W wieku 18 lat (po pewnym okresie pracy jako modelka) trafiła z rodzinnych Tychów do Warszawy. Udało jej się znaleźć w czołówce konkursu „Twarz roku” i wkrótce potem trafiła do Paryża, gdzie jej kariera nabrała tempa. Wtedy właśnie pokochała francuską stolicę na tyle, by kilka lat później (już po zakończeniu pracy w modelingu) powrócić tam wraz z ekipą programu „Paris, Paris”, który poprowadziła.
Bywając na warszawskich eventach, zyskała opinię ikony mody i swoją karierę zawodową powiązała ze stylizacją.
Dziś, na stałe mieszkając w Polsce, przyznaje, że niechętnie robi zakupy w naszym kraju. Twierdzi, że pojęcie Polaków o modzie bardzo wolno się zmienia na lepsze, więc… zakupy robi w Internecie. Podróżując po świecie i odwiedzając butiki wielkich domów mody, takich jak Prada czy Chanel, nauczyła się, jak dobierać rozmiar najlepszy dla siebie, więc teraz nie potrzebuje zamawianych rzeczy mierzyć.
A zamawia je w ilościach hurtowych! W jej mieszkaniu jeden z pokoi, który miał być gabinetem, stał się garderobą. Rzeczy jest tak wiele, że aby nie zginąć pod natłokiem toreb i butów, rozdaje je koleżankom.
Modę uważa za sztukę, a okropne stylizacje za profanację. Nie da się ukryć, że Joanna w dość bezpośredni sposób krytykuje stylistyczne wpadki gwiazdek show-biznesu. Zwykle jej komentarze są bardzo trafne oraz zaskakujące ciekawymi porównaniami. Ostatnio, po gali Viva Comet, bezlitośnie podsumowała stroje polskich celebrities (między innymi Anny Wyszkoni ) na łamach czasopisma "Party". Wcześniej nie oszczędziła także projektantki, Ewy Minge oraz aktorki, Małgorzaty Lewińskiej. Niestety, w obu przypadkach miała sporo racji…
Portale plotkarskie prześcigały się w domysłach, skąd eksmodelka bierze pieniądze na swoje luksusowe torby i buty. W końcu duża torba Gucci to wydatek rzędu 8 tysięcy złotych, szpilki Chanel - około dwóch tysięcy.
Podejrzewano, że sponsorem ekskluzywnych fatałaszków jest jej narzeczony - prezes Agory, Marek Sowa. Obawiamy się, że mało osób dostrzega, iż na byciu „guru” też można zarobić - prowadzenie pokazów, stylizowanie sesji zdjęciowych, udział w programach telewizyjnych, kampanie reklamowe - to wszystko daje spore dochody. Ostatnio, lukratywny kontrakt Horodyńska podpisała z firmą Sony - w tym celu prowadzi fotoblog, będący relacją z jej „bywania”.
W telewizji regularnie możemy ją oglądać w programie „New Look”, w którym przeistacza szare myszki w pewne siebie i zadbane kobiety. Sama metamorfozę przeszła już dawno temu i dziś dumnie prezentuje na czerwonych dywanach modowe popisy swojej fantazji.
Warto na koniec dodać, że skończyła trzy fakultety, co jest najlepszym dowodem na to, że nie samą modą żyje…
Kilka modowych faktów związanych z Joanną Horodyńską:
Sprawdź galerię "Horodyńska - królowa torebek".