Drogie Czytelniczki,
Jak pewnie wiele kobiet mam za sobą przeszłość pełną zakrętów. Młodo wyszłam za mąż. Zaszłam w ciążę. Urodziłam córkę, potem synka z porażeniem mózgowym. Nieszczęścia chodzą parami i rok później Radek zginął w wypadku. Zostałam sama z dwójką dzieci i starzejącą się matką pod jednym dachem. Wszystko na mojej głowie, a pensja nauczycielska niska. Strasznie mi było trudno wiązać koniec końcem, szczególnie zimą, kiedy rachunki za ciepłą wodę i prąd pozbawiały mnie kilkuset złotych miesięcznie. A w grudniu święta, wszyscy czekają na prezenty. Rok w rok musiałam brać pożyczkę, żeby potem przez dwanaście miesięcy ją spłacać w bólach.
Wreszcie pół roku temu poznałam Mariusza. Zetknęliśmy się w niezbyt miłych okolicznościach, bo jest on agentem ubezpieczeniowym, ale narodziło się między nami coś, jakieś uczucie. Zaprosił mnie na kolację, było bardzo miło. Szybko zaaranżowałam okazję do poznania moich dzieci. Wydawało mi się, że nawet się polubili. Niedługo później zmarła moja matka. Bardzo schorowana, odeszła we śnie. Nie dawałam sobie rady z emocjami i tym wszystkim, potrzebowałam jego wsparcia. Miesiąc temu, po wielu rozmowach i te pe, Mariusz zamieszkał z nami. Z jego pomocą jest mi dużo lżej, także finansowo.
Nie mam mu nic do zarzucenia poza tym, że czasami ma ciężką rękę. Ale jestem to w stanie zrozumieć. Sam został wychowany w ciężkich warunkach. Ojciec górnik nie zarabiał wiele, a stresy wyładowywał na dzieciakach. Takie wzorce z domu wyniesione. Moje dzieci nigdy bite nie były aż do teraz. Mariusz twierdzi, że za złe zachowanie należy się kara cielesna. Upomnienie jego zdaniem to za mało, żeby dzieciak zapamiętał, że czegoś nie wolno.
Ja uważam inaczej, ale boję się mu powiedzieć, żeby go nie zdenerwować. Nie chodzi o to, że coś mógłby mi zrobić, ale to taki trudny charakter. Mógłby się porządnie zdenerwować i po prostu trzasnąć drzwiami i już nie wrócić.
On jednak nie rozumie, że mój syn jest chory i to dlatego czasami zachowuje się inaczej niż byśmy chcieli. On uważa, że te choroby to wymówki, wymysł psychologów. Ja wiem, że jest inaczej i nie wiem, jak mu tłumaczyć…
Karolina
Na Wasze listy czekamy pod adresem redakcja(at)papilot.pl.
Zobacz także: