Piszę, bo bardzo mi zależy na dotarciu do młodych kobiet. Tych, które dopiero planują lub właśnie zaczynają karierę zawodową. Może któraś z nich trafi kiedyś moje skrzydła? To wcale nie jest wykluczone. Jestem przedsiębiorcą zatrudniającym kilkadziesiąt osób, w tym ponad połowę pań. Wiele z nich jest zaraz po studiach, reszta tylko trochę starsza. Chyba najlepiej wiem, do czego są zdolne.
Chcę poruszyć ten temat, bo przeczytałem ostatnio, że jedna firma wprowadza tzw. urlop menstruacyjny, czyli dodatkowe dni wolne dla kobiet w czasie miesiączki. Media są zachwycone, najbardziej zainteresowane pewnie też, ale według mnie to czysty nonsens. Kobiety mają tyle okazji do wypoczynku w pracy, że to by było już naprawdę przegięcie.
Ten pomysł sprowadza się do tego, że miałbym im płacić za nic. Za chwilę zgłoszą się do mnie panowie, którzy chcą wolne z okazji problemów gastrycznych albo wypadania włosów.
Zobacz również: Ile zarabia się na kasie w Biedronce?
fot. Thinkstock
Można powiedzieć, że jestem feministą. Popieram wszystkie hasła, które mówią o równości płci. Sam zatrudniając tyle kobiet przeciwstawiam się dyskryminacji. Myślę, że w tej kwestii jest coraz lepiej, ale wystarczy dać Wam palec, a zechcecie całą rękę. Najpierw miała być równość, a teraz chcecie mieć więcej praw i przywilejów. Chyba nie o to chodziło? Traktujmy się tak samo, a urlop menstruacyjny nie ma z tym nic wspólnego.
Współczuję, że regularnie macie gorsze dni. Nie wygląda to i nie brzmi zbyt fajnie. Ale cóż - taki los i niewiele można z tym zrobić. Nam też dzieją się różne rzeczy i jakoś nie oczekujemy z tego powodu specjalnego traktowania. Skoro facetom wmawia się, że muszą wziąć się w garść, to dokładnie to samo chciałbym przekazać moim pracownicom. Ogarnijcie się i do roboty.
Miesiączka to nie koniec świata!
fot. Thinkstock
Także kwestię bezsensownych pomysłów i dyskryminacji mężczyzn mamy za sobą, ale ten temat skłonił mnie do innych przemyśleń. Otóż, wydał mi się szczególnie bezczelny, bo zatrudniam kobiety i widzę, jak potrafią migać się od pracy. Domagacie się równości, a robicie mniej, wolniej i tylko wtedy, kiedy przyjdzie Wam na to ochota. A jak mam czelność zapytać, co się dzieje, to pojawia się cała litania wytłumaczeń:
- mam zły dzień
- mam miesiączkę
- boli mnie głowa
- dziecko w nocy płakało
- mąż jest chory
- buty mnie obcierają
- nie mogę się skupić
- nie mam natchnienia
- brakuje mi motywacji
- chłopak mnie rzucił
I tak w kółko. Zawsze znajdzie się usprawiedliwienie. Gdyby coś takiego powiedział mężczyzna, to wszyscy by go wyśmiali. Wy możecie więcej.
Zobacz również: Żadna praca nie hańbi? 7 zawodów, które Polacy uważają za najmniej prestiżowe
fot. Thinkstock
Co ja mogę wtedy zrobić? Czekam aż księżniczka się otrząśnie i wróci do swoich obowiązków. Nie mogę jej specjalnie upominać, ani straszyć, bo to by była dyskryminacja i znęcanie się psychiczne. Nie chcę uchodzić za tyrana w spodniach, który wykorzystuje swoją przewagę. Mężczyźni prowadzący najróżniejsze biznesy są zakładnikami swoich pracownic. Nie możemy im praktycznie nic powiedzieć.
A naprawdę powodów znalazłoby się wiele. Bo np. w udawaniu, że pracujecie jesteście prawdziwymi mistrzyniami. Przez lata widziałem już takie sceny i intrygi, że już nic mnie nie zdziwi. W sumie to do dzisiaj nie wiem, za co ja Wam płacę, bo przynajmniej połowę dniówki spędzacie zajmując się wszystkim, tylko nie pracą.
Przykłady? Proszę bardzo, mogę je mnożyć.
fot. Thinkstock
Kobiety o wiele częściej wychodzą do toalety i znikają tam na bardzo długo. Zazwyczaj chodzą grupami. Czynności fizjologiczne nie zajmują chyba aż tyle czasu.
Cały czas wisicie na telefonach i rozmawiacie w taki sposób, że nie wiadomo, czy to sprawy służbowe, czy plotki z przyjaciółką.
Regularne spóźnienia, które spowodowane są chorym dzieckiem, mężem, kotem, korkami, przypalonym śniadaniem. A najczęściej pewnie zaspaniem i zbyt długim makijażem.
Rozmowy ze współpracownicami. Nie mam pojęcia o czym, bo zawsze słyszę, że na tematy służbowe. Jakoś nie chce mi się w to wierzyć.
Długie przerwy na śniadanie i obiad, bo oczywiście kobiety potrzebują jeść więcej od facetów, którzy u mnie w firmie jedzą raz przez 10 minut i im starcza.
Zobacz również: CZY KARIERA MATEK WPŁYWA NA PRZYSZŁE SUKCESY ICH CÓREK?
fot. Thinkstock
Jak mówiłem, w sumie połowa dniówki spędzona na niczym. To znaczy na rozmowach, relaksie i jedzeniu. I domagacie się jeszcze dodatkowych dni urlopu z okazji miesiączki? Coś tu się komuś pomieszało. Niedługo wejdzie nakaz płacenia kobietom za leżenie brzuchem do góry, bo faceci mają coraz mniej do powiedzenia. My jesteśmy bardziej odważni, silniejsi i w ogóle, więc powinniśmy harować, a panie niech odpoczywają.
Tak chyba nie wygląda równouprawnienie, o które walczyłyście. Powoli przechodzimy do damskiej tyranii, bo to Wy ustalacie zasady. A ja mam tylko jedną prośbę - weźcie się do roboty i zajmujcie się tym, za co płaci firma.
Pozdrawiam,
Przedsiębiorca