Cześć...
Dziwnie się czuję i nie wiem co robić. Powinnam się skupić wreszcie na maturze, a wcale mi to nie w głowie. Nie w takiej sytuacji, w jakiej się znalazłam. Co bym nie zrobiła, to będzie dla mnie źle. Z jednej strony chciałabym mieć już to wszystko za sobą, ale z drugiej – mogłabym zaczekać, żeby mój plan wypalił. A w nim chodzi o to, że po maturze wyprowadzam się do innego miasta. Z chłopakiem. I tam sobie studiujemy.
Wiele par tak robi i jest fajnie, ale u mnie jak zwykle nic nie idzie tak, jak trzeba. Gdyby mój chłopak był starszy, albo przynajmniej w tym samym wieku... A jest o rok młodszy i dlatego kończymy liceum w różnych terminach. Jak przeczekać ten czas? Mam nawet pomysł, tylko wiem jak zareagują na to rodzice. Zmuszą mnie do tego, żebym już od października gdzieś wyjechała.
Ja nie chcę sama! Z chłopakiem mogę wyjechać nawet na drugi koniec Polski, ale gdybym teraz go zostawiła na rok, to nie wiem, czy miałabym do czego wracać...
Niestety, jestem w sytuacji, kiedy nie za bardzo mogę za siebie decydować. Muszę wymyślać jakieś intrygi i sztuczki, żeby żyć po swojemu. Rodzice dalej mnie traktują jak małe dziecko, którym trzeba kierować, a przecież ja wiem, co jest dla mnie dobre! Jestem ambitną osobą i chcę skończyć studia, ale nigdzie się nie spieszy. Zacznę za rok i wyjdzie na to samo. Przynajmniej będzie mnie wspierał mój chłopak.
Nie wiem czy ktoś inny byłby w stanie się tak poświęcić. To jest dowód na to, że naprawdę jest dla mnie ważny. To nie jest zwykła znajomość i związek smarkaczy. Chcemy być razem i nie wyobrażamy sobie takiej długiej rozłąki.
I tak już dużo musieliśmy przejść. Ze mnie się wiele osób śmiało, bo związałam się z „gówniarzem”. W tym wieku rok różnicy to jakaś straszna sprawa. Dziewczyna nie może być starsza.
Nie wiem jak to jest z tymi wszystkimi poprawkami, nigdy też nie studiowałam, dlaczego potrzebuję pomocy. Czy mój plan jest aż tak zły? Wydaje mi się, że nic strasznego się nie stanie. Jeszcze bardziej się przyłożę do nauki i zdam bardzo dobrze maturę w przyszłym roku. On na pewno też. Pójdziemy na najlepsze uczelnie, zamieszkamy razem i będzie wreszcie po naszemu. Czy nie warto na to poczekać?
Wyjazd bez niego albo przeczekanie roku w domu w ogóle nie wchodzą w grę. Rodzice się na to nie zgodzą. I co teraz? Przez to zamieszanie nie mam już ochoty się uczyć. Już sobie chyba odpuściłam...
Zuzanna
Zazdroszczę wszystkim, którzy mieszkają w większych miastach. Tam nie ma sprawy, bo jest po kilka uczelni i nie trzeba nigdzie daleko szukać. U nas nie ma tak dobrze. Jak chcesz się dalej uczyć, to musisz wyjechać. A wiadomo jak to jest ze studentami – dużo nauki i mało kasy na to, żeby często wracać w rodzinne strony. Jestem przekonana, że moja relacja z chłopakiem się rozleci. Jakim kosztem? Moim zdaniem nie warto tak ryzykować.
W lutym skończyłam 19 lat, wiem że jestem młoda, ale nie przesadzam – bardzo się kochamy i chcemy być razem. Nie przekonuje mnie to, że niby prawdziwa miłość przetrwa wszystko. Ja nie chcę jej tak sprawdzać, bo wiem że w tym czasie byłabym bardzo nieszczęśliwa. Jeśli mam gdzieś wyjeżdżać, to tylko z nim. Tylko jak mam to zrobić?
Za chwilę pierwsze egzaminy i trzeba coś postanowić. Najlepiej byłoby odpuścić i podejść za rok razem z nim...
Tego niestety nie mogę zrobić. Moi rodzice są niby kochani i wszystko super, ale w takich sprawach nie ustępują. Gdyby usłyszeli, że przekładam maturę, to mogłoby być różnie... Nawet z groźbą wyrzucenia z domu. Jeśli jestem taka dorosła, żeby o sobie decydować, to powinnam sobie sama radzić. Wiadomo, że tak się nie da, więc ta opcja zupełnie odpada. A szkoda, bo tak byłoby chyba najłatwiej.
Myślałam nad innym rozwiązaniem, które nie brzmi aż tak źle. Ale znowu – wszystko się rozbija o to, jak zareagują rodzice. Gdybym zdała dobrze maturę i odpuściła sobie rok, to sytuacja mogłaby się powtórzyć. Usłyszałabym, że to nieodpowiedzialne i jeśli jestem taka mądra, to mam iść do pracy. Darmozjada nie będą utrzymywać.
Pozostaje jeszcze inna możliwość, której sama się trochę boję. Nie wiem, czy sobie nie zaszkodzę. Tylko, że dla miłości jestem gotowa nawet tak zaryzykować!
Myślę o tym, żebym sobie odpuścić maturę. Podejdę do niej, bo inaczej rodzice by się wściekli, ale nie będę się za bardzo wysilała. Napiszę byle jak. Albo nie zdam, albo zaliczę na minimum. W obu przypadkach trzeba będzie poprawiać w przyszłym roku i w sumie o to mi chodzi. Tylko to też nie jest idealne rozwiązanie. Nie będę mogła się przyznać, że zrobiłam to specjalnie i wyjdę na kretynkę.
Żeby oblać maturę, to naprawdę trzeba się bardzo postarać. Znajomi mnie wyśmieją, rodzice wpadną w depresję, a w związku też może być różnie. On to zrozumie, bo nawet rozmawialiśmy o tym, ale jego rodzice... Będą go pewnie namawiali, żeby zostawił idiotkę, która nie potrafiła zdać najważniejszego egzaminu.
Komplikuję sobie życie, ale to przecież wszystko dla niego. Dla nas. Wyobrażam sobie październik 2016 roku, jak jesteśmy już razem w innym mieście... I wtedy sobie myślę, że warto zaryzykować.