Instalacja w kształcie kolorowej tęczy pojawiła się najpierw w Brukseli, a następnie trafiła w 2010 roku na Plac Zbawiciela w Warszawie. Szybko jednak zyskała miano symbolu tolerancji i otwartości wobec środowisk LGBT+.
Zobacz więcej: Krzysztof Ibisz wyjaśnia, czemu jego żona wróciła do panieńskiego nazwiska i przestała go obserwować na Instagramie
Stalowy stelaż z ponad 20 tysiącami sztucznych kwiatów przez lata budził liczne spory i kontrowersje wśród mieszkańców. Na znak protestów tęcza była wielokrotnie podpalana, a skrajnych zniszczeń konstrukcji dokonano w 2013 roku podczas Marszu Niepodległości. W 2015 została całkowicie zdemontowana i zniknęła z Placu Zbawiciela.
Projekt „Nowa Tęcza” zwyciężył w tegorocznym warszawskim Budżecie Obywatelskim, a prace nad budową konstrukcji mają rozpocząć się jeszcze w tym roku. Wiadomość o powrocie tęczy wywołała dyskusję medialną.
Dość krytycznie wobec jej przywrócenia wypowiedziała się Paulina Smaszcz. Mimo że ma być ona bardziej odporna na akty wandalizmu, to zdaniem celebrytki nie obędzie się bez zniszczeń.
„Obawiam się, że niestety ta tęcza będzie regularnie niszczona, bo nasze społeczeństwo jest bardzo podzielone, co pokazały wybory, więc jedni będą budować i stawiać, a inni będą niszczyć i opluwać” - mówiła w jednym z wywiadów.
Dodała też, że konieczna jest zmiana sposobu myślenia i zastąpienie społecznego ostracyzmu wzajemnym szacunkiem i tolerancją.
„Dopóki jako społeczeństwo nie dojrzejemy, nie dorośniemy, nie wyedukujemy się, to będzie nam wszystkim bardzo trudno i ta walka się nie skończy. (...) Nikt z nas nie ma prawa mówić komuś, jak ma żyć, gdzie ma żyć i go opiniować”- przekonywała.
Zobacz więcej: Anna Powierza przerywa milczenie. Padły mocne słowa o ojcu córki ,,Nie żyjemy ze sobą dobrze”
Tęcza ma stanąć na Placu Zbawiciela w czerwcu przyszłego roku.