Ostatnio, recenzując czarno-różowy, grzeczny strój Ani Bosak, chyba ją przechwaliłyśmy, bo tancerka, niestety, powróciła do swojego dawnego stylu, w którym króluje nagość. Tym razem mała czarna stała się wręcz mikroczarną, a długość mini przybrała postać „zero”.
Nie da się ukryć, że to właśnie Ania zrobiła największą karierę spośród wszystkich uczestników „You Can Dance”. O laureatach poszczególnych edycji jest raczej cicho, niezupełnie wiadomo, jak potoczyły się ich losy. Natomiast Ania rozkwitła nie tylko jako tancerka, ale również jako aktorka.
„Taniec z Gwiazdami”, „Teraz albo nigdy!”, „Kochaj i tańcz” - wiele aktorek z wieloletnim stażem mogłoby jej pozazdrościć tak rewelacyjnej kariery w tak krótkim czasie. Wraz z błyskawicznie wzrastającą popularnością zmieniał się styl młodej gwiazdy - ze skromnej i nieśmiałej łodzianki, Ania przeistoczyła się w kociaka czerwonych dywanów. I, niestety, poszła o krok za daleko…
Obecnie szuka swojego stylu, balansując nierzadko na krawędzi dobrego smaku. Zaczęło się delikatnie - od satynowej złotej sukienki o pensjonarskiej długości za kolano, w której pojawiła się na pokazie Maćka Zienia. Cała Polska wzdychała: „Jakież to piękne dziewczę - skromna, śliczna i dobrze ułożona". Dlatego przyszedł czas na bunt i awangardę. Rozdanie „Róż Gali” i malinowa, pierzasta kreacja, którą okrzyknęliśmy w redakcji mianem „wielki ptak”, przyniosła Ani ogromny rozgłos. Krytyka zderzała się z zachwytem, a tancerka po cichu cieszyła się, widząc swoje zdjęcia w kronikach towarzyskich.
Nauczona doświadczeniem, że ostre kolory dobrze wbijają się w pamięć, na premierę „Lady Fosse” przybyła ubrana w amarantową spódnicę. Stylizacja była utrzymana w klimacie niegrzecznej sekretarki agencji reklamowej - niby wszystko zakryte, a jednak czuć te drzemiące w środku emocje. I to było świetne! W międzyczasie Ania prowadziła subtelne działania marketingowe, mające na celu wypromowanie dwóch młodych polskich projektantek, kryjących się pod nazwą Green Establishment. Z tym krótkim okresem łączą się naprawdę bardzo udane stylizacje, których nie powstydziłaby się żadna fashion victim.
Wszystko rozwijało się w bardzo dobrym kierunku, aż do czwartku, gdy Ania postanowiła zburzyć wszystko, co budowała przez wiele miesięcy, zakładając na premierę „Kochaj i tańcz” wspomnianą wcześniej mikroczarną. Zero koloru, za to cała masa odsłoniętego ciała. Owszem, prostota zawsze w cenie, ale tutaj przybrała formę pozbawioną fantazji i wyrafinowania.
Zabrakło nam małej dawki artystycznego nieładu, choć kapki barw, która wyróżniłaby tancerkę z tła. Jednym słowem, mamy tu do czynienia ze zbyt dosłownym potraktowanym pojęcia „kryzysowa moda”.
I na koniec, apel do Ani! Czarne, stonowane dodatki są ponadczasowe, ale może warto byłoby zaszaleć i przy okazji kolejnych zakupów zaopatrzyć się w coś z większym polotem? Zwracające uwagę niepospolite dodatki to klucz do modowego sukcesu!
Zobacz także:
Młode gwiazdy błyszczą na salonach
Agata Stefanowicz