Często zastanawiam się nad tym, dlaczego Polska jest taka, jaka jest. Raczej nieprzyjazna, smutna i zakompleksiona. Dochodzę do wniosku, że to w dużej mierze wina naszego zamknięcia na świat. Przeciętny Polak nigdzie nie był, nic nie widział i nikogo w swoim życiu ciekawego nie spotkał. Dusimy się w tym naszym polskim sosie, nie mając większego pojęcia o otaczającym nas świecie.
Zobacz również: LIST: „Nie wiem, jak można żyć poza Warszawą. Cała reszta kraju to GŁĘBOKA PROWINCJA”
Niczego odkrywczego nie powiem, jeśli stwierdzę, że im szersze horyzonty, tym człowiek szczęśliwszy, mądrzejszy i bardziej przyjazny. U nas ciągle się straszy „obcymi”. Ale kto dla Polaka obcy nie jest? Nigdzie nie wyjeżdżamy i nic nie wiemy, a wiadomo, że strach jest zawsze przed nieznanym. Dlatego tak bardzo doceniam to, że mam możliwość podróżowania i spoglądania na wszystko z ciekawszej perspektywy.
W tamtym roku spędziłam wakacje na Dominikanie, a tym razem wybieram się na Mauritius. Wspominam o tym nie po to, żeby się chwalić. Po prostu uważam, że takie podróże rozwijają i wiem trochę więcej, niż przeciętny rodak odpoczywający na plaży w Mielnie.
fot. Unsplash
Żeby nie było - do polskiego wybrzeża nic nie mam i przez wiele lat spędzałam urlop nad Bałtykiem. Ale nie oszukujmy się. Trudno to nazwać poznawaniem świata. To wakacje w Polsce, wśród Polaków i w polskim sosie. Nowej kultury, obyczajów, kuchni, ani ludzi nie poznasz. Ciągle to samo. I chyba dlatego jesteśmy tacy zamknięci, nieufni, boimy się nowości.
W czasie moich podróży zrozumiałam, że nasze poglądy i przyzwyczajenia czasami nie mają nic wspólnego z tym, jak żyją ludzie w innych zakątkach świata. Wszystko zależy od perspektywy i okoliczności. Dzięki temu stałam się otwarta, tolerancyjna i odważna. To cechy, której większości naszych rodaków zdecydowanie brakuje.
Nie piszę tego po to, żeby się chwalić albo kogoś obrazić. Zachęcam tylko do tego, by nie oceniać wszystkich zjawisk przez pryzmat tego, co dzieje się w najbliższej okolicy. Świat jest o wiele bardziej kolorowy i różnorodny.
Zobacz również: LIST: „Rzuciłam chłopaka, bo przeczytałam jego komentarz o uchodźcach. Ameba umysłowa i gimbopatriota!”
fot. Unsplash
Współczuję ludziom, którzy nie mają takich możliwości i szczytem marzeń jest dla nich urlop u rodziny na wsi albo nawet w hotelu, ale w Polsce. W tym nie ma nic złego, ale warto zobaczyć coś więcej. Doświadczyć nowych rzeczy i spotkać osoby zupełnie odmienne od nas. Dla mnie to nie są tylko egzotyczne wycieczki.
Dzięki nim zrozumiałam, że nie każdy musi być białym, heteroseksualnym katolikiem, żeby był porządnym człowiekiem. To są cechy, które nie powinny mieć aż takiego znaczenia. Kolor skóry, orientacja czy wiara nas nie definiują. Ja na przykład czuję się o wiele lepiej z dala od ojczyzny. Nie dlatego, że jej nie kocham. Bardziej chodzi o to, że takie zderzenie kultur jest ekscytujące i pouczające.
Chciałabym dożyć czasów, żeby każdy rodak mógł podróżować po świecie. Na pewno zmienilibyśmy się wtedy na lepsze jako społeczeństwo. Bo na razie to każdy każdemu podkłada nogę i poniża, jak jest trochę inny.
Zobacz również: LIST: „Byłam wolontariuszką w obozie dla uchodźców. Muzułmanie to wspaniali ludzie i nie mamy się czego bać!”
fot. Unsplash
Nie ma się co dziwić, że jesteśmy postrzegani jako zaścianek, a nawet młodzi ludzie są tak nieufni i konserwatywni. Nie znamy innego życia. Gdybyśmy mieli możliwość zwiedzania świata, to na pewno nie byłoby u nas tak wielkiej ksenofobii, rasizmu i homofobii. Mam na to świetne przykłady - kilku moich znajomych przeniosło się do Wielkiej Brytanii i nagle przejrzeli na oczy.
Co jakiś czas słyszę o kampaniach społecznych w stylu „spędzaj wakacje w Polsce”, „wspieraj naszych”, „najlepsze, bo polskie”. Fajnie, ale patriota nie musi być człowiekiem zamkniętym na świat i nowe doświadczenia. Dla mnie to raczej osoba, która kocha ojczyznę, ale wie, że nie jesteśmy pępkiem świata. Że ludzie zupełnie inni od nas też są wartościowi i warto ich poznać.
Dlatego, jeśli tylko macie taką możliwość, jeźdźcie w świat. To jest najlepsza szkoła życia. W Mielnie jest pięknie, ale na Dominikanie czy Mauritiusie zmienisz się na lepsze.
Justyna