LIST: „Ale Wy jesteście naiwne... Ciągle mam kogoś na boku, a narzeczona nawet się nie zorientowała!”

Sławek twierdzi, że same jesteśmy sobie winne. Faceci zdradzają, kiedy mają na to przyzwolenie.
LIST: „Ale Wy jesteście naiwne... Ciągle mam kogoś na boku, a narzeczona nawet się nie zorientowała!”
29.03.2015

Niektórych pewnie zdziwi, że to list od faceta, a na dodatek koleś donosi sam na siebie. Tylko, że to nie żaden donos. Chcę być po prostu szczery i pokazać Wam, co może się dziać za Waszymi plecami. Jestem w trwałym i szczęśliwym związku od 3 lat. Tak przynajmniej oficjalnie się mówi i moja narzeczona jest o tym przekonana. Zaręczyłem się z nią, bo doskonale nadaje się na żonę. Ale czy to powód, żebym zupełnie zrezygnował z towarzystwa innych kobiet?

To nie jest naiwne usprawiedliwienie. Ja naprawdę nie jestem urodzonym monogamistą. Nie umiem dochować wierności, w takim sensie jak to sobie wyobrażają kobiety. Nawet jak kocham, to czasami trzeba sobie urozmaicić życie kimś innym. Po cichu, na boku i po sprawie. Może Was zmartwię, ale podejrzewam, że większość mężczyzn tak do tego podchodzi.

Według niektórych zdradzam swoją partnerkę, ale sam nie jestem aż tak radykalny w ocenach. Nikomu nie dzieje się z tego powodu krzywda.

 

prada

To może zabrzmieć jak donos na samego siebie, ale naprawdę się dziwię. W ogóle nie uważam, ciągle idę na żywioł, kręcę się w zeznaniach, a ona pozostaje niewzruszona. Na jej miejscu zacząłbym węszyć i sprawa by się szybko wydała. Jak tu nie wykorzystywać takiej sytuacji? Tylko potem się nie dziwcie, że coś takiego Was spotkało. Ja się nawet zastanawiam, czy ona naprawdę mnie kocha, skoro w ogóle nie interesuje się tym, co robię po godzinach.

Wystarczą jej najgłupsze tłumaczenia. A to trzeba zostać w pracy, a to umówiłem się z kolegami, był straszny korek. Cokolwiek. Trzeba mieć w sobie sporo naiwności, żeby to tak spokojnie i bezkrytycznie przyjmować. Ja oczywiście nie narzekam, bo przynajmniej mogę się wyszaleć, ale potraktujcie to jako ostrzeżenie.

Ona nadal ma mnie za wspaniałego faceta. Z tym się akurat zgodzę, bo naprawdę da się ze mną dogadać i nie jestem złym człowiekiem. Tylko nie wie o tym, że czasami zdarzy mi się pójść na żywioł, czego pewnie by nie zaakceptowała.

prada

Uważam, że zachowuję się jak zdrowy facet, a nie żaden Casanova. Wielu tak robi, żyje, tworzy związki i jakoś to wszystko gra. W domu żona i matka w jednej osobie, na mieście jakieś drobne grzeszki i jest dobrze. Gdyby nie było przyzwolenia, to pewnie nawet bym o tym nie pomyślał. Ale skoro jej jest wszystko jedno, co, kiedy i z kim robię, to powinna mieć pretensje tylko do siebie. Potraktujcie moje słowa jako ostrzeżenie.

Piszę o tym, bo chociaż jest mi często przyjemnie, to zaczynam się dziwnie czuć. Chyba wolałbym mieć obok siebie kogoś, kto o mnie zabiega, stara się i sprawdza. A jej niestety wystarcza, że czasem się pojawię, powiem coś miłego, wręczę kwiaty i jest najszczęśliwszą kobietą na świecie.

Pewnie by nie była, gdyby wiedziała, jak to wygląda.

Sławek

prada

Czy czuję, że ją zdradzam? Ogólnie, to nie. Seks to dla mnie rozładowanie emocji, a nie deklaracja miłości. Zaręczyłem się i kocham tylko narzeczoną, ale to nie oznacza, że od tej pory mogę to robić tylko z nią. Jeśli Wy traktujecie to jako zdradę, to mogę powiedzieć, że zdradziłem ją wielokrotnie i wcale moje uczucie do niej nie zgasło. Wręcz przeciwnie – po takich spotkaniach doceniam, że mam do kogo wrócić.

Nie oszukujmy się – na szybki numerek z zajętym facetem nie decydują się do końca normalne dziewczyny. One też traktują to jak sport. Z większością z nich nawet nie ma o czym pogadać, bo nie mają nic do powiedzenia. Najważniejsze, że ciało zgrabne i ochota też jest. Raz, dwa, po wszystkim i rozchodzimy się zadowoleni.

Czasami aż nie mam siły, żeby potem cokolwiek zdziałać z narzeczoną, ale wystarczy powiedzieć, że się źle czuję. Ona jest wyrozumiała, nie naciska i po sprawie. Jak tego nie nazwać naiwnością? Przykro mi, ale same sobie zgotowałyście taki los. Facet odruchowo to wykorzystuje.

prada

Jedną z takich koleżanek poznałem w pracy i na szczęście jej też nie interesuje nic poza przyjemnością. Czasami zdarzy się odpalić Tindera, żeby znaleźć kogoś na szybko. A często to wychodzi przypadkiem. Idę coś zjeść po pracy, siadam sam i zaraz ktoś mnie zaatakuje. Który mężczyzna by tego nie wykorzystał? Ja się specjalnie nie staram i one same wchodzą mi do łóżka. Zawsze to jakieś urozmaicenie w życiu, bo mój związek przypomina już stare dobre małżeństwo.

Wiecie co Wam powiem? Pewnie bym jakoś nad sobą zapanował, gdybym wiedział, że nie mogę tego robić. Ale skąd ja to mam wiedzieć? Narzeczona nie widzi nic podejrzanego, na wszystko przytakuje i cieszy się, że w ogóle wracam do domu. Jak jest taka swoboda, to aż grzech nie skorzystać.

Nie mówię, że powinnyście nas śledzić i o wszystko podejrzewać, ale wypadałoby się chociaż trochę zainteresować. Jedna wizyta w biurze, kiedy mówię, że pracuję po godzinach i sprawa byłaby jasna. No, prawie, bo potem bym się wykręcił inną głupią wymówką i ona też by to pewnie łyknęła...

prada

Jak sobie pomyślę, że miałbym być z jedną i tylko jedną przez lata, to aż mnie mdli. Niektórzy mogą to lubić, ale ja oczekuję od życia większego urozmaicenia. Gdybym miał codziennie wracać do domu do tej samej kobiety, to po jakimś czasie chyba byśmy się pozabijali. Ja byłbym dla niej inny, ona też miałaby mnie dosyć. Teraz może nie jestem szczery, ale przynajmniej między nami się układa. Jeśli tylko się nie wydam, to będzie naprawdę dobrze.

Po co ja to robię? Mówiłem już, że inaczej nie potrafię. Głowa mi lata na widok pięknych dziewczyn, uwielbiam się z nimi spotykać, od seksu też nie stronię. Jestem z tych, dla których szybki numerek to bardziej sport, niż jakieś „duchowe połączenie”. O czymś takim mogę mówić najwyżej wtedy, kiedy jestem ze swoją przyszłą żoną. Laski z miasta nic dla mnie nie znaczą.

Robię to, bo tak lubię, przyzwyczaiłem się i... mam na to przyzwolenie. Czy ona jest ślepa, że jeszcze się nie zorientowała?

Polecane wideo

Komentarze (153)
Ocena: 4.48 / 5
Anonim (Ocena: 1) 22.04.2015 20:00
Na szczęście jest coś takiego jak karma, i ta otóż karma wróci do ciebie ze zdwojoną siłą.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 14.04.2015 16:35
Ależ naiwniak . Zdradzam czasem narżeczonego i on nic nie wie . Raz miałam nawet dłuższy romans i nie skumał .
odpowiedz
magda (Ocena: 5) 12.04.2015 20:05
nie, ona nie jest naiwna :) ONA Ciebie po prostu też zdradza- a mam taką nadzieje ;)
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 09.04.2015 14:21
haha, ale jesteś naiwny, ona robi dokładnie to samo co Ty, stąd ten jej spokój kiedy wymyślasz głupie wykręty i sprzedajesz bajki :D śmieszny jesteś że ciągle jeszcze się nie zorientowałeś :)
odpowiedz
Rudzik (Ocena: 5) 08.04.2015 20:00
Jak kobieta kontroluje, to tragedia, bo przecież zaufanie to podstawa, jak tak można i w ogóle... Jak ufa, daje swobodę, nie jest wścibska - też niedobrze, bo sama jest sobie winna i daje "przyzwolenie" na zdradę. I tak źle i tak niedobrze. Panowie, co z Wami jest nie tak?
odpowiedz

Polecane dla Ciebie