W styczniu Blanka Lipińska wyruszyła razem ze swoim partnerem, Pawłem Baryłą, w podróż po USA. Para odwiedziła m.in. Los Angeles, Arizonę, czy Las Vegas. Etapem końcowym wakacji był wyjazd do Meksyku. W Tulum na autorkę „365 dni” czekała jednak przykra niespodzianka, ponieważ hotelowy pokój, w którym się zakwaterowała, nocami nieprzyjemnie pachniał.
Zobacz także: Szturmem zdobywa świat modelingu. Oto Tina Kunakey, czyli „wcielenie doskonałości”
Podczas pobytu w Tulum Blanka Lipińska poinformowała swoich followersów, że wraz z partnerem musieli zmienić hotel. Po kilku dniach wyjaśniła, jaki był powód tej decyzji.
- Czy tu wrócę? Nigdy w życiu! A dlaczego? Bo w nocy zaczyna w pokoju śmierdzieć szambem do tego stopnia, że ten Was budzi. To było nie do zniesienia. Oni tu generalnie mają kłopot z kanalizacją, ale to było już przegięcie. Często hotele w Tulum nie mają klimatyzacji, ten też nie, nic zaskakującego, ale nocą w śmierdzącym pokoju mogłoby być chociaż chłodno – napisała na IG Stories.
Celebrytka przyznała jednak, że obsługa hotelu jest wyjątkowo miła, a śniadania niezłe. Gdyby nie przykry zapach w pokojach, oceniłaby zatem to miejsce pozytywnie.
- Znaleźliśmy hotel po drugiej stronie ulicy, w dżungli, bez restauracji i dostępu do plaży, ale za to z klimatyzacją i bez smrodu. Więc zostawiliśmy rzeczy w hotelu, za który już zapłaciliśmy, a do nowego chodziliśmy tylko spać. Wiem, jak absurdalnie to brzmi, więc możecie sobie wyobrazić, jak musiało śmierdzieć w tym hotelu – dodała.
Lipińska wyjaśniła również, że nigdzie w opiniach nie natrafiła na wzmiankę o zapachu szamba w pokojach, więc zakłada, że „zwyczajnie mogli mieć po prostu pecha”.
Zobacz także: Blanka Lipińska wrzuciła na Instagram zdjęcie z partnerem. „Postanowiłam podzielić się z wami tym kadrem”
Fot. Instagram.com (https://www.instagram.com/blanka_lipinska/)