Wiosną ubiegłego roku media zaczęły rozpisywać się o kryzysie w związku Jennifer Lopez i Bena Afflecka. Fani tej dwójki wierzyli, że są one mocno przesadzone, jednak w rzeczywistości – w drugą rocznicę ślubu – latynoska gwiazda złożyła pozew o rozwód. Powód? Różnice nie do pogodzenia. Mówiło się bowiem, że aktorka ma dość niańczenia i kontrolowania męża, a hollywoodzki aktor nie jest zwolennikiem lifestyle’u w blasku fleszy, który prowadzi jego żona.
Przeczytaj też: Maciej Dowbor szczerze o związku. „Na pewno nie jestem tak dobrym mężem, jakim bym mógł być”
Większość rozwodów, nie tylko gwiazd, odbywa się w mało przyjemnej atmosferze. Byli partnerzy walczą ze sobą o majątek i niekiedy opiekę nad dziećmi. Niemniej taki scenariusz jest raczej daleki od tego, który dział się w życiu Bennifer. Para, która po blisko dwóch dekadach rozłąki dała sobie kolejną szansę, rozstała się z przyjaznym nastawieniem. Byli partnerzy nie tylko potrafili spotkać się na rodzinny lunch, lecz także w święta, by wymienić symbolicznymi prezentami. I choć niektórzy mieli jeszcze nadzieję, że J.Lo i Ben jakoś się dogadają, ich małżeństwo właśnie oficjalnie się zakończyło. A przynajmniej tak podaje magazyn „People”.
Co dziś wiadomo na temat ich rozwodu? Okazuje się, że żadna ze stron nie będzie płacić alimentów, a koszty adwokacje zostały podzielone. Podobnie zresztą jak i majątek. Plotkuje się, że gwiazdy nie będą dzielić tego, co zarobili przed i podczas trwania ich związku. Nie wiadomo jednak, jak rozwiążą kwestię wspólnej rezydencji w Beverly Hills, wartej 60 milionów dolarów. Nie jest też tajemnicą, że Jennifer Affleck (bo tak brzmiało oficjalnie jej nazwisko), chce móc znów podpisywać się jako pani Lopez…
Przeczytaj też: Maciej Pela podsumował 2024 rok. Przywołał trudną rozmowę z córką
Wyświetl ten post na Instagramie
Wyświetl ten post na Instagramie