„Jestem owocem gwałtu. Dziękuję mojej matce, że mnie nie usunęła!”

Historia Agnieszki jest poruszająca. Dziękuje swojej biologicznej mamie, że nie usunęła ciąży.
„Jestem owocem gwałtu. Dziękuję mojej matce, że mnie nie usunęła!”
Fot. Thinkstock
02.10.2016

Dyskusja na temat aborcji nadal trwa. Jej przeciwniczki twierdzą, że nic nie usprawiedliwia zabijania, a zarodka nie możemy traktować jak niechcianego przedmiotu. Jest odrębnym życiem, dlatego nie możemy o nim decydować, zarówno matce, jak i dziecku należą się takie same prawa. Kobiety, które pragną, aby obecna ustawa nadal obowiązywała w prawie, przekonują, że kobieta nie jest inkubatorem i może zrobić ze swoim ciałem, co jej się żywnie podoba. Czasami zachodzimy w ciążę wbrew naszej woli, np. w wyniku gwałtu i to nieludzkie skazywać matkę na 9 miesięcy cierpienia, a potem wychowywania takiego dziecka. Pozostaje też kwestia dzieci upośledzonych. Kto chciałby podjąć się nad nimi opieki?

Obie strony wytaczają coraz to inne argumenty, a w międzyczasie w Internecie publikowane są też wyznania osób, które czują, że ten temat dotyczy bardziej ich niż innych, ponieważ mają na koncie pewne życiowe doświadczenia. Tak jest w przypadku Agnieszki, której wyznanie publikujemy na naszym portalu.

Agnieszka urodziła się jako owoc gwałtu. Nie zna swojej biologicznej matki, bo wychowała się w rodzinie zastępczej. Chciałaby jej jednak oficjalnie podziękować za to, że zdecydowała się dać jej szansę na życie.

Zobacz także: Dlaczego każda kobieta w Polsce powinna przyłączyć się do czarnego protestu?

dziecko z gwałtu

Fot. Thinkstock

Kiedy miałam 15 lat, dowiedziałam się, że zostałam adoptowana. Sąsiadka wygadała się pewnego dnia. Byłam w szoku i od razu pobiegłam z płaczem do mamy. Pamiętam, że milczała przez chwilę, ale potem wzięła mnie na rozmowę. Powiedziała prawdę. Zostałam adoptowana, ale ona i tata kochają mnie jak własne dziecko i oddaliby za mnie życie. Nie ma dla niej znaczenia to, że nie nosiła mnie w brzuchu. Jestem jej dzieckiem i zawsze będę.

To był dla mnie ogromny szok i ból. Cały świat runął. Przez kilka dni nie odzywałam się do rodziców, nie jadłam, nie chodziłam do szkoły, miałam do nich pretensję o to, że biologicznie nie jestem ich, chociaż z perspektywy czasu wiem, jakie to absurdalne. Oni nie naciskali, cierpliwie czekali aż dojdę do siebie. Dali mi tyle miłości, że nie jestem w stanie tego opisać. Obecnie jesteśmy szczęśliwą rodziną, a ja mam już męża i własne dzieci: dwie wspaniałe córki. To jednak nie koniec całej historii.

dziecko z gwałtu

Fot. Thinkstock

Agnieszka opowiada, że bardzo chciała poznać prawdę o biologicznych rodzicach.

Mama okłamała mnie na początku i powiedziała, że nie wie, kto był moją prawdziwą mamą i dlaczego mnie oddała, ale nie dziwię się jej. Byłam wtedy nastolatką i przeżyłam wystarczający szok, gdy dowiedziałam się, że zostałam adoptowana. Prawda była jednak o wiele gorsza. Wszystko wyszło na jaw, gdy moja bliska koleżanka została zgwałcona i zaszła w wyniku tego gwałtu w ciążę. Usunęła to dziecko. Ja sama wspierałam ją w tej decyzji, bo uważałam to za nieludzkie doświadczenie - urodzić dziecko z gwałtu. Kiedy moja mama dowiedziała się o tym, powiedziała mi prawdę o tym, kim jestem. Dzieckiem z gwałtu. Moja prawdziwa mama została zgwałcona, ale nie chciała mi odbierać życia, chociaż wychowanie takiego dziecka ją przerastało. Zadbała jednak o to, abym trafiła do dobrej rodziny, tyle mogła dla mnie zrobić. Nie chcę nawet opisywać, co wtedy czułam. Rodzina pozwoliła mi się jednak pozbierać, a z perspektywy czasu uważam, że dobrze, iż poznałam prawdę...

Agnieszka twierdzi, że dopiero, gdy dowiedziała się prawdy, odnalazła szczęście.

dziecko z gwałtu

Fot. Thinkstock

Wcześniej nie dawało mi spokoju, dlaczego moja biologiczna mama mnie oddała. Teraz rozumiem, bo sama jestem kobietą. Gwałt to coś okrutnego, co nie powinno przydarzyć się żadnej kobiecie. Nie czuję do niej żalu, podziwiam ją, że zdobyła się na tę odwagę, bo nie wiem, czy ja na jej miejscu bym potrafiła. Teraz oczywiście mam trochę inne poglądy, ale tylko przez to doświadczenie. No i nie wiem, jakbym zareagowała, gdybym została zgwałcona i miała urodzić dziecko z gwałtu. Nie oceniam kobiet, które zdecydowały się na aborcję. Wierzę, że inaczej nie potrafiły. Chciałabym jednak coś powiedzieć kobietom, które są za aborcją, bo nie mogę już słuchać tych okropnych słów, że mogą zrobić z dzieckiem wszystko, bo to ich ciała, więc one decydują. Nie zamierzam zmieniać Waszych poglądów, częściowo je rozumiem. Z drugiej strony to ja byłam kiedyś takim zarodkiem, który można było usunąć.

Przeraża mnie myśl, że mogłam być dla kogoś tylko zygotą, zbędnym zlepkiem komórek, który można usunąć - pisze Agnieszka.

dziecko z gwałtu

Fot. Thinkstock

Kobiety walczą o prawa kobiet, ale chciałabym zadać Wam pytanie. Zdajecie sobie sprawę, że same sobie przeczycie? Walczycie w imię kobiet, ale zgadzacie się na usuwanie małych dziewczynek, które kiedyś mogłyby urosnąć i stać się obywatelkami tego społeczeństwa. Gdyby moja biologiczna matka zdecydowała się na aborcję, nie urodziłyby się trzy kobiety – ja i moje córki. Czytając niektóre komentarze, odczuwam, jakby były wycelowane we mnie. Tak, jestem owocem gwałtu, ale czy dlatego można się mnie pozbyć? Jestem odrębną istotną. Owszem każde dziecko rozwija się w ciele kobiety, ale nie jest jej ciałem, jest odrębnym ciałem, innym człowiekiem. 9-miesięczna trauma związana z noszeniem dziecka z gwałtu – coś okrutnego, zgadzam się i nikomu nie życzę. Uważam jednak, że odebranie komuś szansy na życie jest okrutniejsze. Czym jest te 9 miesięcy cierpienia w porównaniu z odebraniem komuś życia? Dziecko można oddać, na takie maluchy jest wielu chętnych, a jeżeli feministkom przeszkadzają przepełnione domy dziecka, może niech zajmą się organizowaniem im pomocy zamiast braniem udziału w wiecach? Przeraża mnie myśl, że mogłam być dla kogoś tylko zygotą, zbędnym zlepkiem komórek, który można usunąć.

Agnieszka przekonuje, że nie namawia nikogo na zmianę decyzji, ale o przemyślenie całej sprawy.

dziecko z gwałtu

Fot. Thinkstock

Chciałam stanąć w obronie dzieci poczętych z gwałtu. To nie ich wina. To nie moja wina, że moja mama została zgwałcona. Cieszę się, że mogę żyć, że ja sama mogłam urodzić dwoje dzieci. Dziękuje mojej mamie z całego serca, że mnie urodziła. Mogę sobie tylko wyobrazić, przez jakie piekło przeszła. Nie namawiam Was do niczego, ale jeżeli już jesteście za aborcją, błagam nie mówcie tylko, że zarodek jest jak przedmiot, który można usunąć ot tak, `bo to moje ciało i moja decyzja`. Przemyślcie wszystko. Dziekuję.

Co myślicie o wyznaniu Agnieszki?

Zobacz także: Młoda mama z poważną wadą wrodzoną urodziła zdrowe dziecko! [ZDJĘCIA]

Polecane wideo

Komentarze (104)
Ocena: 4.35 / 5
Xxx (Ocena: 5) 26.05.2020 09:05
Do skrzywdzona: Jesteś za aborcją takich dzieci z racji własnych przeżytych doświadczeń. Gdybyś pochodziła z domu, w którym okazywano Ci miłość to Twoje stanowisko byłoby inne. Emocje nie są dobrym doradcą w tak ważnych sprawach jak prawo do życia.
odpowiedz
skrzywdzona (Ocena: 5) 26.09.2018 22:02
JESTEM ZA ABORCJĄ CIĄŻY Z GWAŁTU!!! Jestem dzieckiem gwałtu.Mam sześcioro rodzeństwa,ale to jak mnie moja matka traktowała nie życzę nikomu,nie rozumiałam dlaczego dla mnie nie starcza miłości,że mnie inaczej traktuje jak tamte. Choć starałam się wykonywałam wszystkie polecenia nie pyskowałam to co oni nie chcieli zrobić ja musiałam. była zmowa nienawiści do mnie tyle kopniaków co ja dostałam od rodzeństwa nie zliczył by nikt dawali mi wszyscy odczuć że jestem gorsza łącznie z matką. Jestem osobą bardzo wrażliwą z poranionym sercem jak sito.można by serial nakręcić jakbym opowiedziała
zobacz odpowiedzi (1)
Kobieta (Ocena: 5) 05.10.2016 00:46
Ale czy nie mogłoby być tak że ta aborcja pod względem gwałtu byłaby możliwa? Są kobiety z silna psychika i mniej silna jedne poradzą sobie z tym przeżyciem urodza i oddadzą do adopcji lub wychowaja, a są takie które sobie z tym nie poradzą i zrobią krzywdę sobie i jeszcze nienarodzonemu dziecku. Niekiedy sprawca gwałtu jest nieznany i przez pewien czas omija go odpowiedzialność za czyn, a kobieta męczy się z tym sama. Kiedy taka opcja byłaby możliwa, ile kobiet by nie cierpiało psychicznie przecież nie wszystkie by usuwaly bo mogą. Nie jestem za aborcja i zabijanien ale niektóre przypadki popieram rozumie i akceptuję jako aborcję czyli gwałt czy choroba nieuleczalna, ciąża pozamaciczna. Moim zdaniem to są przypadki które na które powinniśmy spojrzeć z innej perspektywy.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 04.10.2016 20:58
Ciekawi mnie czy ktoś pomyślał co się stanie za 10 czy 15 lat kiedy np. teraźniejsze 8letnie dziewczynki będą już pełnoletnie i napędzane internetem, telewizją i mediami różnej maści zaczną uważać, że aborcja to nie jest morderstwo bo ten zarodek to nie jest dziecko i antykoncepcja juz nie będzie tak potrzebna bo przecież w razie czego można zawsze usunąć. Jak się kobiety, dziewczynki zmienily od 2000 roku? Mam 19 lat a jak patrzę na dzieci w gimnazjum to mi ręce opadają nie kiedy, coś co dla mnie jest już lekką przesadą jak idę na imprezę i patrze co niektóre wyczyniają może być za te 10 lat czymś normalnym. I taka dziewczyna nie będzie się przejmować bo usunie. A co jeśli nie doczekam wnucząt bo usłyszę od mojej córki albo synowej po usunięciu np. już 3 ciąży "Mamo jeszcze nie ten czas za wcześnie na dzieci"
odpowiedz
hept-2-en-1-yn (Ocena: 5) 04.10.2016 20:30
A nie lepiej zaostrzyć kary co do gwałtów. Dlaczego to kobieta ma być zgwałcona, a potem urodzić to dziecko? Skoro można ukarać mężczyznę. Czy oni są w tym wszystkim bez winy?! Mówi się o tym jako o wydarzeniu powszechnym, więc może należy zaprzestać temu działaniu i karać mężczyzn.
zobacz odpowiedzi (1)

Polecane dla Ciebie