LIST: „Bezrobocie wśród młodych to ściema. Każdy może pracować, ale niektórym się nie chce!”

Aleksandra uważa, że na rynku pracy nie jest źle. Problem leży gdzie indziej - w nas.
LIST: „Bezrobocie wśród młodych to ściema. Każdy może pracować, ale niektórym się nie chce!”
17.09.2014

Witajcie,

mam na imię Aleksandra, mam 27 lat i od prawie 6 lat pracuję. Zarabiam przyzwoicie, ale oczywiście nie zawsze tak było. Nie dostałam żadnego stanowiska po znajomości i chyba jestem dowodem na to, że można robić karierę w naszym kraju. Dlatego tym bardziej nie mogę zrozumieć tego ciągłego narzekania młodych ludzi, którzy twierdzą, że w Polsce są skazani na bezrobocie i biedę. Zamiast spróbować, to od razu wyjeżdżają do UK i zadowalają się byle czym. Wiem, że to nie jest idealny kraj i nie wszystko działa tak, jak powinno, ale nie przesadzajmy. Sporo zależy od nas samych.

Mam nawet taką teorię, że jak ktoś ucieka do Wielkiej Brytanii pracować w pubie albo sprzątać, to jakoś mu nie przeszkadza tak niskie stanowisko. Gdyby miał podjąć się takiego zajęcia w kraju, to spaliłby się ze wstydu. Może chodzi o to, że z dala od rodziny i znajomych już nie jest nam wstyd? W każdym razie, moim zdaniem praca w Polsce jest i to dla każdego. Trzeba tylko zrozumieć, że nikt nie zaczyna od stanowisk dyrektorskich. Na początku trzeba się trochę namęczyć, zrobić coś wbrew sobie, by później było łatwiej.

Jakoś za granicą zapominamy o swojej „godności”, która jest tak ważna w ojczyźnie. Nagle się okazuje, że można się przełamać, robić coś mniej prestiżowego, ale coś z tego mieć. Tam jesteśmy zmuszeni do działania, a tutaj większość z nas siedzi z założonymi rękami.

 

dreams

Nie żyjemy w idealnym kraju, ale błagam – jak ktoś jest leniwy i przesadnie dumny, to niech ma pretensje do siebie, a nie całego świata. Można się u nas rozwijać i robić karierę, ale trzeba chociaż odrobinę myśleć. Nie skok ze studiów do pracy na najwyższe stanowisko, ale kroczek za kroczkiem, aż do skutku. Karierę trzeba sobie cierpliwie wydeptać. Nie przejmować się „prestiżem” i pieniędzmi. Według mnie na każdego przyjdzie czas.

Podobny wykład zrobiłam mojej siostrze, ale ona wreszcie uczciwie przyznała, że nigdzie jej się nie spieszy. Czyli jednak wina jest po jej stronie.

Aleksandra

dreams

Opowiem Wam jak to było ze mną. Najważniejsze jest to, że ja się nigdy pracy nie bałam. Nie interesowało mnie, co sobie kto pomyśli. Liczyło się to, żeby zdobywać doświadczenie i móc zarabiać. Tymczasem moi rówieśnicy kręcą nosem, więc co się dziwić, że bezrobocie wśród młodych wynosi nawet 25-30 procent... Pod koniec drugiego roku studiów stwierdziłam, że czasu mam aż za dużo, więc trzeba go spożytkować. Przejrzałam ogłoszenia i zgłosiłam się do pracy w ksero.

Czy się krępowałam? Nie, bo niby czego? To bardzo przydatna usługa. Punkt blisko uczelni, widywałam tam mnóstwo znanych twarzy i jakoś nie przyszło mi do głowy, żeby się wstydzić. Pieniędzy z tego wielkich nie było, ale przynajmniej przestałam żerować na swoich rodzicach. Mnie było już głupio ich prosić o kasę na własne zachcianki. Zbieg okoliczności sprawił, że stały klient zaproponował mi inną pracę. Często kserował materiały dla uczniów szkoły językowej, wspomniał, że szukają recepcjonistki i sekretarki, zgłosiłam się i zostałam. Zwiększył się prestiż pracy, ale też wynagrodzenie.

Pogodzenie uczelni z innymi obowiązkami to wcale nie takie trudne. Mnie się udawało już do końca nauki. Nie przedłużając – później jeszcze raz zmieniłam pracę, już na branżę związaną z moimi studiami. Jestem tam do dzisiaj, zaraz po studiach mogłam sobie wynająć mieszkanie, mam kilka lat doświadczenia zawodowego. Jakoś nie boję się bezrobocia.

dreams

Widzę, jak do tego tematu podchodzą inni. Moja siostra jest niewiele młodsza ode mnie i niedługo będzie broniła magisterki. Oczywiście jest strasznie krytyczna dla rynku pracy w Polsce, bo jej zdaniem tutaj nie ceni się ludzi. Widzi to po sobie i swoich znajomych, którzy też siedzą rodzicom na głowach. Ich zdaniem nie ma innego wyjścia, bo młodych, ambitnych i zdolnych się nie zatrudnia. Stanowiska zajmują starzy wyjadacze, albo ludzie ze znajomościami. Jakoś w to nie wierzę.

Zacznijmy od tego, że sama pewnie bym jej nie zatrudniła na żadnym wyższym stanowisku. Bo niby z jakiej racji? To dorosła kobieta, która tak naprawdę nigdy się w niczym nie wykazała. Zamiast próbować swoich sił już kilka lat temu, to jej się wydaje, że po studiach praca ma na nią czekać. Dlaczego nie zatrudniła się gdziekolwiek wcześniej? Mogła chociaż zrobić staż! A teraz, jak już będzie panią magister, to przecież nie będzie się ośmieszać byle jakim zajęciem. To jest błędne koło, które najbardziej szkodzi młodym.

W rozwiniętych krajach, a za taki uważam mimo wszystko Polskę, to nie tak wygląda. Nie ma nagłego przeskoku – ze studiów do pracy. Karierę zawodową trzeba zaczynać wcześniej, wspinać się po tych schodkach, nawet wbrew sobie. Od kelnerki, bileterki w kinie czy sprzątaczki, przez sekretarkę, asystentkę, pracownika biurowego, specjalistę itd. Mało kto to rozumie.

dreams

A co zrobiła moja siostra w tym kierunku? Nic. Ograniczyła się do studiowania, chociaż bywały semestry, kiedy miała zajęcia 2 dni w tygodniu. Po 2-3 godziny! Żyła jak pasożyt na rachunek rodziców i jakoś to nie wydawało jej się niesprawiedliwe. Niby młodsza, a zupełnie nie ma instynktu. Jakoś nie zauważyła, że życie już dawno przestało się dzielić na czas nauki i osobno czas pracy. W czasie studiów to musi się połączyć. Jeśli inni też tego nie rozumieją, to nie dziwi mnie, że co trzeci absolwent ma trudności ze znalezieniem zajęcia.

Już pomijając tak nieżyciową postawę, widzę jeszcze ważniejszy problem. Chodzi mi o przerost ambicji. Młodym się wydaje, że każdy z nich zasługuje na bycie dziennikarzem, dyrektorem, menadżerem, PR-owcem, naukowcem itd. Same prestiżowe zawody, bo reszta to zajęcia dla plebsu. I tak mamy sytuację, że absolwent socjologii albo czegoś jeszcze mniej praktycznego, składa CV do poważnych firm i czuje się pokrzywdzony, że go nie chcą. Przepraszam bardzo, ale gdzie on ma jakieś kwalifikacje?

Trzeba się kształcić w konkretnym kierunku, albo zdobywać doświadczenie w czasie studiów. Inaczej się nie da. A jak nie wyszło, to trzeba zacisnąć zęby i nie wybrzydzać. Naprawdę uważam, że żadna praca nie hańbi.

dreams

Tutaj wcale nie trzeba mieć znajomości, ani nie wiadomo jak wybitnych umiejętności, żeby móc godnie żyć. Trzeba tylko znać swoje możliwości i patrzeć na rynek pracy realistycznie. To normalne, że zaczynasz od najniższych stanowisk i żenująco niskiej płacy, ale tak jest na całym świecie. Sama zaczynałam od 800 zł, potem było chyba 1200, 1500, 2000, a teraz jeszcze lepiej. Pracowitość i cierpliwość tak działają.

Dzisiejszy absolwent chce zacząć od 2000 zł i to w najgorszym wypadku. Gdzie oni żyją? Naoglądali się seriali i myślą, że tak wygląda prawdziwe życie. Nie, nie wygląda w ten sposób. 2000 zł to zarabia wielu ludzi po czterdziestce, którzy mają wieloletnie doświadczenie. Takie są u nas stawki i to jest w tym wszystkim najgorsze. Ale nie jest aż tak tragicznie, bo młodzi mogą podejmować się zadań, o których starsi nie mają pojęcia. A wtedy szansa na etat jest większa, a wynagrodzenie automatycznie wyższe.

 

dreams

Łatwo mi to mówić z dzisiejszej perspektywy, ale wydaje mi się, że w takiej sytuacji mogłabym robić wszystko. Nawet siedzieć za kasą w dyskoncie, co wielu tak wyśmiewa. Czy to wstyd, że ktoś pracuje i zarabia? Nie jest to szczyt marzeń, ale liczy się sam fakt. Kiedyś los się odmieni i będzie lepiej. Ale nie... Dla młodych to upokarzające. Czekają na stanowisko dyrektorskie i mają czelność twierdzić, że za mniej, niż 2,5 tys. zł miesięcznie na rękę, to oni nawet nie wstają z łóżka. To autentyczny tekst, który usłyszałam niedawno. Gratuluję takiej postawy. Z takim nastawieniem to nawet kilkuset złotych zasiłku nie dostaną, bo na to też trzeba sobie zapracować.

Nie wiem, jak Wy to widzicie, ale dla mnie to jest jasne – bezrobocie wśród młodych to w dużej mierze ich wina. Mogą sobie wybrzydzać i czekać na cuda, bo sumienie im na to pozwala. Na dodatek mają zazwyczaj rodziców, którzy w razie czego wspomogą. Znam mnóstwo osób, które mają po 25-27 lat, nie zarabiają i ciągle żerują na rodzicach. Jęczą, że w Polsce tak źle, jedni i drudzy narzekają, a sami konserwują ten układ.

 

Polecane wideo

Komentarze (148)
Ocena: 4.26 / 5
Anonim (Ocena: 5) 20.03.2015 14:25
Własnie tez tak uwazam osobiscie studiuje 2 kierunek jeszcze nie pracuje, cos tam dorabiam... ale bez jaj widze po kolegach co studia pokonczyli i wszystcy jakos pracuja zarobki maja w przedziale tak od 4k do 10k i jakos nie widze wiekszych problemów... moze kwestia specyfiki klasy z jakiej pochodze 1/3 studiowala kierunki okolo informatyki, robotyki elektroniki (co by nie studiowali wyladowlai w IT)
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 24.09.2014 16:13
Heheh. Taka prawda. Mam prawie 19 lat i pracuję od 16 roku życia. Zaczynałam na ulotkach (4-5zl/h), potem dostałam stanowisko hostessy (7-8zł/h). W końcu zdecydowałam się wyjechać za granicę - jako animatorka czasu wolnego. Polecam!!! Odkąd wróciłam zajmuję się koordynacją hostess (ok 1000zł/miesiac) w moim mieście - za tydzień zaczynam studia i TAK pogodzę to. Tak samo jak pogodziłam szkołę średnią z weekendowymi pracami. Da się?? Nie mówcie, że nie ma pracy jak nie próbowaliście jej znaleźć. AHA i nikt mi nigdy żadnej pracy nie załatwił. Na wszystko sama zapracowałam i mogę powiedzieć, że jak na swój wiek jestem z siebie DUMNA i nie boję się tego powiedzieć. Życzę "powodzenia" tym wszystkich którzy siedzą teraz na dupach a za 5 lat po skończeniu studiów zaczną szukać pracy bez doświadczenia podczas gdy ja będę jej szukać z 8 letnim doświadczeniem w pracy. Liczy się sam fakt a nie to co robiliście. :)
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 22.09.2014 21:31
autorka listu miala na mhysli to,ze ludzie sa leniwi do roboty..autentyk mam kolezanke, ktora ostatnio mi powiedziala ze nienpo to skonczyla studia zeby teraz tyrac na kasie. no prosze Cie, az mnie nosi., niestety w dzisiejszych czasacjh nawet i to trzeba robic jak sie nie ma wyboru.. ja tez skonczylam studia i pracuje na kasie.. mieszkam w malej miejscowosci, ale pracuje , bo musze za cos zyc. nie którzy mają wysokie mniemanie o sobie nie ma co sie dziwic
odpowiedz
aalii (Ocena: 5) 20.09.2014 21:16
Ciekawe co za pojeb napisal ten artykuł jak sie ma wplywowych starych to moze byc sciema a zatem niech sie autor w łeb jebnie i siedzi na ciepłym stołeczku bo kiedys moze spasc!!!!!
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 19.09.2014 14:37
Ciekawa jestem, czy jakby autorka tego listu zaczeła pracować np. jako sprzataczka, na zmywaku, na miesnym, czy nawet w glupiej sieciówce gdzie pracuje sie od 12 h w gore za 1200 zł, byłaby tak optymistycznie nastawiona na prace. Jestem z Warszawy i wiem jakie sa standardy a jakie płace. Oczywiscie można sie piąć w górę od zmywaka po robieniu kanapek, ale czy autorka chcialaby tak pracowac po 12 h za 900 zl?? No jestem bardzo ciekawa. Nie kazdy ma tyle szczescia, ze ktos sam zaproponuje prace i to jeszcze w biurze. Dlatego uwazam ze w Polsce jest wyzysk ludźmi. W Anglii mam siostre, rzeczywiscie jest kelnerka, ale przy okazji chodzi do szkoly. Zarabia na miesiac ok. 4000 zl. To czy jak nie przyjedzie tutaj do Polski nie bedzie jej łatwiej żyć? Tutaj trzeba pracowac na tyle ponad 3 miesiace. Ludzie patrza na doswiadczenie, a jezeli masz go za duzo to i tak Cie nie przyjma do pracy do korporacji, poniewaz boja sie ze ich wygryziemy a oni dalej pierdza w stolek. 5! Powodzenia w zyciu.
zobacz odpowiedzi (2)

Polecane dla Ciebie