Jestem mamą małej księżniczki, Mariczki. Kiedy tylko pojawiła się na świecie, wiedziałam, że będzie kimś. Jest śliczna, rezolutna i bardzo błyskotliwa. Teraz ma 5 lat i już widzę, że przewyższa swoje rówieśniczki urodą i inteligencją. Zawsze dbałam o to, by przywiązywała do wyglądu i higieny należytą wagę. Wciąż jest dzieckiem, a już umie łączyć kolory, dobierać stroje do okazji, rozróżniać spódniczkę od sukienki czy pulower od kardiganu.
Już kiedy była niemowlaczkiem zabrałam ją na pierwszy casting. Czułam, że byłaby doskonała w serialu, reklamie pieluszek lub papek dla dzieci. Niestety nie udało się, nikt nie poznał się na jej urodzie. Ja jednak nie dałam za wygraną. W okresie zimowym brałam dwa tygodnie urlopu, na tydzień lecieliśmy na narty, opalić się i zrelaksować, a na drugi rozpisywałam grafik spotkań z agencjami. Marzyła ma się Mariczka na pokazie dziecięcej linii ciuszków itp. Niestety telefon wciąż milczał jak zaklęty.
Niedawno moja córeczka skończyła pięć lat. Sądziłam, że skoro do tej pory nic się nie wydarzyło, nie mam już na co liczyć. Bałam się, że zaraz zostanie nastolatką, zacznie się zmieniać, zbrzydnie i kolejną szansę na sukces będziemy mieć dopiero, kiedy skończy 16, 17 lat. Aż tu nagle, niespodziewanie dostałam maila z prośbą o kontakt.
Okazało się, że chcą Mariczkę w reklamie świątecznej jednej z sieci telefonii komórkowych. Tylko epizod, ale byłam przeszczęśliwa. Szczęścia, chyba tak jak i nieszczęścia, chodzą parami. Inna agencja zaprosiła nas na casting do reklamy syropu dla dzieci i znowu się udało! Moja córeczka została wybrana jako jedna z trójki dzieci, obok syna znanej aktorki oraz dziewczynki, która jest w naszym kraju prawdziwą ikoną świata reklamy, ma na koncie potężną ilość epizodów w serialach, a nawet pojawiła się w filmie.
Jakby tego było mało, dzięki znajomości z mamą tej dziewczynki, pojawiła się szansa na rolę w serialu. On nie jest bardzo popularny jeszcze, ale czuję, że los nam sprzyja i grono widzów się powiększy. Jestem bardzo podekscytowana, Marika już opowiada koleżankom, że będzie gwiazdą. Bo będzie, prawda?
Niestety nie wszyscy są optymistami. Mój mąż od początku nie był zadowolony, że nasza mała Princessa ma takie parcie na szkło. Przeciwnikami planów moich i Mariczki są także jej babcie i dziadkowie, którym się w głowie nie mieści kariera w wieku kilku lat. Rozumiem, oni są innym pokoleniem, nie wiedzą jak teraz świat wygląda, nie rozumieją, że żeby coś osiągnąć trzeba zacząć pracę jeszcze w kojcu! Ale że mój mąż tego nie pojmuje to jest dla mnie zagadką. Jego zdaniem tylko jedna ścieżka kariery jest słuszna – dobre studia, korporacja. A mnie jakoś się nie wydaje, żeby Cameron Diaz kiedykolwiek dbała o oceny!
Ale OK., to nasze wspólne dziecko, ma prawo się wypowiedzieć. On jednak stanowczo stwierdził, że nie życzy sobie tego cyrku. Owszem, wystąpienie w dwóch reklamach i serialu w jednym miesiącu już na początku kariery to sporo, ale to powód do radości a nie do pretensji. Niestety przez ten konflikt w naszej rodzinie zaczęła psuć się atmosfera. Nie układa nam się w łóżku, ciągle się kłócimy, a do tego Księżniczka przyszła ostatnio do domu z płaczem, bo koleżanki nie chciały się z nią bawić. Te małe zazdrośnice też by chciały dostać taką szansę od losu, ale pozostaje im lansowanie się w piaskownicy, podczas gdy moja córcia wejdzie na salony.
Ona niestety tego nie rozumie, wydaje jej się, że stała się wielka tragedia, że ktoś jej powiedział, że jest głupia. Ja jej tłumaczę „Skarbie, jesteś śliczna, czego chcieć więcej”.... Za kilka dni czas na podpisywanie umów i kontraktów z agencjami, a tu taki zamęt. Cała rodzina przeciwko mnie i małej, czuję się jakbym walczyła z wiatrakami. Taka okazja może się prędko nie powtórzyć…
Goshia
Na Wasze Listy i pytania czekamy pod adresem redakcja(at)papilot.pl.
Zobacz także:
Czy po rozstaniu oddać chłopakowi prezenty, które od niego dostałam?
Jestem w ciąży – nie wiem z kim! POMOCY!