Dyskusja na temat aborcji nadal trwa. Jej przeciwniczki twierdzą, że nic nie usprawiedliwia zabijania, a zarodka nie możemy traktować jak niechcianego przedmiotu. Jest odrębnym życiem, dlatego nie możemy o nim decydować, zarówno matce, jak i dziecku należą się takie same prawa. Kobiety, które pragną, aby obecna ustawa nadal obowiązywała w prawie, przekonują, że kobieta nie jest inkubatorem i może zrobić ze swoim ciałem, co jej się żywnie podoba. Czasami zachodzimy w ciążę wbrew naszej woli, np. w wyniku gwałtu i to nieludzkie skazywać matkę na 9 miesięcy cierpienia, a potem wychowywania takiego dziecka. Pozostaje też kwestia dzieci upośledzonych. Kto chciałby podjąć się nad nimi opieki?
Obie strony wytaczają coraz to inne argumenty, a w międzyczasie w Internecie publikowane są też wyznania osób, które czują, że ten temat dotyczy bardziej ich niż innych, ponieważ mają na koncie pewne życiowe doświadczenia. Tak jest w przypadku Agnieszki, której wyznanie publikujemy na naszym portalu.
Agnieszka urodziła się jako owoc gwałtu. Nie zna swojej biologicznej matki, bo wychowała się w rodzinie zastępczej. Chciałaby jej jednak oficjalnie podziękować za to, że zdecydowała się dać jej szansę na życie.
Zobacz także: Dlaczego każda kobieta w Polsce powinna przyłączyć się do czarnego protestu?
Fot. Thinkstock
Kiedy miałam 15 lat, dowiedziałam się, że zostałam adoptowana. Sąsiadka wygadała się pewnego dnia. Byłam w szoku i od razu pobiegłam z płaczem do mamy. Pamiętam, że milczała przez chwilę, ale potem wzięła mnie na rozmowę. Powiedziała prawdę. Zostałam adoptowana, ale ona i tata kochają mnie jak własne dziecko i oddaliby za mnie życie. Nie ma dla niej znaczenia to, że nie nosiła mnie w brzuchu. Jestem jej dzieckiem i zawsze będę.
To był dla mnie ogromny szok i ból. Cały świat runął. Przez kilka dni nie odzywałam się do rodziców, nie jadłam, nie chodziłam do szkoły, miałam do nich pretensję o to, że biologicznie nie jestem ich, chociaż z perspektywy czasu wiem, jakie to absurdalne. Oni nie naciskali, cierpliwie czekali aż dojdę do siebie. Dali mi tyle miłości, że nie jestem w stanie tego opisać. Obecnie jesteśmy szczęśliwą rodziną, a ja mam już męża i własne dzieci: dwie wspaniałe córki. To jednak nie koniec całej historii.
Fot. Thinkstock
Agnieszka opowiada, że bardzo chciała poznać prawdę o biologicznych rodzicach.
Mama okłamała mnie na początku i powiedziała, że nie wie, kto był moją prawdziwą mamą i dlaczego mnie oddała, ale nie dziwię się jej. Byłam wtedy nastolatką i przeżyłam wystarczający szok, gdy dowiedziałam się, że zostałam adoptowana. Prawda była jednak o wiele gorsza. Wszystko wyszło na jaw, gdy moja bliska koleżanka została zgwałcona i zaszła w wyniku tego gwałtu w ciążę. Usunęła to dziecko. Ja sama wspierałam ją w tej decyzji, bo uważałam to za nieludzkie doświadczenie - urodzić dziecko z gwałtu. Kiedy moja mama dowiedziała się o tym, powiedziała mi prawdę o tym, kim jestem. Dzieckiem z gwałtu. Moja prawdziwa mama została zgwałcona, ale nie chciała mi odbierać życia, chociaż wychowanie takiego dziecka ją przerastało. Zadbała jednak o to, abym trafiła do dobrej rodziny, tyle mogła dla mnie zrobić. Nie chcę nawet opisywać, co wtedy czułam. Rodzina pozwoliła mi się jednak pozbierać, a z perspektywy czasu uważam, że dobrze, iż poznałam prawdę...
Agnieszka twierdzi, że dopiero, gdy dowiedziała się prawdy, odnalazła szczęście.
Fot. Thinkstock
Wcześniej nie dawało mi spokoju, dlaczego moja biologiczna mama mnie oddała. Teraz rozumiem, bo sama jestem kobietą. Gwałt to coś okrutnego, co nie powinno przydarzyć się żadnej kobiecie. Nie czuję do niej żalu, podziwiam ją, że zdobyła się na tę odwagę, bo nie wiem, czy ja na jej miejscu bym potrafiła. Teraz oczywiście mam trochę inne poglądy, ale tylko przez to doświadczenie. No i nie wiem, jakbym zareagowała, gdybym została zgwałcona i miała urodzić dziecko z gwałtu. Nie oceniam kobiet, które zdecydowały się na aborcję. Wierzę, że inaczej nie potrafiły. Chciałabym jednak coś powiedzieć kobietom, które są za aborcją, bo nie mogę już słuchać tych okropnych słów, że mogą zrobić z dzieckiem wszystko, bo to ich ciała, więc one decydują. Nie zamierzam zmieniać Waszych poglądów, częściowo je rozumiem. Z drugiej strony to ja byłam kiedyś takim zarodkiem, który można było usunąć.
Przeraża mnie myśl, że mogłam być dla kogoś tylko zygotą, zbędnym zlepkiem komórek, który można usunąć - pisze Agnieszka.
Fot. Thinkstock
Kobiety walczą o prawa kobiet, ale chciałabym zadać Wam pytanie. Zdajecie sobie sprawę, że same sobie przeczycie? Walczycie w imię kobiet, ale zgadzacie się na usuwanie małych dziewczynek, które kiedyś mogłyby urosnąć i stać się obywatelkami tego społeczeństwa. Gdyby moja biologiczna matka zdecydowała się na aborcję, nie urodziłyby się trzy kobiety – ja i moje córki. Czytając niektóre komentarze, odczuwam, jakby były wycelowane we mnie. Tak, jestem owocem gwałtu, ale czy dlatego można się mnie pozbyć? Jestem odrębną istotną. Owszem każde dziecko rozwija się w ciele kobiety, ale nie jest jej ciałem, jest odrębnym ciałem, innym człowiekiem. 9-miesięczna trauma związana z noszeniem dziecka z gwałtu – coś okrutnego, zgadzam się i nikomu nie życzę. Uważam jednak, że odebranie komuś szansy na życie jest okrutniejsze. Czym jest te 9 miesięcy cierpienia w porównaniu z odebraniem komuś życia? Dziecko można oddać, na takie maluchy jest wielu chętnych, a jeżeli feministkom przeszkadzają przepełnione domy dziecka, może niech zajmą się organizowaniem im pomocy zamiast braniem udziału w wiecach? Przeraża mnie myśl, że mogłam być dla kogoś tylko zygotą, zbędnym zlepkiem komórek, który można usunąć.
Agnieszka przekonuje, że nie namawia nikogo na zmianę decyzji, ale o przemyślenie całej sprawy.
Fot. Thinkstock
Chciałam stanąć w obronie dzieci poczętych z gwałtu. To nie ich wina. To nie moja wina, że moja mama została zgwałcona. Cieszę się, że mogę żyć, że ja sama mogłam urodzić dwoje dzieci. Dziękuje mojej mamie z całego serca, że mnie urodziła. Mogę sobie tylko wyobrazić, przez jakie piekło przeszła. Nie namawiam Was do niczego, ale jeżeli już jesteście za aborcją, błagam nie mówcie tylko, że zarodek jest jak przedmiot, który można usunąć ot tak, `bo to moje ciało i moja decyzja`. Przemyślcie wszystko. Dziekuję.
Co myślicie o wyznaniu Agnieszki?
Zobacz także: Młoda mama z poważną wadą wrodzoną urodziła zdrowe dziecko! [ZDJĘCIA]