Tomasz Lis ma za sobą burzliwy czas. W poprzednim roku został zwolniony z funkcji redaktora naczelnego „Newsweeka”, a następnie musiał stawić czoła oskarżeniom o mobbing. Dziennikarz miał także problemy zdrowotne. Teraz jednak wszystko wskazuje na to, że Tomasz Lis znowu staje na nogi. Ostatnio był gościem najnowszego odcinka podcastu Żurnalisty, w którym opowiedział m.in. co nieco o związku z Kingą Rusin.
Zobacz także: Edyta Górniak komentuje rozwód Joanny Krupy. „Obiecałam, że będę ją wspierać”
W rozmowie z Żurnalistą Tomasz Lis opowiedział trochę o książce, którą planuje wydać. W pewnej chwili temat zszedł jednak na prywatne życie dziennikarza. Podcaster przytoczył słowa Kingi Rusin z jednego z wywiadów, którego udzieliła, promując przed laty swoją książkę. Wyznała wówczas, że w małżeństwie czuła się niewystarczająco dobrą matką, żoną, kochanką. Dziennikarka zaznaczyła również, czego nie chce w związku, a jedną z tych rzeczy są tradycyjne role kobiece i męskie. Tomasz Lis stwierdził, że nie będzie polemizował z byłą żoną, rzucił jednak trochę światła na to, jak wraz z Kingą Rusin funkcjonowali w związku:
Byłoby błędem taktycznym i strategicznym, gdybym publicznie wchodził z Kingą w polemiki, ale nie mogę nie zauważyć, że jednak przez siedem lat życia obiady jadłem zawsze w stołówce, poza weekendami. A w weekendy jedliśmy razem w restauracjach.
Dziennikarz podsumował krótko ich relację, pozwalając sobie na żart:
Oczywiście miałem refleksję pod tytułem „Tak, to porażka”. Jak jest porażka, to zawsze są dwie strony. Choć, jak mówi mądrość ludowa, zawsze są odpowiedzialne za koniec małżeństwa obie strony, czyli żona i teściowa.
Zobacz także: Maffashion nie spodobało się, jak przedstawiono ją w „Uwadze”. „Oczekuję przeprosin i sprostowania”