Drogie Czytelniczki!
Nie wiem, chyba zbliżające się święta natchnęły mnie do takich wniosków... Przez chwilę wszyscy będą dla siebie mili. Prawie wszyscy, bo w zachowaniu moich rówieśników nie dostrzegam chyba żadnej różnicy. Obrażamy się, kiedy ktoś mówi, że dzisiejsza młodzież ma kłopoty z kulturą, jest rozwydrzona, często chamska, ale w tym jest przecież sporo racji. Wielu z nas twierdzi, że może wszystko. Jesteśmy tak wyzwoleni, że zapominamy o uczuciach innych. Ktoś mi zaraz zarzuci, że zachowuję się jak emerytka i chyba nie mam większych problemów, ale ja przynajmniej chciałabym coś zmienić.
Nasi rodzice też szaleli w młodości, ale nie słyszałam o tym, by wszystko i wszystkich mieli za nic. Im jakoś nie przychodziło do głowy, by puszczać się na lewo i prawo, obrażać swoich bliskich, nie szanować starszych, używać tak prymitywnego języka. Potrafili się odróżnić czymś innym, a dzisiaj im ktoś jest bardziej chamski i prymitywny, tym jest „fajniejszy”. Mam oczy, więc wiem jak to wygląda. Podobno chodzę do dobrej szkoły i nie obracam się w patologii, ale co z tego. Patologia wychodzi teraz z każdego. Możesz mieć bogatą rodzinę i nie musieć się o nic martwić, a i tak masz wszystko w d...
Wiecie, po co tracę czas na pisanie takich rzeczy? Bo chciałabym dodać odwagi tym wszystkim, dla których to chamstwo nie wydaje się normalne. Nie trzeba ulegać terrorowi idiotów, bo to do niczego nie doprowadzi. Przez chwilę będziemy postrzegani jako fajni i wyluzowani, ale co z tego? Kiedyś trzeba dorosnąć i nagle się okaże, że jednak trzeba mieć coś w głowie i szanować innych. Już nie wystarczy schlać się za pieniądze rodziców i puścić się w krzakach. A młodym ludziom wydaje się, że są tacy dorośli... Dopiero potem się zorientują, że jednak byli głupimi smarkaczami.
Albo się zmienimy, albo przestańmy mieć pretensje, jak dorośli nas postrzegają. Oni mają w tym dużo racji, skoro ja w wieku 17 lat też to widzę. A wiem więcej, niż oni. Na 28 osób w klasie chyba tylko 3-4 potrafią zachować się normalnie. W innych jest podobnie. I to nie jest chyba przypadek, bo po prostu tacy jesteśmy.
Słownictwo moich rówieśników też mnie przeraża. Rozumiem, że czasami można się zdenerwować i przeklnąć, ale dla nas co drugie słowo to ku***, ja pie***, chu*** itd. Wszystko jest zajebi***e, albo zajebi***ie chu***e. Moja babcia mówi na to rynsztok i się z nią zgadzam. Tak nie rozmawiają normalni ludzie. Kiedyś takie chamstwo po prostu nie wypadało, a dzisiaj im bardziej chcesz być fajna, tym bardziej musisz wszystko pie***ć i mieć wyje***e. Bo my na wszystko mamy wyje***e.
Jak ktoś się nie dostosuje, to nagle się okazuje, że jest jakiś nieżyciowy i dziwny. Normalna młodzież jest odsuwana przez tą strasznie wyzwoloną. Najlepszy przykład – kiedy odmówiłam zapalenia skręta, albo powiedziałam, że nie mam zamiaru pić na imprezie, to nagle się okazało, że jestem beznadziejna. Jeśli nie potrafię wyluzować, to nie warto mnie znać. Strasznie to wszystko niepokorne... Balować, byle się porzygać i na dodatek za pieniądze rodziców.
Mnie to po prostu nie imponuje. Może to przykre, co powiem, ale według mnie banda idiotów ustala warunki, a ci najsłabsi muszą się do tego dostosować. Boimy się odrzucenia i stajemy się tacy sami. Sorry, ale mnie jakoś nie kręci szmacenie się przy każdej okazji. Dzisiaj 17-letnia dziewica to jakiś dziwoląg. Widzę, co się dzieje wśród moich znajomych. Dziewczyny robią wszystko, by się puścić, bo przecież są takie dorosłe. Tapeta na twarz, jak najkrótsza kiecka, spić się i zaszaleć z byle kim. Niektórzy twierdzą, że to krzywdzące stereotypy, bo tak wcale nie jest. Jest i dobrze o tym wiemy.
Mamy głęboko gdzieś, co pomyślą o nas mądrzejsi ludzie. Wystarczy, że znajomi się podniecają, jak bardzo jesteśmy niegrzeczni. Po co komu autorytety i mądrość starszych? Najważniejsze, żeby rówieśnicy mieli do nas szacunek. A szacunek zdobywa się już tylko i wyłącznie swoim chamstwem. Dopiero po latach niektórzy się zorientują, jakie to było beznadziejnie słabe. Wyzwolone dzieciaki, które mają pusto w głowach nie wyrosną na nikogo wartościowego.
Nikomu nie imponuje, że ktoś ma wystarczająco dużo oleju w głowie, jest kulturalny i ma szacunek do siebie i innych. Taki ktoś od razu nazywany jest lamusem. Wymyśliliśmy sobie, że im gorsi jesteśmy, tym łatwiej sobie poradzimy w życiu. Nie wypada słuchać starszych, szanować nauczycieli, myśleć o konsekwencjach. Jak nie jesteś odpowiednio bezczelna i prymitywna, to jesteś ofiarą losu, bo mięczaków nikt nie szanuje. Takie podejście widzę na każdym kroku i robi mi się po prostu niedobrze. Trudno nazywać młodych ludzi młodzieżą, bo to jakoś za dobrze brzmi. To raczej bydło.
Nie szanujemy nawet swoich rodziców, którzy są tylko „starymi”. Wielu moich znajomych nic o nich nie wie i nie bardzo ich to interesuje. Wystarczy, że zapewniają dach nad głową, jedzenie i pieniądze na przyjemności. Nie ma sensu z nimi rozmawiać, bo przecież i tak nas nie zrozumieją. W końcu, co oni mogą wiedzieć o problemach młodych ludzi... Moi znajomi sami przyznają, że nudzi ich wspólne spędzanie czasu. Są dla nich mili tylko wtedy, kiedy czegoś potrzebują. A i tak nie zawsze, bo po co... Przecież wszystko nam się należy i nawet nie trzeba się starać.
Mamy gdzieś uczucia innych i nie chcemy nikomu niczego zawdzięczać. Nauczyciel to idiota, który się czepia, rodzice za dużo chcą wiedzieć, starsi tylko udają schorowanych, a tak naprawdę są wrednymi emerytami itd. Ale sami jesteśmy wspaniali, wyluzowani i na czasie. Skoro takie podejście do życia jest na czasie, to chyba wolałabym się urodzić w innych czasach... Nie chcę nikomu wypominać i namawiać do przemiany, bo wiem, że to nic nie da. Ale jeśli jest jeszcze ktoś normalny, to niech się tego trzyma. Inaczej głupota naprawdę zacznie rządzić.
Jest mi przykro, ale co ja mogę zrobić... Chyba tylko ponarzekać, jak nasi rodzice. Może komuś otworzą się oczy.
Sylwia
A jak rodzice postanowią się czemuś sprzeciwić, to przecież są tylko „głupimi starymi” i wapniakami. Najlepiej niech umrą i zostawią mnie w spokoju. Naprawdę się dziwię, że niektórzy to znoszą. Ja bym chyba oszalała. To samo dzieje się z wszystkimi starszymi. Codziennie jeżdżę do szkoły autobusem i widzę, co się dzieje. Zamiast ruszyć swój młody tyłek, to oni siedzą, śmieją się głośno i wiszą na tych swoich smartfonach. Nie interesuje się, że obok stoi staruszka, która ledwo się trzyma na nogach. Pewnie udaje, bo przecież skoro ma siłę latać po mieście, to wcale nie musi siedzieć. Wyśmiewamy ludzi starszych. Nikomu nie przyjdzie do głowy, że ta staruszka naprawdę musiała wyjść z domu i lepiej byłoby jej to ułatwić.
W internecie widziałam głupkowate filmiki, z których lubimy się śmiać. Jeden z nich szczególnie mnie uderzył. Ktoś sfilmował otwarcie marketu spożywczego i staruszki biegnące za promocją. Pod spodem komentarze, że jednak mają jeszcze siłę, a w ogóle to jacyś idioci, żeby się rzucać na tańszy towar. Widocznie są tak biedni, że dla nich przecenione mięso to atrakcja. Przynajmniej raz zjedzą coś porządnego! My nie musimy się o to martwić, bo w domu czeka na nas ciepły obiad. Nie interesuje nas to, że ktoś musiał poświęcić czas na zakupy i gotowanie, że to kosztuje. Ale biedni staruszkowie to dla nas beka.