Szanowna Redakcjo i Czytelniczki,
chciałabym poruszyć temat, który mnie bardzo interesuje ostatnio. Każdy kolejny sondaż przedwyborczy utwierdza mnie w przekonaniu, że coś tu jest nie tak. Jeśli partie typowo prawicowe zdobywają po 50-70 procent razem, lewicy prawie nie ma, centrum spada z dnia na dzień, to zaczynam współczuć Polsce. W tej grupie musi być wiele kobiet, bo przecież nie tylko faceci głosują.
W takim razie – dlaczego dałyśmy sobie wmówić, że właśnie tacy radykalni politycy coś zmienią? Jeśli nawet, to ja akurat jestem przekonana, że na gorsze. Zwłaszcza, jeśli chodzi o nasze kobiece sprawy. Przeraża mnie brak refleksji na ten temat. Wystarczy, że ktoś powie „koniec z układem, trzeba obalić system, nie wpuścimy imigrantów, dosyć lewactwa” i słupki poparcia idą do góry.
Mężczyznom się nie dziwię, bo mają skłonność do takich ekstremalnych sytuacji. Ale my? Jak można być kobietą i popierać takich ludzi?!
Muszę przyznać, że prawica ma ostatnio bardzo dobry PR. To jest modne głosować na PiS, Korwina albo Kukiza. Wśród wyborców widzę bardzo dużo młodych dziewczyn, które dopiero weszły w dorosłość i już się tak radykalizują. Twierdzą, że ktoś im coś ukradł, Polska dla Polaków, kraj katolicki, chwała żołnierzom wyklętym i tym podobne historie. Noszą koszulki z prawicowymi hasłami i twierdzą, że są niepokorne.
Wydaje mi się, że ktoś im pomieszał w głowach i one to robią bez żadnego zastanowienia. Bo gdyby chwilę pomyślały i zagłębiły się w temat, to wolałyby partie bardziej umiarkowane albo w ogóle by nie głosowały. Tak jest na całym świecie – kobiety głosują na lewicę lub centrum i brzydzą się takiej ksenofobicznej i szowinistycznej prawicy.
Wiecie dlaczego? Bo wiedzą, komu zawdzięczają swoje prawa i do czego mogą doprowadzić rządy opętanych ludzi.
Próbuję zrozumieć, co takiego fajnego proponuje kobietom i młodym dziewczynom prawa strona sceny politycznej. Czytałam programy (studiuję politologię i stosunki międzynarodowe), słucham wypowiedzi, szukam informacji o konkretnych ludziach i naprawdę robi mi się słabo. W kwestiach gospodarczych jest OK – nie moja bajka, ale jedni cenią własność prywatną ponad wszystko, a inni stawiają na państwo bardziej socjalne. Ale w warstwie światopoglądowej...
Niektórzy się oburzają, jak pojawiają się hasła średniowiecze albo zaścianek. To nie jest krytyka dla krytyki, ale czysta prawda. Prawica proponuje nam m.in. zakaz aborcji (jak cię ktoś zgwałci, to masz urodzić) i karę śmierci (bo nagle się okazuje, że życie nie jest świętością). Dominację katolicyzmu (który kobietom nie zawsze służył), brak poszanowania dla mniejszości (chyba zapomniałyśmy, jak byłyśmy traktowane przez wiele lat) i zamiatanie wielu ważnych spraw pod dywan.
Edukacja seksualna – nie, pigułka dzień po – też nie, parytety – tym bardziej i mogłabym tak mnożyć. Naprawdę gratuluję...
Słyszę często o głupich lemingach i lewakach, którzy mają klapki na oczach. Wydaje mi się, że druga strona jest jeszcze bardziej ogłupiona. Udało nam się wmówić, że rządzenie twardą ręką i moralizowanie we wszystkim będzie dla nas dobre. Nie wiem, co jest w stanie wyleczyć z tego Polki. Chyba naprawdę prawica powinna wygrać i pokazać, na co ją stać. Zostanie nam tylko płakać, ale czasami trzeba przeżyć taką traumę, żeby zmądrzeć.
Zanim ktoś mi wmówi, że jestem beznadziejna, bo kocham imigrantów i chcę mordować dzieci, może przedstawię krótko moje poglądy. W tych najbardziej kontrowersyjnych sprawach. Co do uchodźców – przyjąć kilka tysięcy, bo jesteśmy w UE i nie może być tak, że połowa Europy nie ma problemu, a w pozostałej części są ich setki tysięcy. Lepiej ich rozdzielić i to naprawdę poprawi bezpieczeństwo. Ale tylko tych uciekających przed wojną, po dokładnym sprawdzeniu. Za swobodną aborcją też wcale nie jestem – zostawić prawo takie, jakie jest. Poza tym świeckie państwo, gdzie szanuje się wierzących i niewierzących. Tyle w tym temacie.
Ja radykalna nie jestem, a dlaczego wiele z Was jest po drugiej stronie?
Mam wrażenie, że niektórym jest po prostu za dobrze. Tyle lat bez wojny, możemy podróżować po całym świecie, uczymy się, pracujemy. Sielanki nie ma, ale idzie ku dobremu. I nagle ktoś nam wbija do głowy, że to wszystko kłamstwo, kraj w ruinie, Ruscy zaraz napadną, żołnierze wyklęci patrzą itd. Naprawdę może nam się pomieszać. Polska już wiele razy upadała przez takie szukanie dziury w całym.
Niestety to nie wszystko. Czasami próbuję dyskutować ze zwolennikami prawicy. Pytam o konkretne poglądy i propozycje. Ale wiecie co? Nie mam prawa tego robić. Zaraz mi się dostaje, że jestem lewaczką, dzieckiem komuchów (a jest wręcz przeciwnie), zwolenniczką multi-kulti, częścią układu. Jedyny argument – rządzą złodzieje.
Bardzo to konstruktywne, naprawdę, znowu muszę pogratulować. Ale świat naprawdę nie jest czarno-biały i czasami trzeba się zastanowić, zamiast klepać formułki. Zaczyna mi to przypominać sektę.
Mnie na szczęście prawica nie uwiodła i to jest chyba kwestia wychowania. Nie podzielam paranoi moich rodziców, bo oni po prostu żyją, zamiast szukać Żydów, agentów i zdrajców. Większość tych prawicowych dziewczynek jest pod wpływem swoich bliskich, którzy mają radykalne poglądy. A potem myślą, że same doszły do takich wniosków. Mam złą wiadomość – po prostu przejęłyście je od innych. Szkoda, że akurat takie, ale kiedyś pożałujecie.
Ogólnie jestem za tym, żeby uczestniczyć w życiu politycznym, interesować się i wyciągać wnioski, ale jeśli kobieta chce głosować np. na człowieka, który chce nam ograniczyć prawo głosu albo zmusić do rodzenia dziecka gwałciciela – lepiej niech zostanie w domu.
Jej córka, jeśli będzie ją miała, kiedyś jej za to podziękuje.
Sylwia