LIST: „Kiedyś wyglądałam i zachowywałam się jak ZAKONNICA. Teraz czuję, że żyję!”

Zuzanna zmieniła swój wizerunek, zaczęła imprezować i eksperymentować w łóżku. Wcześniej ukrywała swoją naturę.
LIST: „Kiedyś wyglądałam i zachowywałam się jak ZAKONNICA. Teraz czuję, że żyję!”
27.07.2014

Drogie Czytelniczki...

Chciałabym napisać kilka słów o sobie. Kto wie, może któraś z Was weźmie sobie do serca moje doświadczenia i zacznie nareszcie żyć, a nie tylko wegetować? Staram się nie tracić ani jednego dnia i kieruję się prostą zasadą – żałować mogę najwyżej tego, czego jeszcze nie zrobiłam. Mam gdzieś sztuczne normy, które mówią nam, co wypada. Gdybym się przejmowała tym, co powiedzą ludzie, to byłabym kolejną nudną dziewczyną, która na starość stwierdzi, że trzeba było zaszaleć. Wtedy będzie już za późno, więc radzę zastanowić się nad tym już teraz.

W dzieciństwie i jako nastolatka byłam wyjątkowo ułożoną osobą. Bardzo liczyłam się ze zdaniem rodziców i nauczycieli. Wszystko co mówili, było święte. W podstawówce moim jedynym szaleństwem były próby chóru kościelnego, w gimnazjum to samo, potem doszły do tego pielgrzymki i wolontariat w schronisku dla zwierząt. Taka byłam ambitna i grzeczna. Na dodatek poszłam do szkoły średniej prowadzonej przez księży, więc obracałam się w specyficznym środowisku.

W mojej szkole nie było tematu marihuany, bo nawet papierosów nikt nie palił. O seksie też ani słowa, bo w końcu liczy się czystość. Z dzisiejszej perspektywy dziwię się, że mogłam być taka naiwna.

 

imprezowiczki

Znalazłam chłopaka i przestałam naiwnie wierzyć, że to musi być ten jedyny. Późno, bo późno, ale stałam się stuprocentową kobietą. Mogłam tylko żałować, że doszło do tego tak późno. Skończyło się szybko, bo po miesiącu, ale w tym czasie nadrobiłam wszystkie zaległości, jeśli wiecie, o czym mówię. To też był przełom, bo odkryłam własne ciało, pożądanie, potrzeby. Wcześniej nigdy by do tego nie doszło, a nawet jeśli, to zaraz poszłabym na kolanach do Częstochowy, żeby przepraszać za śmiertelny grzech. Widzicie, co wychowanie może zrobić z człowiekiem.

Potem było kilku innych, a jak nie wychodziło, to się nie załamywałam. A na pewno nie straciłam do siebie szacunku. Jestem młodą dziewczyną, która może się podobać, więc za co mam przepraszać? Seks jest elementem naszego życia i nie można doprowadzać się do frustracji. Jeśli jestem już taka szczera, to wspomnę też o trójkącie, który mi się przydarzył. To było dziwne, grzeszne, ale... cudowne! To doświadczenie już na dobre pozbawiło mnie strachu. Warto eksperymentować i szukać nowych doznań. Nie zrobiłam tym krzywdy sobie, ani nikomu innemu.

 

imprezowiczki

Drastycznie zmieniłam swój wizerunek. Wcześniej tylko białe, czarne albo szare ciuchy. Zasłaniające wszystko, nudne i kompletnie niewidoczne. Chciałam się schować przed światem i bardzo dobrze mi to wychodziło. To zabrzmi śmiesznie, ale pamiętam jak kupiłam sobie krótką spódnicę i pstrokatą bluzkę. Mało tego, wyszłam w tym na miasto. Poczułam się wolna! Jak nigdy w życiu. Nigdy więcej nie założyłam już niczego, co jest nijakie. Może się wydawać, że to szczegół, ale zmienia nastawienie do wszystkiego – siebie, ludzi, całego świata.

Zmieniłam fryzurę – już nie długie, proste włosy, ale znacznie krótsze, kręcone, przefarbowane na rudy kolor. Zaczęłam wyglądać jak młoda i apetyczna dziewczyna, a nie przyszła zakonnica. Na drugim roku studiów zrobiłam sobie w tajemnicy kolczyk w pępku. Wcześniej kojarzyło mi się to z patologią. Rzadko go odsłaniałam, ale poczułam, że to coś szalonego i mojego. Wreszcie mogę decydować o tym co robię i jak wyglądam. To było strasznie oczyszczające. Dosyć udawania kogoś, kim nie jestem, żeby tylko zadowolić innych.

Rodzice kręcili nosem i pytali „co się ze mną dzieje”, ale co miało się dziać? Zaczęłam być sobą i to wszystko. Wcześniej okoliczności na to nie pozwalały.

imprezowiczki

Mój najnowszy „wybryk” to tatuaż na plecach. Duży, widoczny i dokładnie taki, jaki sobie wymarzyłam. Czy ktoś od tego umarł? Na pewno nie ja.

To wszystko może zabrzmieć jak rachunek sumienia, ale chyba same widzicie, że nie czuję się z tym źle. Nareszcie zaczęłam czuć, że żyję. Mam kontrolę nad swoim ciałem, potrafię się bawić, lubię ludzi, ludzie lubią mnie. Jestem zwyczajnie szczęśliwa, co wcześniej nie było możliwe. Żyłam w świecie ze sztywnymi normami, nakazami, zakazami. Wszystkiego się obawiałam, zwłaszcza oceniania mnie przez innych ludzi. Dzisiaj mam to gdzieś i cieszę się, że doszłam do takiego stanu. Moje koleżanki z liceum w większości nadal żyją tym swoim nudnym życiem, noszą długie spódnice i jedyne, na co pozwalają sobie z chłopakami, to trzymanie się za ręce.

 

imprezowiczki

Nie krytykuję ich, bo każdy ma wpływ na swój los. Liczę tylko na to, że i ja nie zostanę skrytykowana, bo odkryłam w sobie inną naturę, niż wtłaczano mi do głowy przez tyle lat. W najbliższym czasie wybieram się na spotkanie absolwentów szkoły i pewnie wywołam sporą sensację. Może ktoś weźmie ze mnie przykład? Serdecznie polecam.

To nie jest tak, że teraz tylko imprezuję i prowokuję. Wciąż się rozwijam, potrafię rozsądnie myśleć, mam swoje wartości i priorytety, ale przy okazji żyję pełnią życia. Was też do tego zachęcam.

Zuzanna

imprezowiczki

No, ale co zrobić. Wychowanie i otoczenie robią swoje, bo wtedy to wszystko wydawało mi się takie normalne. Gardziłam ludźmi, którzy imprezowali, oryginalnie się ubierali, mieli tatuaże. Kiedy widziałam młodą dziewczynę obściskującą się z chłopakiem, to robiło mi się niedobrze. Byłam przekonana, że tylko z takim nastawieniem do świata uda mi się coś osiągnąć. Prawda jest jednak taka, że przez wszystkie te lata ukrywałam swój prawdziwy temperament. W głębi duszy chciałam zaszaleć, wyróżniać się i niczym nie przejmować.

Zaczęłam się zmieniać dosyć późno, bo dopiero po skończeniu liceum. W jednej chwili zerwał się kontakt z dotychczasowymi znajomymi. Poznałam nowych ludzi i zadawałam sobie pytanie – co ja robiłam przez te wszystkie lata?! Z kim ja się kolegowałam? To było towarzystwo zupełnie oderwane od rzeczywistości. Koleżanki w długich spódnicach, które nawet się nie malowały, żeby „nie kusić losu”, koledzy, którym marzyło się zostanie księdzem albo coś podobnego. Nuda i fałsz, bo dzisiaj wiem, że w wielu przypadkach to była tylko poza.

Wreszcie odważyłam się pójść na żywioł i na pewno tego nie żałuję. Poczułam, że żyję. Zrobiłam wiele rzeczy, o które sama się nie podejrzewałam i nareszcie czuję, że to jest to!

imprezowiczki

Co takiego się zmieniło? Zmieniłam swoje nastawienie do obowiązków. Kiedyś wszystkim strasznie się stresowałam. Przed byle sprawdzianem potrafiłam nie spać z nerwów i uczyć się do późnej nocy. Potem były tego efekty, więc myślałam, że tak trzeba. Na studiach było już inaczej – zrozumiałam, że do wszystkiego trzeba mieć zdrowe podejście. I wiecie co? Efekty były dokładnie takie same. Wszystko zaliczałam w terminie, a jak mi się nie chciało, to później. Nie wydaje mi się, żebym z tego powodu była głupsza od innych. Wręcz przeciwnie – ci najbardziej znerwicowani radzili sobie gorzej. Brzmi banalnie, ale to wiele zmieniło. Wreszcie miałam czas i ochotę na inne rzeczy.

Zaczęłam wychodzić do ludzi. Kiedyś nie było sensu mnie zapraszać na imprezę, bo wiadomo było, że odmówię. Nie chciałam, żeby rodzice krzywo patrzyli, a na dodatek w ogóle mnie to nie kręciło. Krępowałam się towarzystwa obcych. Tyle się słyszy o pijaństwie, narkotykach, gwałtach. Pierwsze moje wyjście zakończyło się totalnym sponiewieraniem. Wlałam w siebie chyba wszystkie możliwe drinki, wymiotowałam na ulicy, nie mogłam ustać na nogach. I było warto, bo nikt tego za mnie nie przeżyje! Przynajmniej wiedziałam już, na co mogę sobie pozwolić.

Imprez było coraz więcej i wcale nie kolidowało to z moją nauką. Studia szły dobrze, a życie towarzyskie jeszcze lepiej. Szkoda, że wcześniej nie odkryłam takich możliwości.

Polecane wideo

Komentarze (79)
Ocena: 4.28 / 5
Anonim (Ocena: 5) 06.01.2016 00:08
Ten artykuł może się nazywać ,, Jak z obłudnej świętoszki stałam się zdzirą.'
odpowiedz
Zoo (Ocena: 3) 13.05.2015 17:28
Pokazanie chłopakowi nagiego ciała to nic złego. To nie jest grzech śmiertelny. To jest normalne.
odpowiedz
sonnar (Ocena: 1) 28.12.2014 23:35
Miałem kiedys fajna kolezanke ,była ładna,niegłupia ale własnie zaczeła cieszyć sie młodoscią ,zaczeła imprezować i puszczać sie.Wpadła w nałóg alkoholowy,pali pety z ulicy,dzis nawet pies jej nie chce.Złapała od któregoś bzykacza rzeżaczkę, chodzi brudna i smierdzaca.Przechodze na druga strone ulicy gdy idzie. Pozdrawiam uwolnione.
odpowiedz
Kara (Ocena: 1) 13.10.2014 09:02
Gimbaza?
odpowiedz
Blaugran (Ocena: 1) 06.09.2014 03:20
Z każdym kolejnym listem dochodzę do wniosku, że nikt nie pisze do redakcji (no może ktoś ale nie jest to publikowane), a listy pisze sama redakcja. To kolejny przykład przejścia ze skrajności w skrajność. Od katolowatej dziewuszki w tępą strzałę która twierdzi, że stukanie się z każdym na każdym kroku jest ok bo poznaje siebie :). Pokażcie mi rozsądną kobietę która w ciągu - powiedzmy - dwóch miesięcy przerabia trzech - czterech chłopów.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie