Justin Timberlake jest ostatnio na językach wielu – i nie chodzi wyłącznie o światową trasę koncertową, która właśnie ma miejsce. Najpierw bowiem nienajlepszy PR zrobiła mu jego była partnerka, Britney Spears. Księżniczka popu w jednym z wywiadów wyznała, że w przeszłości zaszła z muzykiem w ciążę, a ten kazał jej usunąć dziecko. Później czarne chmury 44-latek sprowadził już na siebie sam. A wszystko dlatego, że w połowie czerwca wsiadł za kółko pod wpływem alkoholu. Muzyka wówczas aresztowano, a zdjęcia z tego wydarzenia szybko obiegły świat. Fani (szczególnie polscy) przez chwilę bali się, że przyszłość jego koncertu w Krakowie jest zagrożona. A to dlatego, że właśnie na 26 lipca (data pierwszego koncertu nad Wisłą) wyznaczono artyście rozprawę sądową. Na szczęście w opcji online.
Przeczytaj też: Książę Harry wyjawił, co tak naprawdę poróżniło go z rodziną
Co grozi Justinowi za to nieodpowiedzialne zachowanie? W stanie Nowy Jork może to być do roku za kratkami, grzywna do tysiąca dolarów, a także zawieszenie prawa jazdy na przynajmniej 6 miesięcy. Co ciekawe, prawnik muzyka ma pewien plan, by jego znany klient mógł uniknąć kary.
Jak podaje TMZ, gdy Timberlake wsiadł za kierownicę po kieliszku, jechała za nim pewna kobieta z mężem. Gdy ukochanego Jessiki Biel zatrzymano, zaproponowała, że odwiezie 44-latka. Niemniej służby nie wyraziły na to zgody. Zielone światło dały jednak pomysłowi, by odstawiła ona auto celebryty pod jego rezydencję. Okazuje się też, że tajemnicza nieznajoma także nie była całkowicie trzeźwa. I to właśnie ten fakt chce wykorzystać w sądzie prawnik Justina, Edward Burke Jr. Sytuacja może bowiem dowodzić niekompetencję policji. Bo jeśli funkcjonariusze nie zauważyli, że kobieta również jest pod wpływem, mylnie mogli ocenić także stan piosenkarza.
Przeczytaj też: Karolina Gilon znika z Instagrama! Celebrytka wyjawiła powód
Wyświetl ten post na Instagramie
Wyświetl ten post na Instagramie