Ostatnio udało mi się przeczytać na Papilocie dwa listy od dziewczyn, które mają kompleksy związane z rozmiarem ich piersi. Jedna twierdziła, że ma zbyt mały biust, a druga - zbyt duży. Prawdę mówiąc, wolałabym być płaska jak deska, czy mieć biust jak Pamela Anderson, niż wyglądać tak jak wyglądam teraz.
Mam 16 lat i od około 12. roku życia mam problemy z różnicą wielkości piersi. Na początku bagatelizowałam wszelkie niedogodności, ale później zaczęły mi one przeszkadzać. Może kiedy miałam jeszcze 12 lat, różnica była mniejsza. Teraz moja większa pierś ma rozmiar około małe E, a mniejsza A. Ta różnica jest ogromna.
Jeszcze dwa lata temu wahała się między miseczką C i A. Może to wszystko nie byłoby aż tak straszne, jeśli nie zbliżałyby się wakacje. Od zawsze marzyłam o tym, żeby mieć miseczkę (a raczej obydwie) rozmiaru D. Nosiłabym wtedy normalne bluzki, z dekoltami, a nie luźne worki, żeby tylko zamaskować mój mankament.
Jednak najgorsze, co może mnie czekać, spotka mnie w lipcu. Jadę na kolonie ze szkołą. Od marca szukam stroju kąpielowego odpowiedniego dla mojego biustu. Jeśli wybieram model z wcięciem w dekolcie (wtedy takie staniki są zazwyczaj sztywne) to widać, że jedna miseczka jest pusta, a druga ma pełny kształt. Natomiast kiedy przymierzam staniki bez wcięcia (one są bez usztywnienia) to widać, że jedna jest płaska, a druga duża.
Wielokrotnie odwiedzałam już ginekologa, robiłam różne badania i nic nie wykryto. Każdy lekarz mówił mi, że taka jest już moja natura i że nie potrafi nic na to poradzić. Twierdzą, że mniejsza pierś już nie da rady urosnąć do rozmiaru większej, tym bardziej, że nawet nie drgnęła we wzroście w przeciągu dwóch lat. Jedyną moją szansą będzie operacja plastyczna, ALE kiedy skończę już okres dojrzewania, czyli po 21. roku życia.
Stosowałam już 2 rodzaje push-upów: żelowe i pompowane. Żelowe były chyba lepsze niż pompowane, bo nie zmieniały swojego rozmiaru, a z kolei pompowane mogłam dostosować do swoich potrzeb i nie wysuwały się z kieszonek. Ale obydwie metody są dobre tylko jeśli chcę założyć zwykły, nieprzylegający T-shirt, nie mówiąc już o stroju kąpielowym.
Przebierając się na wf, czuję się niesamowicie niekomfortowo i żeby się przebrać muszę iść do łazienki, chociaż nie zawsze mam taką możliwość. Do tej pory jeździłam na wakacje z rodzicami i wtedy nie przejmowałam się aż do tego stopnia swoim wyglądem, ale przy uczniach z mojej szkoły nie uniknęłabym niemiłych komentarzy i wytykania palcami.
Moja mama wpadła ostatnio na kolejny genialny pomysł - proteza piersi. Jednak w sklepie z zaopatrzeniem medycznym sprzedawczyni oznajmiła, że nie jest zdrowe kupowanie protezy dla piersi, która jeszcze rośnie i mogłoby to całkowicie zahamować jej wzrost. Do tej pory zastanawiam się, czy nie zainwestować jednak w taką protezę, bo w sumie nie mam wiele do stracenia. Tyle, że cena takiej protezy waha się od 200 do 700 zł. Na takie coś trzeba mieć trochę kasy. W końcu nawet nie wiem, czy w kostiumie kąpielowym ta proteza byłaby niewidoczna.
Jestem w dalszym ciągu dziewicą i nie śpieszy mi się, żeby to zmienić, ale boję się tego. Jeśli będę chciała choćby pokazać się mojemu chłopakowi w bieliźnie, to będzie dla mnie straszne przeżycie, a co dopiero jeśli miałabym całkowicie się przed nim rozebrać. Moja przyjaciółka twierdzi, że jeśli naprawdę by mnie kochał, to zaakceptowałby mój mankament i nie przeszkadzałoby mu to, ale w sumie nie do końca wiem czy ma rację. Bo co jeśli nie będzie na tyle wyrozumiały, żeby to zaakceptować albo po prostu przestraszy się i odejdzie, bo sama widuję się codziennie nago i wiem, że to nie jest wcale najprzyjemniejszy widok.
Może wy też znacie kogoś kto ma podobny problem i potraficie podrzucić mi jakieś sposoby na zatuszowanie różnicy piersi?
Justyna
Na Wasze listy czekamy pod adresem redakcja(at)papilot.pl.