W mojej rodzinie nigdy nie obchodziło się jakoś hucznie 6 grudnia. Mikołajki to był dzień, jak każdy inny. Czasem dawaliśmy sobie coś słodkiego i tyle. Na konkretne prezenty trzeba było poczekać do Wigilii. To wszystko się zmieniło, kiedy pojawiły się dzieci. Nagle nowe zwyczaje, listy do Mikołaja i coraz większe wydatki. Szczerze? Irytuje mnie to.
Nie widzę powodu, żeby maluchy musiały dostawać tyle upominków w tak krótkim czasie. Ale co ja mogę… Nie mam praktycznie nic do powiedzenia. Zwłaszcza, jeśli chodzi o córkę mojej siostry. Ta ma już 5 lat i coraz większe wymagania, które TRZEBA spełnić. Inaczej rodzicom będzie przykro, a jej jeszcze bardziej.
Są na tyle bezczelni, że podpowiadają dziecku, czego chce, a potem chodzą lub wydzwaniają po rodzinie, żeby każdy coś z tej listy wybrał. Ja dostałam SMS-a i ciśnienie momentalnie mi skoczyło.
Zobacz również: Mikołajki klasowe: Jakich prezentów nie kupować? (Narobisz wstydu sobie i obdarowanemu)
fot. Unsplash
Wiadomość od siostry wyglądała mniej więcej tak: Marysia (imię zmienione) napisała list do Mikołaja. W tym roku marzy o tym, żeby dostać… I tu 6 różnych rzeczy. Było chyba 10, ale inne zostały już zarezerwowane przez pozostałych członków rodziny. Poniżej prośba, żeby wybrać, które marzenie się spełni i koniecznie jej o tym napisać. Wtedy ona je wykreśli i prezent się nie powtórzy.
Długo nie myślałam, tylko odruchowo odpisałam, że wybieram trójkę. Jakaś lalka. Ale nie za bardzo wiem, jak to dokładnie wygląda i gdzie to kupić. W odpowiedzi dostałam jej zdjęcie i linki do kilku sklepów. Ona wszystko wcześniej sprawdziła i była przygotowana! Poczułam się nie jak ciocia małej dziewczynki, ale jakaś klientka.
Odpuściłam na chwilę temat, bo miałam czas. Teraz sprawdziłam dokładnie, co to i szok: lalka w zestawie kosztuje min. 159 zł, ale w sklepie internetowym i już nie zdąży dojść. W stacjonarnym 230!
Zobacz również: Najbardziej nietrafione prezenty świąteczne. Można dostać coś gorszego?!
fot. Unsplash
Oczywiście nie mam już nic do gadania, bo cała lista została rozdysponowana, a siostrzenica usłyszała od rodziców, że dostanie wszystko, czego chciała. Nie mogę jej zawieść. Nie mogę narobić sobie wstydu w rodzinie, że jako jedyna dałam plamę. No i tak się urządziłam, że kupiłam to badziewie za prawie ćwierć tysiąca złotych. Sprawdziłam też pozostałe rzeczy, które wcześniej mi proponowano. Wszystkie w okolicach 200 zł. Minimum 150.
Ja tak wypasionych prezentów nie dostawałam na Wigilię, ani urodziny, a teraz wręcza się je w mikołajki? Strach pomyśleć, czego zażądają ode mnie 24 grudnia. Jak tak sobie liczę, to te wszystkie zabawki będą w sumie kosztować prawie 2 tysiące. Przesada, jak na okazję i wiek obdarowywanej. Tym bardziej, że ona się tym pobawi kilka dni i rzuci w kąt. Tak jest zawsze.
Poruszyłam ten temat przy mamie, ale ona nie widzi problemu. Przecież to dziecko, należy mu się wszystko, co najlepsze, a rodzina jest od rozpieszczania.
Zobacz również: 4 tanie rzeczy, dzięki którym opakowanie twoich prezentów będzie wyglądało obłędnie
fot. Unsplash
Czy u Was też to tak wygląda? Ja jestem przerażona tym, jak młodzi rodzice podchodzą do tego tematu. Wychowują małych materialistów, a później się dziwią. Na komunię to pewnie zażądają najnowszego macbooka albo wakacji w tropikach. Nie jestem ani jej mamą, ani chrzestną, tylko zwykłą ciocią. Nie mam budżetu z gumy, który można rozciągać w zależności od widzimisię dziecka. I jego rodziców, bo oni w tym liście też maczali palce.
„Marysia napisała list”. To bardzo ciekawe, bo ona pisać jeszcze nie umie. Szach mat! Ale łatwo się mówi. Oczywiście nie pisnęłam słówkiem, tylko spełniam ich oczekiwania. Teraz mam o to do siebie żal. Ale trudno być w takich kwestiach stanowczych. Od razu wyszłabym na awanturnika i oczywiście biedaka. Na zabawkach oszczędza, dziecka nie chce uszczęśliwić.
Ja już poczułam atmosferę świąt. I wcale nie jest mi z tym dobrze.
Ewelina