenty, ale to raczej niepoważne. Przez 3 lata nie wiedział o córce, nie uczestniczył w jej życiu i kompletnie jej nie zna. Mnie zresztą też. O tym temacie mogę na pewno zapomnieć. I zapomniałam. Związałam się z dawnym szkolnym kolegą. Wyrósł na fajnego faceta i myślałam, że to on da nam miłość i stabilizację. Myliłam się.

Kolejnego dziecka też nie planowałam, ale na pewno odbyło się to bardziej normalnie. Długo ze sobą współżyliśmy i po prostu się przydarzyło. Niedawno okazało się, że znowu zostanę matką. Nie przeraziłam się, tak jak kiedyś. Po pierwsze, jestem starsza i powinno być łatwiej, a po drugie – mam przy sobie mężczyznę, którego dobrze znam. Jak to w moim beznadziejnym życiu, okazało się, że znam go nie najlepiej. Tylko się dowiedział o ciąży i zwiał do pracy za granicę. Zadzwonił dopiero niedawno.

Chciał mnie bardzo przeprosić za swoją reakcję i, że mnie nie wspierał. Ok, przyjęte. Ale co dalej? Stwierdził, że jego postawa raczej się nie zmieni, bo on się co do mnie bardzo pomylił. Jednak mnie nie kocha. A ojcem tym bardziej nie chce jeszcze zostać. Przynajmniej nie wychowywać go w związku z dziewczyną, która jedno ma już na koncie. „Jak coś trzeba, to dzwoń, postaram się przesłać jakieś pieniądze”. To jego oferta na naszą wspólną przyszłość.

Tyle dobrego, że poczuwa się do jakiejś odpowiedzialności. Nie zarzuca mi, że pewnie rozłożyłam nogi przed jakimś innym i to nie jego dziecko. Pewnie wpiszemy go do dokumentów po narodzinach, wystąpię o alimenty i raz na rok się spotkają. To i tak lepsze, niż sytuacja mojej starszej córki. Ale dalej nie oznacza to normalnej przyszłości. Skazałam kolejne maleństwo na nienormalność, wytykanie palcami, biedę, brak stabilizacji. Znowu coś poszło nie tak, a miałam przecież uczciwe zamiary! Panna z dwójką dzieci, każde z innym ojcem, jeden nieznany, drugi uciekł. Pięknie.

Pewnie wytkniecie mi, że to przecież moje życie i moja wina. Zgadzam się z tym. Ponownie źle wybrałam i będę ponosiła tego konsekwencje. Faceci tylko mnie zapładniali i włos im z tego powodu nie spadł. Jeden o niczym nie wie, drugi rzuci ochłapy i będzie miał z głowy kochankę i potomka. Czy ja jestem aż taką idiotką, że do tego doprowadziłam? Tak jak Wy marzyłam o małżeństwie i dzieciach. Ale dopiero kiedyś, z odpowiednim facetem. Miała być bajka, a mam horror.

Coraz trudniej związać mi koniec z końcem. Tatuś dziecka, które noszę pod sercem dwa razy przysłał po 100 euro na badania. Dobre i to. Do niczego więcej nie mogę go teraz zmusić. Ale co z normalnym życiem? Jestem sama, nie pracuję, mam córkę w przedszkolu i żadnych perspektyw. Mieszkam tylko z mamą. Powiem tylko, że idę dokładnie tą samą drogą, co ona. Jej też w życiu prywatnym nie wyszło. W zawodowym zresztą też. Ojca poznałam, ale to straszny typ, którego nie chcę znać.

Chyba zawsze będę już samotną matką wychowującą dzieci. Albo coś znowu strzeli mi do głowy i dojdzie jeszcze kolejne. Koniecznie z następnym mężczyzną, na którego nie będę mogła liczyć. Same widzicie, że potrafię przewidzieć konsekwencje, ale do tej pory mi to nie pomogło. Kocham córkę, kocham maleństwo mieszkające w moim brzuchu, ale gdybym mogła, to chyba cofnęłabym czas. Chciałabym się obudzić w ładnym domu, z kochającym mężem i naszymi maluchami. Na razie mam opinię puszczalskiej panny z bachorami na głowie.

Nie chce mi się wierzyć, że z pełną świadomością doprowadziłam do tego wszystkiego. Nie chciałam teraz dzieci. Może ja jestem chora i myślenie mi się wyłącza? Może geny sprawiają, że muszę być taka sama jak moja matka? Strasznie boję się przyszłości. Gdybym nawet poznała tego jedynego, to jak to miałoby wyglądać? Ja, on, dwójka dzieci od dwóch różnych ojców, a potem może kolejne z tym właściwym? To już brzmi strasznie, a co dopiero, gdyby tak naprawdę było.

 

Nie wiem, jak zmienić swoje życie. Jestem w zawieszeniu od kilku lat. Ledwo córka dorosła do przedszkola, a tu kolejne w drodze. Faceta dalej nie ma obok mnie. Nawet nie dziwię się, że ludzie plotkują na mój temat, bo to naprawdę wygląda bardzo źle. Byłam pewna, że mam odrobinę oleju w głowie, ale tak jak pisałam, to się dzieje jakby poza mną. Dopiero po fakcie orientuję się, że coś tu jest nie tak. Czy już zawsze tak będzie? Dlaczego nie mogę być szczęśliwa?

Tylko mi nie mówcie, że na to nie zasługuję, bo każdemu należy się miłość i dobre życie. Wiem, że dałam d*** dosłownie i w innym sensie, ale ja tak dłużej nie mogę.

Patrycja

 

Polecane wideo

Komentarze (216)
Ocena: 5 / 5
gość (Ocena: 5) 26.09.2023 11:58
Jestem w tej samej sytuacji
odpowiedz
anonimek (Ocena: 5) 01.08.2014 21:12
jest tyle rodzin ktore pragnal miec dzieci i nie moga a ci co nie chce to je maja to niesprawiedliwe
zobacz odpowiedzi (1)
Podpis... (Ocena: 5) 26.03.2014 06:46
Napisz komentarz...ja mam 53lata mój facet zostawił mnie po 20 latach jest on moja miłośćia i nie moge sie z tym pogodzic ale musze życ dalej musisz teraz pomyslec o sobie i o dzieciach nie szukaj faceta na siłe bo zle sie wtedy trafia na samych dupków a z czasem znajdziesz tego jedynego życze ci powodzenia
odpowiedz
Podpis... (Ocena: 5) 26.03.2014 06:39
Napisz komentarz...
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 23.09.2013 21:43
Nie mam zamiaru Cię oceniać bo nie znamy całego Twojego życia. Jeśli historia z poczęciem pierwszego dziecka była jednorazową tego typu, to nie robisz nic źle.. Każdemu zdarza się popełnić błąd.. Druga sytuacja.. no cóż wpadka, byliście razem, ufałaś mu, takie rzeczy się zdarzają.. Facet okazał się być nieodpowiedzialny.. jak wielu innych niestety.. Teraz pozostaje Ci jedynie walczyć o to aby Twoje dzieci miały jak najbardziej możliwe normalne życie. W końcu na pewno poznasz kogoś, kto zaopiekuje się Wami, całą trójką, pokocha Ciebie i Twoje dzieci jak własne, w to musisz wierzyć, a jakoś przetrwasz . Powodzenia!
odpowiedz

Polecane dla Ciebie