Martyna Wojciechowska to polska dziennikarka, której nie jest obojętny los słabszych. 50-latka założyła kilka la temu fundację, która pomaga przede wszystkim kobietom. Później powstał w ramach tej organizacji projekt „Młode głowy”, troszczący się o zdrowie psychiczne młodzieży. Ponadto prezenterka mówi głośno w Sieci o rzeczach, które funkcjonują nie tak, jak należy. A dobrym przykładem może być zwrócenie uwagi na to, że nie powinno się komentować i oceniać wyglądu osób publicznych.
Przeczytaj też: Fryzjerka Blanki Lipińskiej zafundowała jej genialną metamorfozę!
Martyna Wojciechowska już nie raz zwracała uwagę w social mediach, że niektórzy paparazzi i portale plotkarskie chcą, by znane osoby pokazywać wyłącznie w negatywnych kadrach. I to dosłownie. Zdjęcia z zaskoczenia, z dziwnymi minami, nieułożonymi włosami, bez makijażu i w stroju mniej przemyślanym niż na czerwonym dywanie, są chętnie publikowane. I choć może się wydawać, że celebrytom jest to obojętne, skoro rzadko mówią o tym głośno, w rzeczywistości sprawia im to taką samą przykrość, jaką mogłoby nam.
Na drugim zdjęciu też. Dzieli je JEDEN dzień. Dzieli je też dobre światło i makijaż. No i „życzliwość” paparazzi i portalu, który opublikował moje fotografie. Jest ich kilkanaście, szukałam wśród nich chociaż jednego, na którym wyszłam choć trochę korzystnie. Nie znalazłam – zaczęła i dodała: - ALE BRZYDKA, STARA, ALE ZROBIONA, ALE ZANIEDBANA… KTO BY JĄ CHCIAŁ? NIC DZIWNEGO, ŻE SAMOTNA, KIJEM OD SZCZOTKI BYM JEJ NIE POPCHNĄŁ. Tym razem jestem „Wychudzona i zapuchnięta sfotografowana na ulicy. Co się z nią dzieje?!”. Serio? Naprawę wciąż będziemy to robić? Uprzedmiotawiać i seksualizować kobiety? Oceniać i wciąż komentować?
Martyna przyznała też, że przez całe życie starała się, by ludzie postrzegali ją przez pryzmat tego, co robi, a nie jak wygląda. Nie bardzo się to udało, bowiem wiele artykułów i tak skupiało się na jej powierzchowności. Wojciechowska wyjawiła także, że najlepsze „oceny” zbierała, gdy przechodziła jeden z najtrudniejszych momentów w swoim życiu, a gdy była bardzo szczęśliwa, obrywało jej się za kilka dodatkowych kilogramów.
Wrzucam kilka zdjęć na story - to ta sama osoba na różnych etapach życia. Waga? Nie tak dawno temu 84 kg, teraz ponad 15 kg mniej. Najwięcej komplementów w życiu dostawałam w 2016 roku, kiedy ważyłam niewiele ponad 60 kg przy wzroście prawie 180 cm. Słyszałam, że świetnie wyglądam, a ja wtedy byłam przerażona, bo walczyłam z ciężką chorobą i przechodziłam żałobę po śmierci Marysi Taty. Nie wiedziałam jak przeżyć, ale byłam szczupła… A kiedy faktycznie byłam najszczęśliwsza w moim życiu to słyszałam, że się „zapuściłam” i że mam grubą dupę. Łatwo można wpaść w pułapkę oglądania siebie w oczach innych i próbowania dostosowywania swojego wyglądu do oczekiwań – napisała na Instagramie.
Dziennikarka ma już dość takiego traktowania i przypomina, że fakt, że jest znana, nie daje nikomu prawa do komentowania. W końcu w innych sytuacjach tego nie robimy…
Czy komentujecie na głos wygląd pani wychowawczyni waszego dziecka? Czy mówicie pani urzędniczce, że jest gruba. Nie? A to też są przecież osoby, które pełnią funkcje publiczne. Że tak wprost, w oczy to się nie mówi? Pisanie komentarzy jest dokładnie tym samym. TO JEST PRZEMOC – dodała.
Przeczytaj też: Julia Wieniawa w mocnych słowach odniosła się do plotek o swoich romansach
Wyświetl ten post na Instagramie