LIST: „Boję się o maturę córki. Miała pójść na prawo i zadbać o mnie w przyszłości. Teraz mówi o ślubie!”

Bożena inwestowała w córkę czas i pieniądze. Na niewiele się to zdało...
LIST: „Boję się o maturę córki. Miała pójść na prawo i zadbać o mnie w przyszłości. Teraz mówi o ślubie!”
06.05.2015

Piszę ten list na chwilę przed rozpoczęciem tegorocznych matur. Kiedy go czytacie, egzaminy zapewne już trwają. W jednym ze szczecińskich liceów zdaje je moja córka. Chwytam się wszystkiego, żeby do niej dotrzeć. Być może jej rówieśniczki pomogą mi zrozumieć, dlaczego w jej głowie szaleje coraz większa pustka. Kiedyś była bardzo odpowiedzialna i przewidywalna, dzisiaj nie pozostaje mi nic innego, jak się o nią szczerze martwić.

Nie mam zielonego pojęcia, jaki numer wykręci przy tej okazji. Widziałam jaki miała stosunek do nauki w ostatnich miesiącach. Kompletnie jej nie zależy na dobrym wyniku i dostaniu się na studia. Jeszcze rok temu byłam o nią spokojna, ale od tego czasu wiele się zmieniło. Coś przesłoniło jej najważniejsze sprawy. A raczej ktoś...

Rozumiem młodzieńcze zauroczenie, ale to wymknęło się spod kontroli. Ona już teraz mówi, że chce z nim być na zawsze, a zamiast męczyć się na studiach, planuje założenie rodziny.

 

matura 2015

Wyobrażacie sobie coś gorszego dla matki, która przez tyle lat dmuchała i chuchała na swoją pociechę? Robiłam wszystko, żeby była samodzielna, ambitna i mądra. Inwestowałam w nią cały swój czas i sporo pieniędzy. Myślałam, że odwdzięczy się lojalnością i przewidywalnością. Do niedawna tak właśnie było – nie mogłam o niej złego słowa powiedzieć. Uczyła się, miała odpowiednich znajomych, do chłopaków podchodziła z rezerwą.

Nie musiałam jej dopytywać, czy na pewno powinna wychodzić z domu, bo może należałoby się pouczyć. Kiedy miała coś zrobić do szkoły, zawsze robiła to najpierw, a dopiero potem pozwalała sobie na przyjemności. Pewnie dlatego byłam wyluzowaną matką, która się nie czepiała. Wierzyłam w jej rozum i do tej pory się na tym nie zawiodłam. Tak samo zareagowałam, kiedy przedstawiła mi swojego chłopaka.

Myślałam, że to tylko niewinna znajomość. Chłopak wydawał się rozsądny i nie podejrzewałam ich o nic złego. Sprawy niestety wymknęły się spod kontroli.

matura 2015

Kiedyś miałam coś do powiedzenia, dzisiaj już nie ręczę za własną córkę. Codziennie mnie zaskakuje i niestety nie jest mi do śmiechu. Spodziewam się wszystkiego. Nawet tego, że zniechęcona pierwszymi egzaminami maturalnymi, na kolejne już nie pójdzie. Stwierdzi, że to się mija z celem, bo ona i tak wykarmi się swoją miłością. Strasznie to niedojrzałe. Nie podejrzewałam jej o taką naiwność.

Niech sobie kocha, kogo chce i jak chce, ale dlaczego to uczucie wyłączyło jej zupełnie rozsądne myślenie? Zakochiwałam się kilka razy, także w jej wieku i nie robiłam takich głupstw. Boję się, że wreszcie postawi mnie pod ścianą – zaakceptuj nasz ślub albo zniknij z mojego życia. Na to się niestety zapowiada.

Jak mam jej pomóc?!

Bożena

matura 2015

Miałam utrudnione zadanie. Zostałam z moją córką sama, kiedy miała 12 lat. Mój były mąż doszedł do wniosku, że chce szukać szczęścia gdzie indziej. Podobno je znalazł, a to szczęście zaprowadziło go bardzo daleko od Polski. Z tego powodu nie ma stałego kontaktu z własnym dzieckiem. Przyjeżdża raz na rok lub rzadziej, spędzają razem weekend i tyle. Nie można tego nazwać wychowaniem, bo cały ciężar spadł tak naprawdę na mnie.

Byłam tym przybita, córka zniosła to równie ciężko, ale razem postanowiłyśmy dać sobie radę. Byłyśmy jak dobrze naoliwiona maszyna, która mknie do przodu. Byle dalej. Ja pracowałam, córka się uczyła. Rozmawiałyśmy o wszystkim, zaczęły się dodatkowe zajęcia, za które oczywiście płaciłam z własnej kieszeni. Myślałam, że lepiej się nie da. Że mogę być o nią spokojna.

Teraz w jej głowie pojawiają się tak szalone pomysły, że aż jej nie poznaję...

matura 2015

Poznała tego chłopaka w najgorszym możliwym momencie. Matura to nie jest zwykły egzamin, do którego wystarczy ogólna wiedza. Córce nie brakuje rozumu, bo przez lata była pilną uczennicą. Ale w ostatnim roku wypadałoby wszystko sobie przypomnieć, zainteresować się wymaganiami. Tego na pewno nie było, bo rzadko widywałam ją z książką w ręce. A jak już, to okazywało się, że na podręczniku trzyma telefon, z którego ciągle wypisuje do tego swojego kolegi.

Jemu udało się zdać maturę bez takich przeszkód. Ma to już za sobą, bo jest starszy od córki o rok. Nie wiem, jak radzi sobie teraz na studiach, ale pewnie też sobie odpuścił. Widzę jak nieodpowiedzialne uczucie mąci w głowach dwójki młodych ludzi i nie wiem co mam z tym zrobić. Na szczęście nie usłyszałam, że matura nie jest jej potrzebna. Pójdzie na egzaminy, ale co z tego wyniknie... Ja się bardzo boję.

Nawet, jeśli zda, to na razie o studiach nie ma mowy. Jest inny plan – jej wielka miłość, która jest ważniejsza, niż wszystko.

matura 2015

Ja oczywiście tego nie rozumiem. Kiedy próbowałam z nią na spokojnie porozmawiać, usłyszałam, że nie miałam faceta od tylu lat, że już zapomniałam, jak to wygląda. Kiedy prosiłam ją, aby zaaranżowała moje spotkanie z jej sympatia, wtedy dowiedziałam się, że jestem szpiegiem. Nie wiem, co tak naprawdę siedzi w jej głowie. To, co z siebie wyrzuca, napawa mnie przerażeniem. Która dziewczyna w jej wieku ma takie dziwne plany? Młodzi chcą teraz smakować życia, a ona już się wyrywa przed ołtarz...

Gdybym wiedziała, jak to się skończy, to nie wypruwałabym sobie żył. Dużo pracowałam, żeby jej zapewnić wszystko. Wydawałam tysiące złotych na jej dodatkowe zajęcia, spełniałam zachcianki. Myślałam, że to inwestycja, która kiedyś się zwróci. Oczywiście, nie patrzę na moją córkę w ten sposób, że teraz powinna się odwdzięczyć. To miała być naturalna kolej rzeczy. Nie mogę już na to chyba liczyć.

Miała studiować prawo, zrobić karierę, a jej to nie w głowie. Wątpię, czy dostanie się na jakikolwiek kierunek.

Polecane wideo

Komentarze (62)
Ocena: 4.73 / 5
nika (Ocena: 5) 18.05.2015 00:32
Co jest z wami ludzie? Nie widzicie, że problem jest z matką, a nie z dziewczyną? Ona nie chce pozwolić córce żyć własnym życiem! Chce ją "uwięzić" przy sobie. Studia to nie jest obowiązek. Każdy ma prawo sam sobie zaplanować życie. Chce wyjść za mąż, to niech tak zrobi. Matka konsekwencje swojego kiepskiego wyboru już poniosła, ale to nie znaczy, że z matką będzie tak samo. A matura to bzdura, zawsze można poprawić i sobie iść na studia w przyszłości. Moja mama zaczęła studiować gdy miałam 5 lat.
odpowiedz
ple (Ocena: 1) 17.05.2015 23:02
Wiecie co, wy chyba sami sobie piszecie te durne listy
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 07.05.2015 19:24
moja sytuacja jest niby inna ale jednak bardzo podobna. miałam 17 lat kiedy się zakochałam. do nauki nigdy mi się nie spieszyło :) jadnak nigdy nie miałam z nią problemów.. do matury też się nie uczyłam specjalnie dużo, powtarzałam najważniejsze rzeczy.. moja wielka miłość była ode mnie 8 lat starsza ale (za co mogła bym dziękować mu na kolanach- mądra i dojrzała jak na 26 latka.. i o wiele myślę mądrzejszy niż obecni młodzi panowie) w dniu ukończenia 18 urodzin prawie że już walizki ze swoimi rzeczami wynosiłam bo koniecznie chciałam się wyprowadzić. Moi rodzice mieli ochotę chyba mnie rozszarpać, jak powiedziałam że wezmę ślub i będę szczęśliwa.. Nastolatki nie myślą o przyziemnych sprawach. kiedy skończyłam 2 klase liceum awantury w domu, o to że chce być samodzielna i ciągłe awantury rodziców o to że co chwile u niego nocowałam doprowadzały mnie do szału. Nie rozmawialiśmy ze sobą pól roku. przed maturą zadzwoniła do mnie mama i zapytała czy mogłybyśmy się spotkać. zgodziłam się - wytłumaczylam mamie że chciałam być samodzielna, że nie chcialam mieszkać z rodzicami, że miałam gdzie pójść i mój chłopak nie był PIERWSZYM LEPSZYM ... mało co z krzesła nie spadła kiedy dowiedziała się z jakim wynikiem zdałam maturę. po kilku tygodniach dowiedzialam się że moi rodzice zaprosili mojego chłopaka do wtedy już swojego domu na rozmowę. Ten człowiek zainwestował we mnie masę czasu i pieniędzy, a moi rodzice uważali że skończę w slumsach z dzieckiem pod pachą w wieku 19 lat. Dziś mam lat 25 i może faktycznie patrząc z perspektywy czasu było to głupie z mojej strony, jednak rodzice przyznali się do błędu którego nie wydzieli przez całe moje dzieciństwo- nadopiekuńczość, i kazanie i się tylko uczyć i uczyć i uczyć... co z tego że wydali masę pieniędzy na korepetycje czy inne rzeczy. zawsze byłam trzymana za rękę i od kąt pamiętam nigdy nie mogłam sobie na nic pozwolić.. jak zafarbowałam włosy miałam taką awanturę w domu że aż drżę na samo wspomnienie. Pani córka z pewnością jest jeszcze niedojrzała, ale proszę sobie odpowiedzieć na pytanie? (z listu wywnioskowałam że to jedyne pani dziecko) czy aby nie za bardzo trzymała ją pani pod kloszem? że teraz w końcu ma możliwość robienia jak jej się rzewnie podoba? kiedy w wieku 22 lat wyszłam za mąż i po roku przyszedł kryzys kiedy mój mąż wyjechał służbowo do USA na 6 miesięcy, rodzice znów wtargnęli że źle zrobiłam że co to ma być że 23 lata i rozwód. dziś jestem juz z zawodu lekarzem weterynarii mam wspaniałego męża i uważam że może to co zrobiłam było głupie, ale w końcu mogłam zrobić to co ja chciałam a nie moi rodzice na mnie zaplanowali. gdyby cofnąć czas z pewnością zrobiłabym to samo. znam masę ludzi którzy też uważają jak pani a ich dzieci robią co chcą... coż, może lepiej aby dziecko popełniło błąd i zobaczyło jak jest naprawde niż miało pójść na prawo, mieć wpaniała prace w wieku 30 lat wyjśc za mąż i rodzić dzieci. każdy powinien postępować ze swoim życiem jak chce, cóż najwyżej je zmarnuje, jednak myślę że i tak gdzieś w jego sercu będzie ta myśl "chciałem coś zmienić, cóż nie udało się jednak wiem że zrobiłem wszystko co mogłem" PS: obecnie moje koleżanki które ukończyły prawo: jednak pracuje na kasie w tesco, druga wyjechała bo w naszym kraju nic przez 3 lata nie znalazła mając referencje i będąc na kilku stażach. obecnie prawo to bardzo słaby wybór, trzeba mieć dobre znajomości aby się gdzieś załapać do pracy. może też być tak, nie znam pani ale wiem jak wyglądało to w moim domu że powiedziała pani że tak ma byc i koniec, a corka chce inaczej i boi się do tego przyznać. takie jest moje zdanie.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 07.05.2015 14:56
bo chce dla córki jak najlepiej?
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 06.05.2015 23:04
Twoja córka głupio postępuje. Sama przerwałam studia i poszłam do pracy, co dało mi tylko kopa by wrócić na uczelnię, dokończyć już zaczęty kierunek i zacząć bardziej przyszłościowy bo chybabym w depresje popadła gdybym miała do końca życia pracować w sklepie, tak jak pracuję teraz. Chłopaka mam od liceum, teraz jest już moim narzeczonym, tylko że On mnie motywuje do studiów, ma poukładane w głowie, dlatego staramy się robić wszystko pokolei, nie rzuciać się na coś hurtem jak chce zrobić Twoja córka. Wytłumacz jej, że to nic złego mieć chłopaka, z którym chce wziąć ślub, jednak niech pomyśli także o bardziej przyziemnych rzeczach. Jak sobie wyobraża wspólną przyszłość, jeżeli bez wykształcenia ciężko o dobrze płatną pracę? Naprawdę chce spędzisz życie robiąc za najniższą krajową w sklepie, najprawdopodobniej na umowie zleceniu i pracować we wszystkie święta, weekendy i tym podobne? Jak zarobią na ślub, dzieci, mieszkanie, czy choćby drobne przyjemności? Przecież miłość może iść w parze z samorealizacją, niech się kochają, razem studiują, zadbają o swoją przyszłość, bo ja wiem z autopsji jak życie młodej dziewczyny bez dobrych studiów wygląda. Kiepska praca, marna płaca, flustracja i poczucie niespełnionych ambicji, dlatego mam zamiar coś ze sobą zrobić, bo w związku jestem szczęśliwa, ale ciężko żyć nielubiąc swojego życia.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie