Właśnie patrzę na zdjęcie z 2011 roku. Ja i Tomek siedzimy przytuleni na plaży, uśmiechamy się i cieszymy z naszych pierwszych wspólnych wakacji. Jesteśmy na tym zdjęciu tacy szczęśliwi, aż miło popatrzeć. Żadne z nas chyba nie przypuszczało wtedy, że kiedykolwiek nasz związek się skończy.
Poznaliśmy się na domówce u jego najlepszego przyjaciela. Ja przyszłam wtedy z koleżanką. Nie znałam nikogo poza nią. Na początku czułam się trochę nieswojo, wiecie jak to jest w obcym towarzystwie. Stopniowo impreza zaczęła się jednak rozkręcać. Kiedy w pewnym momencie poszłam do kuchni po jakieś naczynia, natknęłam się właśnie na Tomka. Zaczęliśmy rozmawiać i tak właściwie to przegadaliśmy resztę wieczoru. Nie ma co ukrywać, facet bardzo mi się spodobał.
Pod koniec imprezy wymieniliśmy się numerami telefonów, ale tak naprawdę to nie liczyłam na to, że zadzwoni. Wydawało mi się, że nie mam szans u tak przystojnego i fajnego chłopaka. A jednak. Następnego dnia napisał do mnie SMS. Pytał jak się czuję i takie tam. W sumie to flirtowaliśmy przez komórkę z jakiś tydzień, zanim w końcu zaproponował spotkanie. Na randkę biegłam oczywiście jak na skrzydłach.
Poszliśmy do kina, ale nic nie pamiętam z filmu, który wtedy oglądaliśmy. Podejrzewam, że Tomek też nie, bo głównie się wtedy całowaliśmy. Po tej randce zostaliśmy parą, a ja byłam już na milion procent pewna, że to facet mojego życia. Zakochałam się.
Początkowo wszystko układało się idealnie. Spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu, dużo rozmawialiśmy albo godzinami milczeliśmy, słuchając muzyki. No i seks… Chyba nigdy z nikim nie było mi przyjemniej. Nawet nie chyba. Na pewno Tomek był (i pewnie będzie) najlepszym kochankiem, z którym poszłam do łóżka.
Sielanka skończyła się po 10 miesiącach. Mój chłopak zaczął mieć dla mnie mniej czasu ze względu na jakieś problemy na studiach. Jeden wykładowca się na niego uwziął i Tomek musiał bardziej przyłożyć się do nauki. Ja to rozumiałam i nie miałam pretensji, że zamiast 5-6 razy w tygodniu, ograniczyliśmy spotkania do minimum. Mus to mus.
Trochę się wtedy od siebie oddaliliśmy, a koło mojego chłopaka jak na złość zaczęła się kręcić jego koleżanka z roku. Lajkowała wszystkie jego posty i zdjęcia na Facebooku, wysyłała też SMS-y. Tomek udawał, że nic go to nie obchodzi, ale tak naprawdę to pewnie schlebiało mu, że się podoba tej zołzie. Czara goryczy przelała się, kiedy umówił się z nią na piwo. Tłumaczył mi wtedy, że poszli do pubu całą paczką, ale potem wyszło na jaw, że byli tylko we dwoje.
Zrobiłam mu wtedy straszną awanturę i zabroniłam wszelkich kontaktów z tą dziewuchą. Tomek obiecał, że już nigdy się z nią nie spotka. Mimo to ciągle byłam podejrzliwa. Sprawdzałam mu komórkę i szpiegowałam na Facebooku. Oczywiście okazało się, że flirt między nimi dalej wisi w powietrzu i co gorsze - że dalej się umawiają za moimi plecami.
Kochałam go bardzo, ale stwierdziłam, że wolę być sama, niż tkwić w toksycznym związku. Zerwałam. Tomek wtedy błagał, żebym tego nie robiła. Prosił o jeszcze jedną szansę, ale nie dałam mu jej. Tylko ja wiem, ile mnie to kosztowało i jak wiele tygodni wtedy przepłakałam.
Po rozstaniu długo nie mogłam sobie nikogo znaleźć. Nadal kochałam Tomka i wszystkich facetów porównywałam do niego. Zdarzyło mi się umówić z dwoma, czy trzema chłopakami, ale to nie było nic poważnego. W każdym razie nie z mojej strony. I kiedy już pogodziłam się z tym, że pewnie minie jeszcze trochę czasu, zanim w kimś się zakocham, Tomek się do mnie odezwał na Facebooku. Zrobił to dokładnie dwa dni temu.
Najpierw klikaliśmy niewinnie o tym, co u nas słychać. Tak po kumpelsku. Żartowaliśmy i gadaliśmy tak jak dawniej. Od słowa do słowa Tomek powiedział mi jednak, że dalej mnie kocha i bardzo chciałby, żebyśmy znowu byli razem. Umówiliśmy się w niedzielę na kawę, żeby na spokojnie o tym porozmawiać.
Doradźcie mi, co ja powinnam teraz zrobić? Wrócić do niego, czy nie? Nadal bardzo mi na nim zależy. Jemu chyba też, skoro do tej pory o mnie nie zapomniał. Sama nie wiem. Boję się, że znów będzie mnie oszukiwał, a kolejnego rozstania z nim nie przeżyję… Z drugiej strony może wyciągnął jakieś wnioski z naszego zerwania i teraz będzie już wobec mnie uczciwy?
Co zrobiłybyście na moim miejscu? Wchodzić drugi raz do tej samej rzeki, czy zapomnieć o Tomku?
Alicja