„Magda M.” to serial, który miał premierę prawie 20 lat temu. I choć ostatni jego odcinek wyemitowano w czerwcu 2007 roku, do dziś historia młodej prawniczki jest żywa w polskiej pop kulturze.
Co przemawiało za sukcesem tej produkcji? Trudno dziś jednoznacznie stwierdzić, niemniej romantyczne perypetie Magdy Miłowicz i Piotra Korzeckiego śledzili wtedy niemal wszyscy. Paweł Małaszyński, odtwórca ukochanego tytułowej bohaterki, zdradza po latach, czy między aktorami od początku była tak zwana chemia.
Przeczytaj też: Chris Cugowski zagrał w „Bridgertonach”. Główne bohaterki nie kojarzą jednak jego nazwiska...
Nie jest żadną tajemnicą, że gdy między głównymi aktorami naprawdę iskrzy (także w kontekście przyjaźni), widzom łatwiej uwierzyć w przedstawianą historię. Rodzi się zatem pytanie… czy między Joanną Brodzik a Pawłem Małaszyńskim, odtwórcami ról Magdy i Piotra, od razu pojawiła się nić porozumienia? Okazuje się, że tak. A swoje wspomnienia z dnia castingu opowiedział 47-letni aktor w rozmowie z Andrzejem Sołtysikiem.
Jacek Borcuch [przyp. red.: reżyser] opowiadał mi, że kiedy wyszedłem z castingu, to Aśka Brodzik powiedziała mu: nienawidzę go! To było w pozytywnym tego słowa znaczeniu i Borcuch powiedział wtedy: i o to właśnie chodzi — przyznał Małaszyński.
Aktor dodał także, że decydując się na angaż w „Magdzie M.” wiedział, że między innymi tą rolą może zamknąć sobie pewne inne drogi. Dlatego też po zakończeniu produkcji, Paweł chciał odkleić etykietę amanta.
Złapała mnie ta "szuflada", dla tego potem wybrałem coś, czego pewnie nie powinienem wybierać, ale nigdy nie jesteś w stanie przewidzieć rezultatów na dużym, czy małym ekranie i to było "Ciacho" Patryka Vegi. Wiedziałem, że zagram znowu zupełnie inaczej - dodał.
Przeczytaj też: Maciej Musiał wróci na plan "Rodzinki.pl"? Stawia pewien warunek...
Joanna Brodzik i Paweł Małaszyński, fot. Akpa