Mateusz Damięcki jest jednym z najzdolniejszych i najbardziej rozpoznawalnych aktorów w Polsce. Publiczność od lat ogląda go nie tylko na małym i dużym ekranie, ale również na deskach teatralnych. Prywatnie Damięcki związany jest z Pauliną Andrzejewską, z którą wziął ślub w 2018 roku.
O tym, jak wygląda jego codzienność, opowiedział ostatnio w wywiadzie dla Magdy Mołek. W rozmowie z dziennikarką padło wiele gorzkich słów.
Zobacz także: Żona Jakuba Rzeźniczaka o ich miesiącu miodowym: „Paradise”
W podcaście Magdy Mołek „W moim stylu” Mateusz Damięcki otworzył się na temat swojego życia prywatnego. Zapytany przez prowadzącą o to, w jaki sposób dba o swoje zdrowie psychiczne i jak stara się złapać balans, odrzekł bez ogródek:
Wyciągnęłaś sękaty kij i włożyłaś go w mrowisko, które od jakiegoś czasu zastępuje mój mózg i grzebiesz w tym mrowisku. Dla mnie ostatnio nie istnieje filozofia, nie istnieje religia. Balans… Balansu nie posiadam. Nie znoszę improwizacji, a jestem przymuszony do tego, żeby non stop ostatnio improwizować.
Nie nadążam za niczym, zawodzę moją żonę non stop. Ona ma jakieś pokłady takiej cierpliwości w sobie, których ja nie rozumiem, nie mam zielonego pojęcia w tych takich momentach przytomności, na które sobie czasami jestem w stanie pozwolić, kiedy nie jestem owładnięty emocjami, nerwami, wywołanymi strachem i taką świadomością, że nad niczym nie panuję.
Aktor przyznał, że męczy go panujący w jego domu chaos i bałagan.
Jesteśmy w tej chwili w moim domu, w którym nie ma ani jednego w zasadzie – Paulina by mnie zabiła gdybym powiedział „czystego”- miejsca. To, w czym się w tej chwili znajduję, to jest taka rzeczywistość, która jest i będzie, więc to nazywamy tą normalnością i tą czystością, ale to, co się dzieje w tym domu, w ogóle nie spełnia standardów, które traktowałem jako zerowe, normalne, kiedy byłem najpierw kawalerem, a później, kiedy byłem szczęśliwym narzeczonym bez dzieci. A później to wszystko zaczęło się zmieniać, kiedy pojawiło się pierwsze dziecko, a potem drugie dziecko.
Mateusz Damięcki dodał, że oboje z żoną są zajęci obowiązkami służbowymi, dlatego nie zawsze starcza im czasu na to, by załatwiać inne sprawy. Rzeczy z wczoraj, przedwczoraj, sprzed dwóch tygodni przybywa, a wciąż dochodzą kolejne do listy zadań.
Coraz mniej mam cierpliwości na to, żeby trzymać gębę na kłódkę i trzymać język za zębami. I używam czasem tego argumentu, a po trzech sekundach od wypowiedzenia tych obrzydliwych słów zaczynam tego strasznie żałować. Nie ma w moim życiu czegoś takiego jak balans i spokój. Długo nie będzie. Zaraz się popłaczę…
- skwitował smutno.
Podziwiacie go za szczerość i odwagę w mówieniu o problemach, z którymi na co dzień mierzy się wiele rodzin?
Zobacz także: Agnieszka Kaczorowska nie ochrzciła córek: „Chcę dać dziewczynkom wolność wyboru”