Dziesięć lat temu piosenkarka Duffy była u szczytu kariery. Wszystko za sprawą hitu “Mercy”, który śpiewał cały świat. Za swój debiutancki album artystka otrzymała nagrodę Grammy, a jej druga płyta cieszyła się nie mniejszą popularnością. Wtedy jednak Duffy niespodziewanie zniknęła z showbiznesu.
Zobacz również: Po hicie „Mercy” zniknęła u szczytu kariery. Teraz wyznaje: „Zostałam zgwałcona, odurzona narkotykami i więziona”
Dopiero po 10 latach Duffy zdradziła, jaki był prawdziwy powód jej nieobecności w świecie rozrywki. Artystka wyznała, że przeszła przez prawdziwe piekło, ponieważ została porwana, była też odurzana narkotykami oraz wielokrotnie gwałcona. Duffy podzieliła się tą informacją na swoim koncie na Instagramie w lutym 2020 roku zapewniając też, że gdy poczuje się gotowa, opowie swoim fanom o tym, co się jej przydarzyło. Artystka właśnie założyła bloga o nazwie Duffy Words, na którym opublikowała obszerny wpis. Oto jego fragmenty.
To były moje urodziny. Zostałam odurzona narkotykami w restauracji. Potem byłam odurzana narkotykami przez cztery tygodnie i wywieziona do obcego kraju. Nie pamiętam momentu, gdy wsiadałam do samolotu, ocknęłam się na tylnym siedzeniu samochodu. Oprawca zamknął mnie w pokoju hotelowym, a potem zgwałcił. Pamiętam, że po wszystkim czułam ból i starałam się pozostać przytomna. Był ze mną przez cały następny dzień, nie patrzył na mnie i kazał mi zawsze iść za sobą. W pewnym sensie byłam przytomna, ale wycofana. On mógł się mnie łatwo pozbyć. Rozważałam ucieczkę to sąsiedniego miasta kiedy on spał, ale nie miałam żadnych pieniędzy i bałam się, że zgłosiłby na policji moje zaginięcie i zostałabym odnaleziona przez policjantów. Nie wiem, skąd znalazłam siłę, aby przetrwać te dni, czułam obecność czegoś, co pomogło mi pozostać przy życiu. Wróciłam z nim samolotem do kraju, byłam spokojna i zachowywałam się na tyle normalnie, na ile to było możliwe w mojej sytuacji. Kiedy wróciłam do domu, siedziałam oszołomiona, jak zombie. Wiedziałam, że moje życie jest w niebezpieczeństwie, on rzucał zawoalowane pogróżki na temat mojej śmierci. (...)
Po tym, co się stało, pamiętam, że ktoś, kogo znał przyszedł do mojego domu i zobaczył, jak siedzę na balkonie i gapię się w przestrzeń owinięta kocem. Nie pamiętam, jak wróciłam do domu. Ta osoba powiedziała, że jestem cała żółta i wyglądam jak trup. Była przerażona, ale nie chciała się wtrącać, nigdy nie spotkała się z czymś takim.
Po wszystkim nie czułam się na tyle bezpiecznie, żeby zgłosić się na policję. Gdyby coś poszło nie tak, on by mnie zabił. Nie mogłam ryzykować, że policja zajmie się moją sprawą w nieodpowiedni sposób albo że wszystko trafi do mediów. Musiałam podążać za swoim instynktem. W ciągu ostatniej dekady zgłosiłam to dwóm różnym policjantkom w dwóch sytuacjach, w których czułam się zagrożona. (...)
Po tym wszystkim nie widywałam się z nikim przez wiele, wiele tygodni, byłam zupełnie sama. Ściągałam piżamę i wrzucałam ją do ognia, a potem zakładałam nową. Moje włosy były całe w strąkach, bo przestałam je czesać. Przechodziłam proces żałoby i zupełnie je ścięłam.
Wyświetl ten post na Instagramie.
W obszernej notatce Duffy wyznała też, że rozważała samobójstwo oraz że zaczęła powoli wracać do siebie dopiero dzięki terapii. Wyznaje też, że w ciągu 3 lat od porwania przeprowadzała się aż pięciokrotnie, ponieważ nigdy nie czuła się bezpiecznie. Na końcu wpisu artystka wyznała, że wreszcie jest w stanie zostawić ostatnią dekadę daleko za sobą.
Przeszłość należy do przeszłości. Mam nadzieję, że to koniec z pytaniami: “Co stało się z Duffy?”. Teraz już wiecie. A ja jestem wolna.
Zobacz również: Poruszający wpis Qczaja: „Siedząc w wannie zmywałem z siebie zapach pedofila który zgasił moje dzieciństwo”