Drogie dziewczyny,
I mi przyszło do Was napisać z dylematem, który pojawił się w mojej, a właściwie naszej głowie… Ja i mój chłopak chcemy się pobrać. I oczywiście nie pytałabym Was o radę, gdyby nasza sytuacja była standardowa. Standardowa, czyli chodzimy ze sobą od 5 lat, znamy się właściwie od dziecka i od liceum wiemy, że jesteśmy sobie pisani.
U nas jest zupełnie inaczej, bo jeszcze kilka miesięcy temu w ogóle nie wiedzieliśmy o swoim istnieniu. A dzisiaj marzymy o ślubie. I żeby nie było wątpliwości – w brzuchu nie ma żadnego dziecka. Są tylko motyle :)
Poznaliśmy się w połowie lipca w Londynie. Oboje przyjechaliśmy dorobić sobie między studiami, bo wiadomo jak ciężko teraz z kasą u nas w PL. Ja byłam kelnerką, a on barmanem w tej samej knajpie, prowadzonej zresztą przez przemiłego Polaka. Od razu między nami zaiskrzyło, tak bardzo, że złamałam swoją zasadę, że nie chodzę do łóżka na pierwszej randce. Tym razem poszłam, choć wcześniej spałam tylko z 2 facetami i to dopiero po tym, jak zostaliśmy OFICJALNIE parą.
Tym razem nie mogłam się powstrzymać i już pierwszego wspólnego wieczoru, po skończonej pracy trafiliśmy do niego. To było naprawdę jak strzała amora. Z godziny na godzinę zakochaliśmy się w sobie i nagle byliśmy nierozłączni. Po tygodniu wydawało mi się, że znam tego faceta OD ZAWSZE.Gdy wróciliśmy do Polski jako para, poczuliśmy, że czegoś nam brakuje. T. oświadczył mi się w samolocie do Warszawy. Do domów wróciliśmy już jako narzeczeni. On do Warszawy, ja do Łodzi.
I… no właśnie. Jak tu żyć na odległość? Chcemy spędzać ze sobą każdą chwilę, ale widzimy się tylko w weekendy. Na szczęście ja w czerwcu bronię licencjat i mogę zdawać na studia w Warszawie i znaleźć tu pracę. Wszystko układa się extra. Jest tylko jedno "ale". Nasi rodzice nie chcą słyszeć o ślubie i weselu. Uważają, że to za wcześnie na deklaracje itp. A my naprawdę kochamy się na zabój i chcemy być ze sobą na zawsze, do końca życia!!
Do ślubu chcą mnie zniechęcić wszyscy – siostra, brat, przyjaciele. Uważam, że brakuje im tej romantycznej iskry, którą ja i T. mamy w sobie. Zawsze jednak, gdy słyszy się taką krytykę, w głowie pojawia się nutka wątpliwości…
Czy wierzycie w miłość od pierwszego wejrzenia? Czy to naprawdę głupie, aby wyjść za mąż za kogoś, kogo się całym sercem kocha? Mimo że nie znamy się długo, sprawdziliśmy się naprawdę w ekstremalnych warunkach, w wyczerpującej pracy na drugim końcu Europy. Ten egzamin zdaliśmy, mamy więc chyba prawo planować resztę naszego życia! A szczerze? Nie zamierzam być kolejną wyzwoloną singielką, która łajdaczy się na imprezach do końca studiów i kilka lat po. Mi zależy na normalnym, kochającym mężu i szczęśliwej rodzince. Oczywiście ślub nie musi od razu oznaczać dzieci, bo planujemy je dopiero za kilka lat, ale marzymy o tym, aby mówić sobie ŻONO i MĘŻU…
Pozdrawiam,
Magda
Na Wasze listy czekamy pod adresem redakcja(at)papilot.pl.
Zobacz także:
Wasze listy: Czuję się winna śmierci siostry, ale nikt o tym nie wie
Czy to na pewno był tylko nieszczęśliwy wypadek? Przeczytajcie bolesne i zagadkowe wyznanie Marty.
Decyzja należy do Ciebie: Czy przyjmowac drogie prezenty od starszego mężczyzny?
Gosia spotyka się z zamożnym, dużo starszym od siebie mężczyzną, który obsypuje ją podarunkami. Niektóre są naprawdę kosztowne.