Jeszcze do niedawna Robert i Anna Lewandowscy nazywali byli polską „power couple”. Czego nie dotknęli, od razu zamieniało się w złoto. On - wybitny sportowiec osiągający coraz większe sukcesy na boisku, a także w biznesie. Ona - sympatyczna trenerka, która za cel postawiła sobie poprawę formy wszystkich Polek. Co jakiś czas pojawiały się głosy, że są wszechobecni i niedługo nastąpi nimi przesyt, ale mało kto w to wierzył.
Zobacz również: Zniesmaczony fan do Anny Lewandowskiej: „Bez stanika po ulicy? Nieładne ma pani piersi”
Kroplą, która przepełniła czarę okazał się fatalny występ Polaków na mundialu. Drużyna dowodzona przez 29-letniego napastnika Bayernu Monachium przegrała 2 pierwsze mecze i pożegnała się z mistrzostwami. Wygrane spotkanie z Japonią nie miało znaczenia dla dalszych rozgrywek i nie złagodziło powszechnej krytyki ze strony kibiców. Piłkarze wrócili już do domów, a niesmak pozostał.
Oberwało się nie tylko zawodnikom. Żona polskiego kapitana także znalazła się na celowniku, o czym najlepiej świadczą nienawistne komentarze pod jej adresem, jakie pojawiły się w ostatnich dniach na jej Instagramie. Fala hejtu była tak duża, że Lewandowska na jakiś czas zablokowała możliwość dodawania kolejnych. Ale to dopiero początek kłopotów - wieszczy „Newsweek”.
fot. Newsweek
Anna Lewandowska wielokrotnie pojawiała się na okładkach kolorowych magazynów, ale zawsze w pozytywnym świetle. To, co zrobił „Newsweek”, będzie dla niej nowością. Tygodnik Tomasza Lisa twierdzi, że para znalazła się na zakręcie, a Polacy mają ich zwyczajnie dosyć.
„Żadna para w Polsce nie osiągnęła takiego sukcesu jak Robert i Anna Lewandowscy. Jak to się stało, że w krótkim czasie stracili sympatię wielu ludzi? A do tego jego sportowa przyszłość stanęła pod znakiem zapytania” - czytamy na okładce, na której znalazło się zdjęcie żony pocieszającej męża po przegranym meczu.
Według gazety oboje mają powody do niepokoju. - Jest na ostrym zakręcie. Przez 10 lat piął się w górę. Symbol świetnej kariery. Konsekwentny, uporządkowany, niemal nudny w swej doskonałości. A teraz to wszystko się sypie – mówi jeden ze znajomych Roberta. Kapitan polskiej reprezentacji ma być w niej bardzo osamotniony. Chyba, że na trybunach pojawi się Ania.
Zobacz również: Anna Lewandowska o byciu matką: „Byłam sama, płakałam nad wanienką, zasypiałam na dywanie”
- Zawodnicy kręcą nosem, że tam, gdzie Lewandowski, tam Lewandowska. On ją wszędzie wciska – mówi jeden z dziennikarzy, którzy relacjonują mecze kadry. – Są już nawet takie żarty: „Czy to kadra Polski, czy firma Lewandowscy” - cytuje „Newsweek”.
„To Cezary Kucharski, poprzedni agent Lewandowskiego, wymyślił, że można zrobić z nich medialną parę podobną do Beckhamów: ładni, ambitni, on zdolny piłkarz, ona zdolna zawodniczka karate. Był wtedy tylko taki problem, że o ile Robertowi zależało na medialnej popularności, to Annie wcale. Osoba z ich otoczenia wspomina, że gdy Robert miał już swoje profile w mediach społecznościowych, menedżer piłkarza namawiał, żeby też i ona miała, ale broniła się, tłumaczyła, że nie chce sprzedawać nikomu prywatnego życia. Kiedy brali ślub, Kucharski chciał zrobić jakąś ustawkę dla paparazzich, ona się nie zgodziła.
Teraz z kolei w mediach społecznościowych jej jest więcej, niż jego. Po przegranych meczach wrzuca wpisy – choćby ten czuły, że będzie stać przy mężu, wspiera, szanuje, kocha. Próbuje jakoś powstrzymać falę hejtu, która wzbiera po tym, co reprezentacja pokazała na mundialu” - twierdzi tygodnik.
Czy to rzeczywiście początek końca polskiej power couple?
Zobacz również: O tych zdjęciach mówią wszyscy: Ania Lewandowska przytula męża po fatalnym meczu