W połowie lipca 2015 roku Filip Chajzer przeżył ogromną tragedię. W wypadku samochodowym zginął jego 9-letni syn, Maksymilian. Nie jest żadną tajemnicą, że śmierc chłopca doprowadziła dziennikarza do depresji. 39-latek przyznał również, że miał jedną próbę samobójczą. Jak twierdzi, przed najgorszym uratowała go jego ówczesna partnerka oraz pisanie.
Przeczytaj też: Kate Middleton ponownie zabrała głos. Brytyjczycy są wzruszeni
Ból, z jakim przyszło się mierzyć Filipowi Chajzerowi, jest zrozumiały prawdopodobnie tylko dla tych, którzy mają podobne, smutne doświadczenia. I choć dziennikarz wrócił po tragedii do pracy i wciąż uśmiechał się do kamery, gdy gasły lampy, mierzył się z depresją i ogromną tęsknotą. W mediach niewiele mówił o swoich przeżyciach. Niedawno jednak z rozmowie z dwutygodnikiem „Viva!” wspominał Maksa. Chłopiec w tym roku skończyłby 18 lat.
Nie znałem nikogo z takim poczuciem humoru, nigdy nie miałem bardziej mojego człowieka na świecie. Z racji tej bliskości mogłem odczytać sygnały, że on ciągle jest. Mówiąc wprost, uważam, że śmier ć nie jest jednoznacznym końcem - powiedział.
Przeczytaj też: Paulina Rzeźniczak wspomina poród. „Ze strachu zdecydowaliśmy się rodzić prywatnie”
39-latek nie ukrywał też, że syn wielokrotnie mu się śnił. Spisywał ich rozmowy i próbował je analizować. Niemniej ostatecznie zdecydował się również sięgnąć po pomoc specjalisty. Jak wspomina, jest to niestety droga historia.
Przeszedłem wiele terapii, spotkałem wielu bardzo mądrych ludzi na swojej drodze, bo mogłem sobie na to pozwolić. Terapia w Polsce to "sport" dla bogatych ludzi, jeśli godzina ze specjalistą w Warszawie kosztuje 500 zł. W najcięższych miesiącach wydawałem na terapię 4 tysiące złotych - wyznał.
Terapeuta zalecił też Filipowi Chajzerowi pisanie. Efektem tego działania jest książka, która podsumowuje 40 lat życia prezentera. Pozycja te ukaże się na rynku w połowie maja. Dziennikarz przyznał, że pisanie uratowało mu życie.
Tę książkę zacząłem pisać w 2015 roku, w najtrudniejszym momencie mojego życia, kiedy mój dziewięcioletni syn Maks, mój największy przyjaciel, najlepszy człowiek jakiego znałem w życiu, zginął w wypadku samochodowym. Wtedy terapeuta powiedział, że muszę pisać, że non stop muszę pisać. Wstawać rano i pisać. Może dzięki temu miałem tylko jedną próbę samo***czą, zresztą nieudaną, bo moja dziewczyna akurat wróciła do domu, kiedy wcale nie miała wrócić. A potem dalej pisałem – powiedział w social mediach.
Przeczytaj też: Z królem Karolem III jest gorzej, niż myślimy? Księżna Kate i książę William odczuwają silny niepokój
Wyświetl ten post na Instagramie