Na InstaStory Dody pojawiło się nagranie, na którym zdenerwowana piosenkarka opowiada o kwotach, jakie musi płacić na fundusz remontowy wspólnoty. Dodała, co jeszcze jej się nie podoba.
Zobacz także: Co studiowały największe polskie influencerki?
Doda jest szczęśliwą posiadaczką apartamentu na warszawskim Mokotowie. Jak informuje „Fakt”, gwiazda mieszka w dwupiętrowym mieszkaniu, którego powierzchnia wynosi ok. 140 m2. Na dachu budynku znajduje się ogród. Apartamentowiec i jego okolica są bardzo prestiżowe. Jak się okazuje, nawet takie mieszkania mają swoje minusy. Doda zdecydowała się właśnie opowiedzieć o największym (jej zdaniem) z nich. Mają to być kolosalne kwoty zarówno samego czynszu, jak i funduszu remontowego. Doda pokusiła się o podzielenie się z fanami swoimi smutnymi wnioskami:
Miałam dzisiaj rano mały dylemat w mojej głowie. (…) Na przykład płacę 700 zł na fundusz remontowy co miesiąc. Cokolwiek by mi się nie stało np. zaciekłby mi dach. Ostatnio ściana mi zaciekła, przez to, że dach jest nieszczelny, przez te tarasy - te ogrody tutaj przeciekają, to ja i tak muszę płacić kolejne pieniądze. Ostatnio zapłaciłam 2 tys. za pomalowanie małej ściany. Tak, u nas we wspólnocie są złote farby, platynowe.
Następnie zastanawiała się głośno:
Nie ma pomocy, kiedy coś tam zacieka w ścianach, (…) ciągle tylko słyszymy, że to nie jest część wspólna. Co się dzieje z tym kapitałem, którym obraca się w skali roku? Ktoś mógłby mi to wytłumaczyć, bo są to naprawdę ogromne pieniądze, które gdzieś tam leżą, nie są wykorzystane.
Doda policzyła, że na sam fundusz remontowy rocznie musi płacić ok. 9 tys. zł. Gwiazda podkreśliła, że nie widzi, aby w budynku prowadzono remont, który miałby pochłaniać takie kwoty. Oburzona Doda poprosiła o pomoc swoich obserwatorów, którzy mogliby jej udzielić pomocy prawnej bądź wyjaśnić, skąd biorą się tak wysokie rachunki.
Zobacz także: Hanna Lis apeluje do lekarzy. „Jest tylko jedna klauzula sumienia”