Związek Jakuba Rzeźniczaka i Pauliny Nowickiej od początku budził ogromne emocje. Internauci w dosadnych słowach krytykowali piłkarza za to, że często zmienia partnerki i nie poświęca swoim dzieciom wystarczającej uwagi. Kiedy okazało się, że para postanowiła wziąć ślub w Miami zaledwie 4 miesiące po śmierci Oliwiera - syna sportowca ze związku z Magdaleną Stępień - spadła na nich kolejna lawina krytyki.
Zobacz także: Jakub Rzeźniczak nagrał dla żony video urodzinowe. Pokazał kilka kadrów z porodówki
Ostatnio, w wywiadzie przeprowadzonym przez Izabelę Janachowską, Rzeźniczakowie wrócili wspomnieniami do tamtego czasu.
Małżonkowie przyznali, że decyzja o ślubie zapadła spontanicznie, jako symbol „nowego początku” po trudnych przejściach, których doświadczyli kilka tygodni wcześniej. Odejście chorującego na nowotwór Oliwiera, a także poronienie, które przeszła Paulina, sprawiły, że para postanowiła przyspieszyć przygotowania do ślubu. Od decyzji, by pobrać się w Miami, do dnia ceremonii upłynęły zaledwie 4 tygodnie.
- Suknia była wymarzona, szyła się w niecałe trzy tygodnie. Bałam się komuś zaufać, bo chciałam zachować w dyskrecji to, że bierzemy ślub. Suknię przymierzyłam raz, dopiero przed wylotem. Wcześniej miałam na sobie tylko prototyp – wyjaśniła żona piłkarza, przy okazji zaznaczając, że najważniejsza tego dnia była dla niej obecność mamy na ślubie. To pragnienie udało się spełnić.
Kuba, zapytany przez Izabelę Janachowską o to, co czuł, gdy zobaczył Paulinę w białej sukni, odpowiedział: - Byłem zachwycony. Pamiętam, że się rozpłakałem.
Okazało się również, że ogromną pomocą w organizacji ceremonii wykazał się Krzysztof Gojdź. Z kolei catering zorganizowała para znajomych, która prowadzi w Miami restaurację.
Zobacz także: Paulina i Jakub Rzeźniczakowie wrócili na Instagram. Relacjonują wspólny poranek i karmienie córki