Mama Ginekolog znowu jest na językach, po tym jak na jednym z instagramowych live’ów przyznała, że do swojego gabinetu, który prowadzi na NFZ, przyjmuje koleżanki bez kolejki. Tłumaczyła, że ma taki sposób na skracanie kolejek. Internautom nie spodobało się to wyznanie. Teraz Mama Ginekolog się tłumaczy.
Zobacz także: Zofia Zborowska walczy z chorobą. „Nie mam już siły”
Niezadowolenie internautów do tego stopnia dało się we znaki Mamie Ginekolog, że postanowiła zamieścić sprostowanie. Twierdzi, że jej wypowiedź o przyjmowaniu koleżanek bez kolejki została źle zrozumiana:
Porównywanie, że ktoś inny nie uzyskał świadczenia, bo moja koleżanka uzyskała, jest nieprawdą. To nie ma żadnego związku przyczynowo-skutkowego.
Lekarka przyznała także, że na wizytę poza kolejnością mają szansę nie tylko jej koleżanki, lecz także kobiety, które potrzebują natychmiastowej pomocy:
Jestem lekarzem z powołania. Tak to czuję. Każda moja pacjentka ma do mnie numer telefonu. W ginekologii, a w szczególności w położnictwie nie można przewidzieć, kiedy moja pomoc będzie potrzebna, dlatego bardzo często pacjentki zgłaszają się właśnie w ten sposób. Niezależnie czy prywatnie są moją koleżanką (rzadko), czy nie (bardzo często).
Podkreśliła także:
Pacjent to pacjent. Nieważne, czy to moja mama, koleżanka, czy sąsiadka. Jeśli ktoś zgłasza mi problem zdrowotny, to pomagam, jak potrafię.
Zobacz także: Sylwia Przybysz ogłosiła trzecią ciążę!