Anna Lewandowska to jedna z najpopularniejszych polskich trenerek fitness. Gwiazda może się pochwalić własną aplikacją z fit przepisami oraz treningami, serią poradników oraz płyt z ćwiczeniami, a także blogiem o nazwie Healthy Plan by Ann. Od czasu do czasu Lewandowska chwali się także sukcesami swoich podopiecznych i zamieszcza na swoich kanałach w mediach społecznościowych zdjęcia ich imponujących przemian.
Zobacz również: Anna Lewandowska pokazała swój cellulit. Ale fani... nie mogą go dostrzec
Ostatnio Anna Lewandowska chciała zapowiedzieć nowy projekt, który miał być utrzymany w duchu “body positive”. W tym celu trenerka założyła na siebie tzw. fat suit, czyli kostium pogrubiający. Lewandowska zamieściła na InstaStories filmik, na którym tańczy z przyczepionym do ciała sztucznym brzuchem i dużą pupą.
Za duża, za chuda - jak teraz się wam podobam?
- podpisała swoje nagranie gwiazda.
Fot. Instagram.com (@annalewandowskahpba)
Jednak wiele osób zwróciło uwagę na fakt, że filmik Anny Lewandowskiej nie ma zbyt wiele wspólnego z ruchem “body positive”, a przebieranie się w kostium osoby otyłej zostało odebrane jako naśmiewanie się z tych, którzy zmagają się z nadwagą. Najszerszym echem w tej sprawie odbił się głos aktywistki Mai Staśko, która zamieściła na swoim koncie na Instagramie obszerny wpis wyjaśniający, dlaczego akcja Anny Lewandowskiej jest po prostu nie na miejscu i szkodliwa.
Filmik @annalewandowskahpba, w którym przebiera się za grubą kobietę, jest wyrazem totalnego braku empatii. Żarty z grubych osób są tak samo śmieszne jak żarty z gwałtów. Grube osoby to ludzie, nie obiekt żartów czy inwektywa. A Lewandowska nazywa swój filmik #bodypositive. To jest przeciwieństwo ciałopozytywności! Superszczupła laska, którą stać dosłownie na wszystko, każdy zabieg upiększający i usługę, i która ma mnóstwo czasu, by ćwiczyć – w stroju grubej osoby wywija śmiesznie do kamery. No naprawdę, boki zrywać.
Lewandowska nie widzi swoich przywilejów – jako szczupła, bogata osoba nie musiała się zmagać z mnóstwem problemów. Dla niej strój grubej to śmieszna odmiana. Dla innych to ciało, w którym żyją. Ciało, przez które lekarze ignorują choroby, mówiąc „schudnij”; przez które nie dostają pracy; przez które ludzie ich poniżają i uznają za gorszych.
A oznaczanie się „body positive” przez kobietę, która swoją karierę oparła na przedstawianiu grubych jako „przed” – tych do poprawy – to już szczyt hipokryzji. Grube ciała to nie są ciała „przed” – przed zmianą na te lepsze, chude. Przed życiem jako pełnowartościowa osoba. To ciała „teraz”. Często zdrowsze niż te „po”.
Kilka godzin później pod postem Mai Staśko głos zabrała sama Anna Lewandowska, która napisała:
Szanowna Pani, nigdy moim zamiarem nie było robienie sobie żartów z osób otyłych, a to sugeruje Pani w swoim wpisie. Zawsze powtarzam, że najważniejsze jest zdrowie, zawsze powtarzam, że najważniejsza jest konsultacja z lekarzem. Jeśli uraziłam kogoś swoim filmem, to bardzo przepraszam, ale zupełnie nie to było moim celem. To była odpowiedź na pewne komentarze i opinie odnośnie kobiet. Zapraszam do przeczytania mojego posta.
Jednocześnie na Instagramie trenerki pojawił się nowy wpis, w którym czytamy:
Jako kobieta jestem narażona na wiele ocen i porównań, ale nie tylko ja (dlaczego tak jest?). Czytam o sobie - za chuda, za gruba, czy wróciłam do formy po ciąży, czy też nie, za niska, włosy - takie, usta - takie... No takie i nie inne... I co teraz?
Dzisiejszy post i wczorajszy filmik (jak tańczę) to odpowiedź na ciągłe komentarze odnośnie nas kobiet. WSPIERAJMY SIĘ, zamiast poddawać ciągłej ocenie! Różne formy porównania w pewnym momencie stały się naszą kobiecą codziennością. Tak - ktoś powie, godząc się na bycie osobą publiczną, musisz się z tym liczyć́, że będziesz poddawana ciągłej ocenie. A czy „osoba publiczna” to robot bez uczuć? No nie. Ale nauczyłam się z tym żyć, bo trwa czas, kiedy, chcąc nie chcąc, wszyscy jesteśmy poddani czyjejś ocenie...
Nie od dziś wiadomo, że niestety kobiecie trudniej odnieść się do nieuzasadnionej krytyki, pozostaje nam duuuuży dystans. Mi w radzeniu sobie z różnymi ocenami pomógł SPORT - nieustannie będę to powtarzać. Promuję aktywność fizyczną, bo w mojej opinii jest to antidotum na wiele problemów. A przede wszystkim jest to forma lekarstwa na zdrowie i lepsze samopoczucie, większą samoocenę i energię. Plusów mogę wymieniać w nieskończoność.
W mojej codziennej pracy to właśnie na KOBIETACH skupiam się najbardziej. Wspieram je na różne sposoby. Spotkania, które organizuję (obozy, treningi, live, warsztaty) pokazują między innymi jak radzić sobie z oceną, jak budować pewność siebie i jak szukać w sobie wewnętrznej siły, którą ma przecież każda z nas.
Co sądzicie o filmiku Anny Lewandowskiej i negatywnych emocjach, jakie wywołał? Zgadzacie się z opiniami, że był nie na miejscu czy też nie widzicie w nim niczego niestosownego?
Zobacz również: Anna Lewandowska pokazuje zdjęcie z drugim podbródkiem. „Nikt nie jest idealny”