Pewnie niektóre z Was zdziwi mój problem, bo w Polsce jest coraz mniej osób, które naprawdę przejmują się wiarą. Ja też nie jestem święta, ale przyznaję uczciwie - Kościół jest dla mnie ważny i staram się słuchać tego, co głosi. Nie zawsze udaje się żyć zgodnie z tymi zasadami, choć przynajmniej próbuję.
Wiadomo, jak to jest z seksem katolików. Według nauczania możliwy jest dopiero po ślubie, czyli tylko w małżeństwie. Zakazana jest też antykoncepcja, chyba że naturalna (kalendarzyk, stosunek przerywany itp.). Bardzo trudno się tego trzymać, kiedy jest się w związku. Wiadomo, że ochota jest, a hormony robią swoje. Sprawy nie ułatwia też to, że mój chłopak za bardzo wierzący nie jest. On nie miałby wyrzutów sumienia, gdybyśmy zaczęli się kochać. Ja muszę bić się z myślami. Jak żyć zgodnie z sumieniem, mieć z życia trochę przyjemności i przypadkiem go nie stracić.
Ktoś powie, że warto być niezłomnym i trzymać się swojego zdania. Żeby to było takie proste… Zwłaszcza, że ja też mam coraz większą ochotę. 21 lat to już i tak późno. Zwłaszcza, jak słyszę, co i od kiedy wyrabiają moje koleżanki. Mam poczucie, że coś tracę. Jak to wszystko ze sobą pogodzić? Marzy mi się seks, który nie byłby jakimś wielkim grzechem.
Zobacz również: Czy seks oralny to w ogóle seks? Polki nie są zgodne!
fot. iStock
Śmiesznie to musi brzmieć, ale taka jest prawda. Zastanawiam się nad tym, jak rozpocząć współżycie i nie za bardzo łamać te wszystkie ważne dla mnie zasady. Powiedziałam o tym przyjaciółce, to ona wyskoczyła z tekstem, że „nie można być trochę w ciąży”. Albo uprawiam seks, albo zachowuję cnotę do ślubu. Nie ma nic pomiędzy.
Na zdrowy rozum tak to mniej więcej wygląda. Ale czy naprawdę nie mogę nic zrobić? Przepraszam za takie intymne szczegóły, ale ciekawi mnie na przykład, co by było, gdybyśmy tylko pieścili się rękami. Nie chodzi mi tylko o przytulanie, ale coś więcej. Czy to już jest seks? Czy wtedy popełniłabym śmiertelny grzech? Albo ustami - jak dla mnie, to trudno uznać za normalny stosunek. Błona dziewicza nie zostaje przebita i nie ma też możliwości zajścia w ciążę.
Na razie tylko się całujemy i powiem szczerze, że wtedy jest jeszcze gorzej. Nie możemy się powstrzymać, on się pręży, dłonie zaczynają wędrować po całym ciele. Czasami naprawdę mało brakuje, żeby doszło do czegoś znacznie więcej. Ja tego nawet chcę. Ale z drugiej strony - nie, bo nie tak postępuje katolik.
Zobacz również: Dlaczego POWINNAŚ zdecydować się na seks na pierwszej randce?
fot. iStock
Mogłabym oczywiście zacisnąć zęby i udawać, że seks nie istnieje, mój chłopak wcale na mnie nie działa, a podniecenie to tylko wytwór mojej wyobraźni. Tylko nie wiem, jak długo można to robić. Ja już od kilku lat mam takie wątpliwości. Teraz jestem w poważnym związku i już zupełnie sobie nie radzę.
Jestem ciekawa, jak to wygląda u innych. A może już nikt się takimi rzeczami nie przejmuje? Nie jestem głupia i wiem, jak to zazwyczaj bywa. Ludzie nazywają się katolikami, ale biorą z wiary tylko to, co im pasuje. Czasem się przejdą do kościoła, pójdą poświęcić koszyk, może jakaś spowiedź. I nawet jak są naprawdę dobrzy, to z seksem nie czekają. Bo przecież nikogo nie krzywdzą i „ksiądz mi nie będzie zaglądał pod pierzynę”. Przecież nie o to chodzi. Te zasady nie są ustalone przez jednego czy drugiego duchownego, ale to nasza tradycja.
No i co ja mam teraz zrobić? Czasami bardzo chcę pokazać chłopakowi miłość w inny sposób, niż tylko pocałunek albo mówienie mu tego. Ale boję się o swoje sumienie. Jak do czegoś wreszcie dojdzie, to po wszystkim poczuję się strasznie. Nie ma jakiejś innej drogi?
Zobacz również: Seks przed ślubem!
fot. iStock
Skoro można zgrzeszyć myślą, to co dopiero, jak zaczniemy się pieścić. To na pewno bardzo przyjemne, ale czy warto? Chciałabym dalej spoglądać w lustro z czystym sumieniem. Tylko mam wątpliwości, jak długo tak można. Na ślub na pewno jesteśmy jeszcze za młodzi, a nawet nie ma takich możliwości. Rodzice się nie zgodzą, a sami na studiach się nie utrzymamy. Może bym nawet wytrzymała bez normalnego seksu, ale czasami trzeba jakoś rozładować to napięcie.
Czy znacie sposoby, żeby było nam przyjemnie, związek przetrwał, a ja nie musiałabym co chwilę biegać do spowiedzi? Jeszcze tego brakuje, żebym nie dostała rozgrzeszenia. Dla mnie pokuta jest bardzo ważna. Ale sama już nie wiem, co jest bardzo złe, a co tylko trochę. Na normalny stosunek raczej się nie zdecyduję. To może coś innego?
Bardzo proszę o wszystkie sensowne rady. Mój chłopak twierdzi, że szanuje mój światopogląd i tak dalej, ale nie jestem przekonana, czy długo tak wytrzyma. Na razie nie pozwalam mu nawet dotknąć moich piersi. Ale czy to też jest seks? Pogubiłam się już zupełnie…
Angelika