Konkurs Eurowizji od zawsze zbudza wiele emocji. Niemniej w tym roku są one na wyjątkowo wysokim poziomie. Negatywne wibracje pojawiły się już na etapie polskich preselekcji, które odbyły się bez „pomocy” widzów. Do Szwecji poleciała zatem Luna, 24-letnia artystka. Jednakże typem publiczności była Justyna Steczkowska, która ostatecznie zajęła drugie miejsce.
Wczoraj wieczorem w Malmö piosenkarka zaprezentowała więc światu naszą propozycję – „The Tower”. Niestety nie zakwalifikowała się do finału. I choć wokalistka od początku nie była typowana na zwyciężczynię konkursu, ba – przewidywano nawet, że zajmie jedno z ostatnich miejsc w rankingu – ostatecznie wiele osób poczuło rozczarowanie…
Przeczytaj też: Chris Cugowski zagrał w „Bridgertonach”. Główne bohaterki nie kojarzą jednak jego nazwiska...
Czy sytuacja wyglądałaby inaczej, gdyby Justyna Steczkowska rzeczywiście reprezentowała nas na europejskiej scenie muzycznej? Tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że sporo osób dawało większe szanse nie tylko jej, ale także jej utworowi. Według syna divy, Leona Myszkowskiego, piosenka Justyny bardziej kojarzy się też z naszym narodem.
Uważam, że to by miało szanse zajść wysoko i generalnie dobrze sprzedającym się motywem jest dawno słowiański, a przykładem jest Wiedźmin. Wydaje mi się, że występ w takim klimacie mógłby nam wiele dać, bo dla zagranicznego odbiorcy jest łączone w naszym narodem – mówił w rozmowie z Kozaczkiem.
Co ciekawe, po porażce Polski, 23-latek pokusił się o wymowny komentarz. DJ zamieścił w sieci zdjęcie z tabelą z wynikami i podpisał je jednym słowem – „Ups”, dając tym samym do zrozumienia, że przewidywał taką sytuację…
Przeczytaj też: Zagraniczne media bezlitośnie o Meghan Markle: „Gwiazdy się z niej śmieją”
fot.ig @leon_myszkovsky
Wyświetl ten post na Instagramie