Anna Skura znana jest ze swojego zamiłowania do podróży. Była już w najdalszych zakątkach świata, począwszy od Australii, a skończywszy na Ameryce Północnej. W Nowym Jorku przyszła zresztą na świat jej córeczka, Melody Imaan.
Polecamy także: Elma, Nikon, Gaja, czyli jakie imiona polskie gwiazdy wybierają dla swoich dzieci?
Wszystko wskazuje na to, że blogerka chce zarazić małą Melody pasją do zwiedzania świata. Niedawno opisała na swoim profilu na Instagramie 24-godzinną podróż na Bali – bo właśnie do tego miejsca Skura ma największy sentyment. Przedsięwzięcie okazało się jednak sporym wyzwaniem i nie obyło się bez trudnych chwil.
„Nie ukrywam, że podróż tutaj była dla nas dziewczyn niemałym wyczynem, nie tylko logistycznym, ale poznawania siebie w nowych warunkach. Ja wiem, że to nie pierwsze podróżujące dziecko, może dla innych to coś łatwego ,ale jak myśle o tej24 godzinnej podróży z2 przesiadkami(tak,tak męczymy dziecko)przepełniona jestem dumą, że się udało, bo pewnie nie jeden dorosły po takiej podróży padł by na twarz, ja tez! Nie nie, wcale nie było lekko i przyjemnie, bezproblemowo i nie, Melodyjka nie spała słodko cały czas. Choć od początku naszej przygody z małą Melody, na każdym kroku słyszeliśmy: „zobaczycie jak będzie później,” dopiero się przekonacie”, „nie będzie tak kolorowo”, zanim się zacznie, jak męczę małe dziecko, ile zarazków ,jest w podróży, na jakie zagrożenia narażamy, że szczepimy czy inne ciekawostki powiem Wam, że jesteśmy strasznie szczęśliwi, że możemy pokazywać jej świat naszymi oczami”
- napisała pod wspólnym zdjęciem z samolotu. Dodała również szczerze kilka słów o tych mniej przyjemnych momentach podróży:
„A teraz mniej piękna strona medalu. Jak zniosła lot? Czy płakała?!No a jak! Podczas pierwszego lotu darła się w niebogłosy niczym obdzierana ze skóry, zawsze wcześniej bałam się reakcji całego samolotu, który ma pewnie ochotę wtedy przydusić poduszką małego wrzeszczącego stworka. Gdy przyszło co do czego, na szczęście się tym nie przejmowałam. i wbrew pozorom są jeszcze wyrozumiali, troszczący się o jej komfort ludzie. Dziękuje im za cierpliwość! Drugi, najdłuższy lot przespała w swoim łóżeczku, w trzecim, prawie po 24 godzinach już była mega zmęczakiem. Jak zwykle w podróży Spotkałyśmy dużo pomocnych ludzi, choć zabawne jest to, że np. z bagażem udzielały nam jej ZAWSZE kobiety. W końcu nie zabrakło mi asertywności do panów zajmujących siedzące miejsca. Dzielę się z Wami, tym naszym małym, wielkim sukcesem. i mam ochotę krzyczeć: Melody we did it&You are my little hero!”
- podsumowała entuzjastycznie.
Polecamy także: Anna Skura urodziła. Blogerka pokazała zaskakujące zdjęcie z porodówki